MASA SPOILERÓW! WŁAŚCIWIE CAŁY TEKST TO JEDEN WIELKI SPOILER!!!
Tak siedzę kolejny wieczór przy ME i jakoś tak "tkło" mnie żeby skrobnąć troche o przemyśleniach jakie mnie naszły podczas grania.
Po pierwsze - tematyka questów. W mojej subiektywnej opinii najfajnieszy i najciekawszy pod względem wyboru jaki trzeba dokonać jest quest dotyczący ciała szeregowiec Bathii. Niestety po dogłebniejszym zapoznaniu się z resztą pobocznych questów można odnieść wrażenie że BioWare odrobinę przesadziło. Mam dziwne wrażenie, że starano się wepchnąć wsio co kontrowersyjne - mamy tematykę homoseksualizmu, rasizmu, jest i eutanazja. Nie ma aborcji ale jest kwestia zasadności badań prenatalnych w odniesieniu do chorób genetycznych. Do tego niestety większość (jak nie wszystkie) z tych questów rozwiązuje sie w kilka sekund; troche to naciągane. W zdecydowanej większości nie przekonują mnie też wygłaszane przez głównego bohatera kwestie po których npc-e decydują się na zmianę podjętych wcześniej decycji - pierwszy z brzegu przykład, quest z zakładnikiem porwanym przez biotyków. Skoro decydują się na jego uprowadzenie to zmiana decyzji po tym jak głowny hiroł rzuca jakiś banał o tym, że tylko zakładnik może im pomóc jest śmiesznie nieprzekonywująca. Po genialnym pod tym względem Kotorze spodziewałem się od ME znacznie więcej.
Skoro już wspomniałem Kotor to pociągnę trochę dalej to zagadnienie. ;] To co w moim przekonaniu było największym plusem Kotor-a w ME wypada bladziutko - chodzi mi o naszą drużynę. Na próżno szukać w ME tak ciekawych postaci jak Jolee Bindo czy HK-47. Wrex odrobinę przypomina Canderousa ale generalnie to siódma woda po kisielu. Same postaci w Kotorze były ciekawe, dobór drużyny nierzadko miał niemały wpływ na dialogi i questy a ich historie były zdecydowanie ciekawsze niż to ca funduje nam ME. Sami przyznajcie; Rycerz Jedi szmuglujący towary przez galaktykę - nie dość że brzmi niedorzecznie to jeszcze miało kapitalną argumentację. Oj brakuje tak misternie zbudowanych rysów charakterologicznych w ME. Nie zrozumcie mnie źle - pielgrzymka Tali, genofagium Krogan czy Dr. Heart to nie są nudne i wymyślone na prędce historie, widać, że scenarzyści BioWare poświęcili im trochę czasu - brak im jednak odrobiny geniuszu jaka cechowała historie postaci z Kotora. Wrex robi wrażenie, przyznaję - tyle że jest to efekt osiągnięty efekciarskimi metodami. Morda zakapiora, głos o tonacji dzwonu Zygmunta i mamy międzygalaktycznego zabijakę. HK-47 czy nawet Canderous jako "bad ass" z naszej drużyny wypadali w tej roli bardziej przekonująco.
Jako, że nie grałem w Kotor II nie mogę odnieś do zastosowanego tam rozwiązania (z tego co słyszałem ) tzn. że drużyna zmienia swój charakter razem z główną postacią - moge tylko napisać, że w momencie kiedy przeczytałem w jakiś tam zapowiedziach kontynuacji Kotora o tym "usprawnieniu" odeszła mnie ochota na zakup dwójki. Pewnie i gra była fajna ale ten aspekt jak dla mnie położył cały hype jakim miałem nadzieje się szprycować przed dostaniem w łapska tej gry. Dlaczego o tym wspominam? A bo w ME ten aspekt gry nie ma praktycznie żadnego wpływu na rozgrywkę, ba, w tej kwestii zrobiono krok w tył. W Kotorze każda postać miała swoje własne kwestie do konkretnej sytuacji - i choć postacie wygłaszały je zawsze w tych samych momentach gry to i tak wrażenie było kapitalne. Jak w życiu, ilu ludzie, tyle opinii. W ME niezależnie od tego kogo weźmiemy do drużyny wygłaszane podczas wypełniania pobocznych zadań kwestie są identyczne. Identycznie komentuje kłamstwo npc-a przepełniona miłością do świata biotyczka, identycznie płatny zabójca. Zdarzają się oczywiście wyjątki ale tylko w sytuacjach naprawdę skrajnych; odniosłem wrażenie, że tylko nad Wrexem popracowano w tej kwestii.
I ostatnia sprawa - fabuła głownego wątku. Instytucja Widma - ok, Saren jako schwarzcharakter - ok, napięte stosunki na linii Rada - Ludzkość - ok, Żniwiarze i Cykl - na Boga NIE! Podczas pierwszego rozwiązania zagadki na Ilos i rozmowy z AI zostawionym tam przez Proterian jakoś umknęło mi wytłumaczenie "dlaczego" cykl w ogóle się odbywa. Przy drugim podejściu już uważniej czytałem cała tą rozmowę i miałem potężne uczucie rozczarowania. Bo tak / kto to wie / nie zastanawiaj się nad tym (niepotrzebne skreślić). Nie będę się nad tym rozwodził bo niektórym pewnie to wytłumacznie wystarcza - ja tam nie lubie jak mnie się zbywa takim zakamuflowanym "Nie interesuj sie bo kociej mordy dostaniesz".
Nie mogę sie pozbyć wrażenia, że przy Kotorze BioWare miało znacznie ułatwione zadanie jeśli chodzi o "dopieszczanie" gry. Dostali do dyspozycji całe doskonale już ukształtowane uniwersum Star Wars, mogli więc skupić się na detalach - historii postaci, questach i fabule. W przypadku ME zadanie było zdecydowanie trudniejsze i jak to bodajże Mazzi ujął w recenzji stworzenie takiego spójnego i zbalansowanego świata to nie w kij dmuchał i Oscar z to dla Bioware. Niestety cała para poszła własnie w tworzenie tego świata; fabuła, questy i postacie zostały potraktowane po macoszemu.
Pozostaje mi tylko napisać na koniec że w przypadku tej własnie firmy "po macoszemu" oznacza solidną 8 z plusem w 10-cio stopniowej skali więc nie ma co biadolić tylko grać bo to jedna z najlepszych gier na X360 i zdecydowanie najlepszy action rpg na tą konsolę.