The Girl with the Dragon Tattoo - na początku od razu zaznaczam, że ani nie widziałem szwedzkiej wersji, ani nie czytałem książki. Może dlatego adaptacja Finchera... zrobiła na mnie naprawdę spore wrażenie. Sama intryga jest raczej przeciętnej jakości, natomiast wszystko wokół, czyli zdjęcia, klimat, gra aktorska i ścieżka dźwiękowa stoją na bardzo dobrym jak nie wybitnym poziomie. To, co szczególnie wryło mi się w pamięć to kilka fajnie zrobionych symetrycznych planów, muzyka Reznora (nawet w jednej scenie pojawia się koleś w t-shircie NIN hehe) i sceny wiadomo-które z tytułową dziewczyną w roli głównej. Tego kto odrzucił Emmę Watson w castingu powinni powiesić za jaja. Chociaż ta cała Rooney Mara też nawet daje radę.
Anyway, serdecznie polecam. Zwłaszcza tym, którzy, tak jak ja, nie zapoznali się wcześniej z tą historią. W sumie to chyba najlepszy film jaki ostatnio widziałem 8/10