-
Postów
1 175 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
1
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez milekp
-
Obstawiam to, co pisałem wyżej - ucieleśnienie istoty wyższej dla danego gatunku. 50% ludzkości z miejsca pada na kolana i zaczyna się modlić, 25% nie wierzy w to, co widzi, 25% zaczyna walczyć - wydaje się, że podbój jest łatwiejszy. Indianie, Corteza też uważali za Boga i dlatego kilkudziesięciu Hiszpanów zniewoliło wielomilionowy naród, który przewyższał ich kulturą.
-
Wiesz, że przeciwstawny kciuk daje przewagę w świecie zwierząt? A tak poważniej - ludzka forma mogłaby być atutem jako unaocznienie wyższości tej formy nad przedstawicielami danej rasy. Stworzona z milionów egzystencji, usprawniona genetycznie a jej wygląd byłby pewnym ucieleśnieniem istoty wyższej. Nie chcę napisać boga ale właśnie czymś takim, co o wiele potężniej działałoby na świadomość ludzi. Ilu uwierzyłoby bez szemrania, że to przybył sam bóg, ilu poddałoby się jego woli bez kiwnięcia palcem? Moim zdaniem na tym też polegają metody żniwiarzy - indoktrynacja i "przerobienie" części zaatakowanej rasy na swoje sługi. Jak już tak "płyniemy", ja doszukiwałbym się tutaj kwestii psychologii, wiary a nawet marketingu i public relations
-
Panowie - nie wysilajcie się i nie twórzcie zawiłych historii, które miałyby być zaskakujące i elektryzujące dla całego światka science-fiction. Targetem tej gry jest średniorozgarnięty amerykański nastolatek (z tego niższego niż wyższego przedziału), który ma wszystko pojąć i nic nie powinno zaburzyć jego niczym niezmąconego toku myślenia. Dla którego ten żniwiarz to taka średnia Godzilla albo mniejszy Strach na wróble z Batmana. Głowy może nie ale rękę daję sobie uciąć, że wyjaśnienie tej historii (jakby nie było ciekawej) będzie tak infantylne jak jednorożec Joli Rutowicz.
-
Ostatnio widziałem stwierdzenie, że w trzeciej części okaże się, że człowiek iluzja jest ojcem Sheparda. Aż oplułem monitor kawą
-
No cienias, cienias. A calaka w jedynce nie mam, choć tam nie podchodziłem w ogóle do najwyższego stopnia trudności. Miałem zamiar ale po dwójce mi się odechciało.
-
To wszystko będzie w grze "Kiler", będącej samodzielnym dodatkiem do Sims 3. W polskiej wersji językowej wystąpi Cezary Pazura
-
Oczywiście, że tak, przecież opisałem ten schemat post wyżej, czyli: odbierz zlecenie - dowiedz się o celu - znajdź cel - dostań się do niego - zabij - spierd.alaj. To jest schemat i sens gry o zawodowym zabójcy. Co niby tam się miało jeszcze znaleźć? Wyprowadzanie dzieci do przedszkola? 8)
-
Ja nigdy nie zrozumiem narzekania na monotonię w Assassynach. Gramy zawodowym zabójcą, który dostaje cel do zlikwidowania, idzie w to miejsce, zabija i (pipi) przed strażą. I tak na okrągło, bo co innego ma jeszcze robić morderca? Waszym zdaniem zawodowy zabójca, powinien, w czasie wolnym, Pinaty hodować?
-
Moi kompani nie rozumieją słowa taktyka, do tego do wyboru mam tylko Mirandę, Jacoba i Zaeeda. :confused:
-
Jako przykład typowego casuala stwierdzam, że mam w du.pie przejście tej gry na poziomie szaleństwo. :angry2: Się wq.rwiłem po piątym powtarzaniu niewinnej potyczki z dwoma Kroganami. Nie mam zamiaru pamiętać tej gry jako spazmów frustracji lecz jako przyjemną wycieczkę w kosmos.
-
Piszesz, że nie, to potwierdziłem 8) Żeby było jasne - ostatnia walka jest z towarzyszami.
-
Normalnie, na Normandii - tam gdzie wszystkie ulepszenia.
-
U mnie wszyscy przeżyli bez draśnięcia w takiej konfiguracji (oczywiście muszą być wszyscy lojalni i mieć swoje usprawnienia):
-
Dobrze, że chociaż darmowe, gorzej, jakby za każde wdzianko z 200 MSP chcieli.
-
Wybaczcie Danielu - jeśli to do mnie, to nie bardzo rozumiem, bo ja nie pisałem o jakiejś dużej ilości broni. :confused: (notabene jako żołnierz biegałem z każdym rodzajem (6 albo 7 sztuk), granaty inferno też mogłem rzucać))
-
Po 56 godzinach skończyłem grę. Mam 28 poziom żołnierza, wylizaną każdą ścianę, wszyscy cali, wszystkie anomalie wykryte, każda misja zaliczona, każda planeta obejrzana. Grze, po wcześniejszym lekkim stękaniu wystawiam mocne 9, głównie ze względu na końcówkę. Moim zdaniem ta część jest lepsza od jedynki i spróbuję nieudolnie obie porównać. Na plus - oczywiście grafika, różnorodność lokacji (żadna się nie powtarza - zauważyliście, że w jedynce było sporo miejscówek zaśnieżonych, tutaj chyba żadna), ciekawe misje - nawet te 10 minutowe związane z anomaliami są przeróżne a niektóre mogą wcisnąć w fotel. Brak swapowania, doczytywania tekstur rzuca się momentalnie w oczy. Ciekawi i różnorodni współtowarzysze, którzy mają sporo do opowiedzenia, czy zaoferowania, misje dla nich też niczego sobie. Unikalne "możliwości" wybranej klasy czy współtowarzysza tworzą różnorodność mającą wpływ na wieloraki sposób prowadzenia walk. Skanowanie planet jest lepszym rozwiązaniem niż obijanie się w Mako, choć liczba planet jest przegięciem. Można zeskanować około 30% układów i ma się surowców na wszystkie ulepszenia i setki tysięcy jednostek jeszcze zostają (oprócz pierwiastka zero, którego mi zostało niecałe 50tys.). Szkoda, że surowców nie można sprzedać, zwłaszcza, że brakuje kasy na ulepszenia. Hakowanie - bez dwóch zdań świetny patent i fajna zabawa. Smaczki związane z jedynką - spotkane osoby, wiadomości na skrzynce pocztowej to wszystko spaja obie części. Walki są atrakcyjniejsze, trudniejsze - w jedynce pójście na pałę nie było żadnym problemem, tutaj mamy prawie "gears of war". Grywalność, która nie pozwala zakończyć gry zbyt wcześniej a zakończenie wywołuje niecierpliwe oczekiwanie na część trzecią. Neutralnie - dźwięk i muzyka podobne. System RPG - mimo, że wcześniej brakowało mi tej różnorodności broni, pancerza, dodatków do nich mających wpływ na walkę, jednak jest ich na tyle dużo, że żyłka zbieracza jakoś może się wyszumieć. Nie jest źle w atrybutach postaci, ich mały wybór jest rekompensowany przez ciekawie skonstruowany podział punktów. Wersja polska gry - tu skłaniam się jednak ze wskazaniem na plus ze względu na brak rażących błędów, niektóre głosy postaci (Modrin rulez). Wybory moralne - fajna konstrukcja z przerywnikami w trakcie rozmowy choć i tak nadal wiadomo, że wybór opcji moralisty to odpowiedź z prawego górnego rogu a egoisty prawego dolnego. Na minus - To chyba na tyle - jak mi coś się przypomni, dopiszę. edit: Gooralu - starałem się nie spojlerować, więc co mi "minusy" chowasz? :confused:
-
Przy jednym podejściu podobno nie da rady nabić 30 poziomu. Choć ja mam chyba 26 poziom (47 godzin gry) zostało mi parę anomalii i wlot w Omega 4.
-
Dokładnie - trzeba było rozszerzyć target, nie tylko na fanów RPG, aRPG czy jakichś tam "space oper". Spora grupa graczy leci na pałę byle skończyć grę. Przecież spotykam się z opiniami ludzi, którzy "przeszli" jedynkę a nie mają zielonego pojęcia, skąd w dwójce wziął się Cerberus i co robił w jedynce.
-
Ale nie piszesz o wersji na PS3? 8) Chamstwo z tymi pudełkami. Pamiętajcie, że drugą płytę też się instaluje bo gra w trakcie jednego z loadingów poprosiła o włożenie drugiej płyty. Kilkanaście minut grałem i wiedziałem, że coś mi nie pasuje. Powód - potworny hałas napędu (już się człowiek odzwyczaił). Musiałem zapisać, wyjść i zainstalować. I wtedy nastała błoga cisza (no taka średnia błoga cisza). Coś dziwnego bo mi się wczoraj rozładowały i wydawało mi się, że był stop :confused:
-
79 godzin - lizanie ścian, 2 DLC, praktycznie wszystkie questy poboczne zrobione.
-
Nie unoś się, bo nic złego nie miałem na myśli. Stwierdziłem tylko, że nie musisz wymyślać swoich teorii bo są one bardzo prosto (i zarazem infantylnie) wytłumaczone.
-
Więc nie rozkminiaj - jest to wyłożone tak, żeby średniorozgarnięty amerykański sześciolatek zrozumiał. I ma w sobie tyle głębi co kałuża przed moim blokiem. Na PCLabie jakiś (nie użyję tutaj epitetu) ktoś stwierdził, że dla niego wybitną grą RPG był Planescape: Torment (z czym oczywiście wielu się zgodzi). Ale już nie jest ... bo ME2 go przebił ... ty widzisz i nie grzmisz!!!
-
Ja, niestety, muszę się całkowicie zgodzić ze spoilerem Zeratula. Na głównej stronie już pisałem, iż cierpię z powodu braku statystyk i ograbieniu mnie przez to z przyjemności płynącej z gier RPG, jakoś też nie mogę zżyć się z towarzyszami. W jedynce zawsze miałem dylemat, kogo brać na misję bądź byłem zdecydowany od samego początku, że z daną postacią idę zawsze. W dwójce mi to wisi i powiewa. Jestem bardzo zdziwiony oceną ME2 oscylującą prawie przy 100%. Dla mnie jest grą dobrą, przepraszam, bardzo dobrą ale w granicach 80-90% ze wskazaniem na tę pierwszą cyfrę. No i jeszcze nie znudziło mi się skanowanie planet - uważam to za lepsze rozwiązanie niż jazda Mako po wertepach.