Tołdi
Użytkownicy-
Postów
178 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
1
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Tołdi
-
Już mówię co mi się konkretnie w animce Wanderera podoba- otóż sprawia on wrażenie jakby poruszał się zupełnie niczym normalny człowiek- potyka się, przechyla, czasem zatacza, w jego ruchach jest taka ekhm "plastyczność", dawno nie widziałem czegoś takiego w grze. edit, coby nie trzaskać posta pod postem: Przed pół godziną skończyłem SotC i w końcu jako tako zebrałem myśli, więc przelewam je wam moi drodzy na gorąco Przede wszystkim bije się w piersi za to, że w trakcie jednego ze 1242 spadnięć z ostatniego kolosa <łamaga bez zdolności manualnych>, nabluzgałem twórcom gry i ich najdalszym rodzinom chyba z 15kilo przekleństw, końcówka wynagradza wszystko- jest wprost idealna, nie podaje nam nic w chamski sposób na tacy, ale otwiera głowę na wszystko co działo się w trakcie gry- pierdoły i błahostki nabierają sensu i stają się oczywiste jak ten śnieg za oknem...Kiedy już w miarę poukładałem sobie całą historię we łbie po prostu nie mogłem wyjść z podziwu dla autorów gry- w grze w której do przeczytania jest może z 20 linijek tekstu zawrzeć taką dawkę subtelnego piękna, najczystszych emocji, wzruszeń, podlaną sosem wielu oniesień, niedopowiedzeń i nawiązań, które można odkrywać i odkrywać, A żeby już nei taplać się w morzu patosu, na koniec rzeknę: no (pipi) ta gra to prawdziwy debeściak ...teraz zaczynam polowanie na ICO
-
No to pora i na moją krótką historyjkę, spisaną tuż po pokonaniu 3-go kolosa. Jakieś dwa tygodnie temu stałem się powtórnie posiadaczem PS2, poprzednia wyzionęła ducha jakoś na przełomie 2k3 i 2k4. Generalnie kupiłem ją głównie z powodu ceny, bo jeśli za kwotę równą kilku wieczorom zabawy można dostać Slimkę to warto zainwestować, tymbardziej, że po domu walało mi się kilka gier, memorek itp...Zaraz po kupnie wybrałęm się do Katowic na giełdę zapolować na jakieś konkretne oryginały, celowałem w ICO, Yakuzę2 i Okami, ale oczywiście nie znalazłem żadnej z nich, więc coby mnie wracać z pustymi rękoma wziąłem SotC, nie będąc szczerze przekonany czy gra mi podpasi, bo nie grałem w ICO, nie jestem specjalnym fanem ostrej "japońszczyzny", ostatnio miałem też chyba największy w życiu "kryzys growy", bo właściwie przyciągnąć mnie do siebie potrafiły tylko stare point and clicki na PC a takiego God of Wara wyłączyłem po równo 3minutach. Ale do rzeczy, odpalam konsolę, ostrożnie wkładam płytę...pierwsze co rzuca się w oczy to "ziarnista", klimatyczna ale technicznie niepowalająca grafika, czcionka, którą nie bardzo potrafię rozczytać siedząc 1,5 metra od TV, i piękne , puste krajobrazy, animacja naszego typka i jego konia- świetna, naturalna, zero sztywności. Przyszedł czas na pierwszego kolosa- no i co?? powtórzę to co zostało tu już napisane chyba z 60 razy...szok- ogrom, majestat, potęga, poczucie walki naszego małego podopiecznego przeciwko niewyobrażalnej sile...piekna rzecz...może życzyłbym sobie większej interakcjii w walce(np. nie atakować tylko konkretnych, narzuconych części ciała, a wybieranie ich samemu- np. tniemy nogę i kolos upada, tniemy kola po żebrach, to chwyta się za nie ręką tamując krew itp...)-----errata - edit------ [[[[po skończeniu gry i jakimś ułożeniu sobie w głowie wszystkich jej elementów fabularnych, oficjalnie wymazuję poprzednie zdanie odnośnie kłucia kolosów w różne miejsca, twórcy dobrze zrobili tak jak jest]]]], ale i tak jestem pod ogromnym wrażeniem, ta gra to po prostu powiem odświeżającego piękna w zalewie przeciętności i komerchy na którą zwyczajnie brak czasu, nie pamiętam, kiedy ostatni czas czułem się tak rozłożony na łopatki przez grę...chyba z 8 lat temu przy Grim Fandango...dobra, wracam do gry, bo jeszcze kilkunastu miśków czeka PS, czy tylko ja widzę podobieństwo w jeździe na Agro przy zachodzącym słońcu pustkowii, do jazdy na Eponie po polach Hyrule?
-
Podoba mi się klasyczny, do bólu konsolowy wygląd Dreama i Gamecube'a. X360, też ma coś w sobie właśnie z tej arcade'owej prostoty., aczkolwiek, fakt, że jeśli jakimś cudem dorobiłbym się dużego salonu z wielkim telewizorem to tam najbardziej pasowałaby PS trójka. Z przenośnych tylko NDs Lite- naprawdę, w przeciwieństwie do strasznego poprzednika, śliczna rzecz.
-
Gry nisko oceniane ale od których nie możemy się oderwać.
Tołdi odpowiedział(a) na Wieslaw temat w Graczpospolita
Sporo grałem w Tekkena 4, który oceny i opinię miał raczej nieciekawą <ale pisze to laik w kwestii bijatyk>, a z crapów czystej wody, to skończyłem bez cierpienia Hopkins FBI, na kompa- muzyczka i klimacik zgorzkniałego gliniarza wynagradzały większość innych mniej lub z reguł bardziej kulawych elementów i choć o porównaniu do tuzów gatunku mowy nie ma, to wspominam gierkę nieźle. -
Włączyłem ostatnio w którys weekend tą "Gilotynę", choć z zasady od Superstacji trzymam się daleko, bo ta telewizja w porównaniu np. do TVN 24 to coś strasznego. Moje wrażenia? Może być- dość amatorsko, ale miejscami śmiesznie, fajnie pooglądać Myszaqa w TVpudle, szczególnie ucharakteryzowanego na włoskiego dyskotekowego, wycyckanego, wydekoltowanego Dżolero co do laski to ma brzydki zwyczaj wchodzenia współrozmówcy w słowo i szacun za spokój, bo ja w momencie w którym przerywa mi po raz 15 w ciągu 20 minut chyba bym nie wytrzymał. PS- W programie który oglądałem ta laska (Eliza) jechałą dość mocno po prawicy, co mnie troszkę zmyliło, bo jeśli się nie mylę to kojarzę ją jako mocną prawicówę, do tego z paroma brzydkimi incydentami plagiatorskimi w dziennikarskim życiorysie- cóż, Superstacji widac to nie przeszkadza.
-
Nie rozumiem wielu rzeczy na tym świecie, np. popularności: - wszystkich ścigałek, przez całe życie grałem w nie z 15 minut i wydaje mi się, że i tak za dużo, a jazdę autem w wersji realnej bardzo lubię. - serii God of War - kompletnie mi nie podchodzi cały klimat tej produkcji, począwszy od designu po, w dużej mierze gameplay. Straszny hype, a są lepsze tytuły w tej samej kategorii. - Simsów i durnych mmo typu WoW- przerażają mnie no life'y, którzy nie pamiętają już jak wygląda słońce, ale w swoich grach są debeściakami, no i bonusowo nie mogę już słuchać pajaców z pracy potrafiących gadać bite 7 godz o WoWie - gier bez fabuły typu wszelkie platformówki czy prostatckie strzelanki - części jRPG, gdzie czytamy ciągnące się w nieskończoność suche dialogi przy statycznych sprite'ach postaci, a potem, staczamy walkę, która na dobrą sprawę nie wymaga od nas żadnej strategii, czy myślenia
-
Dzięki bardzo- tak mi się wydawało, więc to FF:T powędruje na dalsze miejsce na liście NDS'owych priorytetów, bo jesli jest czas, to pobawić z systemem się lubię, ale priorytetem jest jednak fabuła.
-
Jeśli to jest wyjątkowo lamerskie pytanie to sora, ale na DS'a zachorowałem właściwie kilka dni temu, co wiąże się ze wzmożonym, ale nie zawsze owocnym przeszukiwaniem informacji i pokazaniem mojemu PSP drzwi(na allegro ) Ale do rzeczy: Chciałbym się szanownego grona użytkowników NDS'a spytać jak sprawa ma się z gierką Final Fantasy Tactics: Grimoire of Rift- otóż- czy jest to po prostu, w jakimś mniejszym lub większym stopniu, odświeżone FF:T z PSX'a, z tą samą fabuła, systemem itd, czy (jak mi się wydaje) jakiś nowy (przypuszczalnie gorszy) twór??
-
Albo naprzmiennie ze zwykła ropą lać "tą lepszą" (w moim przypadku z reguły BP Ultimate)
-
Właśnie Bolki- proponuję powrót do tematu i koniec festiwalu zazdrości przykrywanej szyderstwem A w temacie- ku ogólnej radości: solidne klepanie + wymieniony wachacz i piasta no i na dniach wracam do wożenia się samodzielnie, żegnając serdecznie przepłacone przez naszego kochanego prez miasta beznadziejne autobusy
-
Elo, mam pytanko- jako nawrócony z PSP, w bliskiej przyszłości posiadacz NDS, zastanawiam się jaka, mniej więcej oczywiście, znajomość jęz. angielskiego jest potrzebna do swobodnej gry w CT na NDS??, bo gdzieś w internecie majaczy wersja PL na emu SNESa, ale jednak wolałbym pomęczyć NDSową...(mój ang oceniam na, pomimo często- gęstooblewanych kolosów, w miarę niezły )
-
Do rzeczy- poldek wbił się swoim przednim kierunkowskazem pod kątem może 45 stopni, z wcale niemałą prędkością idealnie w moje tylnie koło z boku, więc czy jechałbym alfa, tico, czy jakimś helmutem i tak tylnia belka miałaby małe szanse na wyjście z tego nienaruszona. Sprawa fizyki...
-
jak dla mnie zdecydowanie Coca-Cola. W smaku lepsza,, ładniejsze logo, zdecydowanie lepiej się po niej beka. Pepsi ma to do siebie, że często mnie zamula, nie da się po niej porządnie głośno beknąć i czasami powoduje bóle brzucha. takteż wynik starcia oczywisty- Cola
-
Może popełniłem błąd ale ja zauważyłem ironię z obu stron swojej jestem pewny, a Yacka się domyślam. Co do stłuczki to mogę zagwarantować, że wbijający się niczym klin rozpędzony poldek potrafiłby uszkodzić większość aut(nawet niemieckich )
-
Heh, jako że właśnie odebrałem wspaniałomyślnie przyznane mi od serwiu Fiata auto zastępcze (Uno, chyba 1.2) to dzięki temu poprawiaczowi humoru zostawię tą chamską i głupia wcinkę bez komentarza
-
No i stało się, po 2 latach bez zarysowania nawet, przyszła na mnie kryska i mogę pożegnać się z autem na dłuuuugo, ale po kolei: W środę jak zwykle zaspany wyszedłem, by swoją Alfą udać się na uczelnię(wiadomo- zajęcia od 10:15, a wychodzi się o 10:20 ), no i jadę sobie spokojnie przez osiedle, warunki hooyowe, więc powolutku, zbliżam się do skrzyżowania, z podporządkowaną, z lewej widzę dojeżdżającego do skrzyż Poloneza. Jako, że a)jestem na głównej, b)nawet jeśli się jest debilem i mimo mieszkania 30lat na tym osiedlu nie wie się, która jest głowna, to jest jeszcze zasada prawej reki wjeżdżam na skrzyżowanie nawet nie patrząc na gościa z lewej, który powinien wyhamowywać. Już będąc na skrzyż orientuję się, że typ wcale nie hamuje tylko jedzie spokojnie, centralnie w moje drzwi- szybka redukcja, gaz, odbicie w prawo, ale h.uj- zabrakło kilkudziesięciu centymetrów- j.ebany Poldek wbija się we mnie na wysokości tylnego koła, prawie mnie odwracając. Ręczny, wyskakuję z auta i biegnę do tego pajaca- co widzę? starego, tłustego typa, który po wygramoleniu się z auta wyjeżdża do mnie z mordą "no i coś Pan zrobił", myślałem, że zniszczę klienta, ale jednak, jako, że facet uważał że ja jestem winny, skończyło się an zadzwonieniu na Policję i wypłakaniu się im Efekt- zderzak, lampa, maska u debila+500złotych dla niego prezentu od policji / wgnieciony bok, zniszczona belka, użeranie się z, jak słyszałem, jedną najgorszych firm ubezpieczeniowych- uniqa i przeproszenie się z autobusami na pare tygodni u mnie
-
Nie lubię: - tłustych mięs, produktów i dan pochodnych, typu boczek, słonina, 80% wędlin - ryb, niebędących filletami- szczególnie karpia- tłusty, ościasty, przereklamowany, nie dziwota, że tylko Polacy i Rumuni go jedzą - moczki - rodzynek w jakimkolwiek cieście - makarony z serem- lata temu zatrułem się takowym i uraz pozostał - parówek, kiełbas w każdej postaci, krupnioków i żymloków - dziwnych połączeń dań na ostro z owocami, typu pizza po hawajsku
-
Gust gustem, ale nie przesadzajmy z tolerancją- Tyski, napisałeś swoje typy muzyczne, więc automatycznie wystawiłeś je do oceny innym- Ejcu stwierdził, że są hooyowe i spoko, jego zdanie, które akurat podzielam, bo nazwiska/ksywy typu cbool,kalwi,remi,scooter,crazy frog mrożą mnie niesamowicie - IMO bezwartościowa muzyka dla gimnazjalistek i przypałów- na tym polega właśnie "tolerancja", że mimo, faktu że wg mnie słuchasz gówna, jeśli staniesz furą obok mnie na światłach, z odpalonym na full hiciorem któregoś z powyższych lamusów, to np. nie wyskoczę z auta z kluczykami w ręku i nie zacznę ci skrobać po samochodzie, tylko conajwyżej z politowaniem pokręce głową...tyle. (I żeby nie było- nie podzielam zdania Ejca, tylko dlatego, że ma Ostatnią Nadzieję Białych, do której od bajtla mam słabość, w avku)
-
Dzięki wszystkim za podpowiedzi, przejadę się jeszcze do jakiegoś salonu i może znajdę cosik w sam raz.
-
W końcu zebrałem się do napisania małej opinii o Gopthicu 3, który kręci się w tacce mojego komputera od jakiegoś tygodnia. Zacznijmy od tego, że w poprzednie Gothicki przegrałem bardzo dużo godzin, przechodząc obie części i dodatek średnio po dwa razy, co nie zdarza mi się często, nawet mam troszkę wspólnego z założycielem tematu w którym się teraz wyp[owiadam (poprzednie konto)- tamte gry to dla mnie nadal jedne z najlepszych RPG w historii- spójny, dość realistyczny świat, bohater z charakterem, szeroko pojęat wolność- ale to potqwierdzi raczej każdy kto miał przyjemność zagrania w ten kawałek niemieckiego softu. Po zakupieniu nowego komputera- dość przeciętnego laptopa i sprawdzeniu na nim kilku gierek, które o dziwo chodził całkiem nieźle postanowiłem w końcu zakupić Gothicka 3- w sumie liczyłem się z tym, że gra nie ruszy, albo będzie niegrywalna- wówczas spokojnie czekałąby na półeczce obok swoich czcigodnych poprzedników na lepsze czasy i nowy sprzęt. --> Czas na pozytywy- o dziwo gra ruszyła- na lapku: Core duo 1,7 1giga ramu karta GF 8600 GS: chodzi oczywiście tak sobie- to znaczy, że przycina a i zwiechę zaliczyć jej się zdarza, ale ogólnie grać się da., co cieszy to rzeczywiście piękna grafika i jak to ktoś określił "prawdziwy trójwymiar"- jesli widzimy ogromną górę, to w kilka minut mnożemy na nią wejść i spojrzeć w dół. Fajnie również, że nie zmienili się aktorzy podkładający głosy- to tworzy fajny klimacik. Nie zmienił się też prosty system rozwoju- mi on siada, bo z racji różnych zajęć nie mam czasu siedzieć i analizować godzinami czy lepiej walczyć kijem czy pałką...aha, podoba mi się rónież zimowa kraina Nordmar- dobrze współgra ze świętami i śniegiem, którego mam za oknem masę, a na dodatek jest dość hardkorowa, w czym przypomina poprzedników ---> Czas na negatywy- 1)po co ten Gawliński na okładce??- w grze wypowiada może z 10 zdań, do tego podkłada głoś postaci zupełnie niepasującej do jego cienkiego głosiku,2) system walki- niby ciekawy, ale jednak wszystko sprowadza się do szybkiego klikania 3) o działaniu nie będę pisał bo to wie każdy- chrupy animacji, długie loadingi, zwiechy, te same postaci mówiące różnymi głosami itp, 4) MONOTONIA - to co zabija tą grę w moich oczach- robimy ciągle to samo- mam wrażenie że w pierwszym Gothicku zadania był bardziej zróznicowane- tutaj: nowe miasto- nowe zadania(w każdym podobne), masa łażenia, zbierania pierdół, walka z orkami o miasto(za pierwszym razem fajna, później tylko irytująca 5) niewykorzystany potencjał- widziałbym jakieś zawiązywanie spisku z rebeliantami, więcej współpracy z nimi, epickie bitwy, wiele takich akcji, których tu nie ma... Ogólnie, spodziewałem się dość słabej gry i taka dostałem. Na razie mam już jej dosyć i po kilku dniach zrobiłem sobie przerwę, bo taka dawka monotonii podana jednorazowo mogłaby spowodować już całkowitą utratę szacunku dla szwabków z Piranii. Dla mnie gra na ocenę 6+/7-
-
Elo, może pomożecie mobilnemu laikowi w dość nietypowej sprawie- potrzebuję telefonu komórkowego dla seniora- mojego dziadka, czyli Pana mocno po 70, chodzi mi głównie o duży wyświetlacz, duże, wyraźne klawisze oraz prosta obsługę, cena w sumie mniej istotna, ale fajnie jakby nie zwalała nóg...Na razie moje poszukiwania bezowocne, więc z góry dziękuję za każdą pomoc...
-
Z racji Świąt i wolnego czasu z nimi związanego planuję ostro wziąć się za FFTactics, co przy moim laictwie w graniu w RPG (mimo katowania ich od paru już lat) będzie mocnym wyzwaniem- już z dość prostą Joanną Darc mocno się męczyłem A obecnie na tapecie głównie Fight Night Round 3- muszę powiedzieć, że w sumie sterowanie ku mojemu zdziwieniu nie zasysa i gra się całkiem fajnie, toteż myslę, że moja własnoręcznie wykreowana nowa "ostatnia nadzieja białych" już pod koniec świąt podniesie do góry któryś z pasów
-
Po pierwsze - "dziĘkuję", a po drugie już w temacie: W aucie, jak i w życiu słucham muzyki różnorodnej, choć faktem jest, że o ile np. debeściaki typu Eldo, Łona do auta specjalnie się nie nadaja, inny klimat po prostu... Oto kilka z wielu kawałków, które katuję w mojej furce najczęściej: Sophie Ellis Bextor - Groovejet Mes- Wjaazd, Widzę szaleństwo Romeo+Juliet soundtrack- O Verona Dropkick Murphys - Shipping up to Boston Manic Street Preachers- Your love is not enough Lisa Miskovsky - Still Alive Nate dog- G-Funk Kid Rock - All summer long Eldo- Noc, rap, samochód DJ twister - Vision Mes/Ciech - Southside flow Just Jack - No time Timberlake- My love
-
- nakaz zatrzymania się przed "zieloną strzałką"- nie dziwię się, że nikt nie stosuje się do tej głupoty - bezsensowne ograniczenia prędkości- np. dwie chaty na krzyż i już "teren zabudowany" - może to nie głupota ale na pewno ciekawostka- w prawie całej Polsce zawsze przed rondem mamy znak nakazu ustąpienia pierwszeństwa- kiedy jakieś dwa lata temu wjechałem do Częstochowy, od strony Rakowa to prawie zginąłem tuż przed Jasną Górą otóż tamże na rondach(ze dwóch, które widziałem) to ci wjeżdżający na rodno mają pierwszeństwo- jednym słowem ładne jaja - tutaj może nie mam racji, ale wydaje mi się, że limit alkoholu we krwi jest bezsensowny- co to są te 0.2 alk???- dziwny limit, który tylko komplikuje sytuację. Już lepiej, bo jaśniej byłoby dowalić bezwzględne 0.0, albo podnieść limit do jakichś rozsądnych 0.8, jak w niektórych krajach UE
-
Pierwszą furką był odziedziczony po matce Ford Festiva rocznik '93- wersja sprowadzona z USA do Polski przez pewnego księdza, co poniekąd tłumaczy długowieczność tego grata z silnikiem Mazdy, znaczkiem Forda i stylistyką Kii- widać, że ktoś na górze miał na niego oko O aucie nie ma co dużo mówić- jeździło i o to chodziło- silniczek 1,3 w połączeniu z ospałym automatem i dużą wagą skutecznie stopował wszelkie zapędy rajdowo-wariackie.... Owym Fordem jeździłem troszkę ponad rok, później przesiadłem się do obecnego wozu, czyli Alfy 145, 1.9jtd- porównania nie ma, może tylko stanie w korkach Fordem było przyjemniejsze ze względu na automacik. Ogólnie jakiś sentyment pozostał- zawsze to pierwsze 4 koła...ale jesli jeszcze kiedyś miałbym jeździć Fordem to już raczej tylko Mustangiem, ewentualnie Focusem