Tołdi
Użytkownicy-
Postów
178 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
1
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Tołdi
-
@Zdunek: Generalnie mądrze mówisz, ale co do internetu to ja nie narzekam- na uczelni np. siedzę z 20 metrów od hotspota lekko i net działą całkiem elegancko a jego obsługa, mimo braku myszy i klawiatury jest w sumie dość wygodna. @Zeratul: Ja ci powiem, że jesli masz PS2 to raczej, jeśli nie jesteś fanem grania na kieszonsolkach, ani często podróżującym gościem, zakup PSP ma średni sens- pewnie, że jest parę ciekawych ecxlusivów, ale nie jest to powalająca ilość- znajdzie się cos dobrego z każdego gatunku, ale szału nie ma- nadrabiają wszelkie emu, choć już gra w gry z PS1 jest dość problematyczna często przez brak niektórych klawiszy i gałek....
-
TG, pomimo Clarksona i dobrej ceny to jednad dla mnie jest przerost formy nad treścią- wolę Auto Moto J. Maznasa- nie kupuję regularnie, bardziej wtedy kiedy mi się nudzi, czy np. na jakiś wyjazd, ale gazetka jest porządna- może bez polotu, ale na pewno przejrzysta, profesjonalna i co dla mnie ważne opisuje normalne samochody a nie potwory do których mogę się tylko poślinić...
-
Świeży posiadacz wita: Niebieski Slim (tudzież wg. niektorych granatowy) PSP wersja NFL z USA 2 karty- razem 3giga Folia Hori- na pewno jedna z najgorzej naklejonych w historii- moja robota CF 4.01 m33, więc gier trochę jest Ogólnie myslę, że przejdę wszystkie pewniaki(a jest ich sporo) i potem konsolka poszuka nowego właściciela, ustępując miejsca np. NDSowi
-
Za mną pierwszy weekend z PSP pod dachem- na pierwszy ogień poszły Joanna Darc, LocoRoco i PES'09. Dwie pierwsze po prostu kupiły mnie w całości- od dawien dawna nie grałem w klasycznego, taktycznego RPG-a rodem z KKW i Joaśka znakomicie wstrzeliłą mi się w gust- ładna grafika, nieprzewalony i nieprzesadnie skomplikowany system, fajne postaci- na razie jest super, zobaczymy jak rozwinie się raczkująca na razie fabuła. Co do RocoLoco, to wiadomo- raczej nie jest to gra na długie posiedzenia, ale jako typowa chwilówka, czy np "uspokajacz" po przypadkowym kręceniu bąków samochodem z prawie łysymi oponami na śniegu sprawdza się znakomicie, no i na dodatek stała się obiektem miłości młodszej siostry PESa wolę nie komentować, bo nie ma czego, na tej pseudogałce mówiąc prostacko "po prostu grać nie idzie"- a od czasów ISSa zawsze gram na analogu i przestawić na krzyżaka się nie potrafię- wydawało mi się zawsze że jestem niezły w te klocki a tutaj na regular pierwszego gola strzeliłem chyba w 5 meczu. Jednym słowem PESa na PSP chyba jednak sobie niestety daruję...
-
Ekspertem w dziedzinie mobile nie jestem, bo mimo 2dych na karku miałem dwa telefony w życiu i jadę do dziś na starym k600i, ale jednak zadam pytanie: Jaki jest sens bawienia się w emulację konsol na telefonach kompletnie nieprzystosowanych do grania- vide brak przycisków L i R, nieergonomiczne rozmieszczenie innych przycisków itp, przecież to jest sadomasochizm?? Mam rację?
-
Zdane za pierwszym w wordzie Bielsko- Biała, pewnego pieknego, majowego dnia. Krótciutko: na egzamin poszedłem na lajcie, mając wyjeżdżone 29 godzin(poza kursem przejechalem może z 20 metrów po osiedlu), i przeświadczenie, że nie bardzo umiem jeździć. Nie ciśnieniowałem się zbytnio, bo 3 dni po egzaminie lecialem na wakacje (zarobkowe) do słonecznej Irlandii, więc bardziej mnie zajmował ten wyjazd, a prawko odkładałem w myślach do września Na samym egzaminie wszystko poszło spoczko, pan egzaminator nazwiskiem Halski (od razu skojarzyłem typa z Kondrtaem z ekstradycji ) wbrew pozorom okazał się dobrym gostkiem i poza lekkimi uwagami co do sposobu chwytu kierownicy, trzymania łap na drążku zmiany biegów, i takich pierdół nie miał większych wątów. Myślę, że Halski błędu nie popełnił bo już leci 2,5 roku jazdy bez wypadków i zarysowań i innych przypałów (i już 3 autem)
-
Oglądne z ciekawości, byleby nie wyszedł z tego drugi Hyper, bo tam strawne jest właściwie tylko Review Territory, głównie z powodu Grabarza, który potrafi być świetny. A kanał edusat polecam wogóle przez cały dzień- pooglądanie starych profesorskich pryków, nawijających na naukowe tematy daje radę nawet bardziej od obrad sejmu
-
Wiem, że odkurzam, ale ten wiersz niesamowice się mi siada, w kilku linijkach sędziwy już Bukowski potrafił w sumie wyrazić filozofię którą kierował się przez całe życie. Uzupełniam- jest to fragment wiersza "transport" ze zbioru "Ostatnia noc ziemskich wierszy" Coś innego od tego autora, ale też z podobnym przesłaniem- mój ulubiony fragment "wiersza dla pucybuta": jeżeli zobaczycie mnie uśmiechniętego w moim niebieskim garbusie jadącego na żółtym świetle pędzącego prosto ku słońcu będą właśnie schwytany w ramiona szalonego życia i będę myślał o cyrkowcach na trapezie o karzełkach z wielkimi cygarami o rosyjskiej zimie na początku lat czterdziestych o Chopinie z woreczkiem polskiej ziemi o starej kelnerce przynoszącej mi dodatkowa filiżankę kawy i śmiejącej się przy tym. najlepszych z was lubię bardziej niż myślicie. inni się nie liczą ot, maja palce i głowy niektórzy oczy a większość z nich nogi a wszyscy dobre i źle sny i jakąś drogę do przejścia.
-
Z tego co ja pamiętam z "Hollywood" i dokumentu "Bukowski born to this" to akurat Rourke i jego gra poza małymi uwagami podobały się Bukowi, zresztą jak się poczyta parę wątków z życia Rourke'a to można zobaczyć że gość nie miał lekko i w sumie ma dużo wspólnego z Bukowskim. Nie podobała mu się za to Dunaway w roli Jane (czy jak ona tam miała na imię w filmie), mnie też bardziej siadła partnerka Dillona z Facotum...
-
Elo, mała prośba, bo nie chce mi się ściągać całej płyty, coby sprawdzić...Chodzi mi o tytuł piosenki, zespołu "Transmisja", któa dawnooo temu leciała na programie Hyper w programie "klipy" bodajże, będąc tłem gameplay'u jakiejś bijatyki 2d. Nuta pochodzi chyba z płyty "Lekkie urojenie", ze słowami mniej więcej: Przychodzą koledzy widzę mają browar, dobra stary już go nie chowaj wypijam 5 i już mi styka, Niech no który tu przyfika Czy Rumuna, czy Ruskiego Ja nie boję się takiego To ja to ja chłopak z Kępy, Łamię nosy, łamię nosy i wybijam zeby
-
Raczej przez swoją głupotę i/lub niewiedzę. Nie siej fermentu bo straszysz ludzi. Za głupiego się nie uważam, wiedzy też trochę mam. Radzę czytać ze zrozumieniem- jakie sianie fermentu??? W tym samym poście napisałem że kupno PS2 w obecnej sytuacji, jeśli ma się zaległości to dobry motyw i co więcej sam też chcę to zrobić, mi to wygląda raczej na zachętę niźli straszenie. A zepsuć się może wszystko- konsola nierozdziewiczona żadnym czipem po 2 dniach i spiracona po 10 latach, kwestia szczęścia, ja swoją przerobiłem, może miałem pecha, może ktoś odwalił fuszerkę i to właśnie dobiło jej laser, tyle
-
Też się pochwalę, a co: - 2 x hantle po 10,5 kg - 2x hantle po chyba 6 kg(gdzieś w szafie) - worek treningowy na balkonie - ekspander( czy jak się to tam nazywa- taka guma do rozciągania ) - powerball, zwany gyroballem made in china za 11zł w sumie tyle, powoli przymierzam się do powazniejszych zakupów: gryfa łamanego, ławeczki, gryfa prostego i jakiś konkretnych obciążników, ale na razie to tylko sfera planów, bo z hajsem jak zawsze słabo...
-
Dobra cena nawet bardzo, wstrzymywać się można zawsze i czekać niewiadomo na co, ale IMO jest to bez sensu, będziesz czekał 2 miesiące, śliniąc się i myśląc o konsoli po to żeby ją łyknąć za 50 zł taniej??? A co do PS2, kiedyś miałem(ze 3 lata temu) i umarła, niestety dobita przez przeróbkę. Wtedy wypiąłem się na Sony i kupiłem NGC, którego szybko znienawidziłem- teraz mam PSP- głównie do grania w stare RPG z PS1, ale rozglądam się też za PS2- nie mam telewizora HD i nie zanosi się żebym miał go mieć, na konsolach next-gen na razie widzę może ze 3 killery, a gry, w które nie miałem okazji szarpnąć typu ICO, Okami, Yakuzy uśmiechają się do mnie coraz mocniej, cena też jest więcej niż zachęcająca, więc jeśli ktoś ma jeszcze konkretne zaległości, to wydaje mi się że moment do brania PS2 jest świetny...
-
Ja raczej nie ślinię się na widok nowych zabawkowych komórek- mam SEk600i, jest to moja druga komórka w życiu i jako że spisuje się spoko, to nie sądzę, żeby zanosiło się na zmiany w tym temacie- telefonik wg. bardzo ładny, obsługa ok, jedyne co gra na nerwach to malutkie przyciski, podczas pisania trzeba się mocno skupić...
-
Jak chyba większość facetów, zanim kiedykolwiek miałem okazję pojeździć automatem uważałem go za wymysł raczej dla kobiet, czy Amerykańców, którzy wiadomo- w jednej ręce 1,5litrowa cola, w drugiej BigMac... Jednak niedługo po zdaniu prawka w sumie z przypadku(po mamie ) zostałem właścicielem supersportowego Forda Festivy (czyli de facto Kii Pride) 1.3 '93 właśnie w automacie, no i cóż, trzeba przyznać że jazda w korku, a w mojej mieścinie to częsta przyjemność, w automacie daje radę- można się zrelaksować, wysłać z tuzin esemesów, czy coś w tym stylu. Oczywiście była to skrzynia dość ospała i już jakakolwiek jazda w trasę, wiązała się z hałasem i spalaniem rzędu 9 litrów w tak malutkim aucie, ewidentnie, był to sprzęt nastawiony do miasta, i i to zadanie spełniał super. Obecnie znów mam manuala i znów działa przyzwyczajenie i pasi mi to mieszanie, np. przy wyprzedzaniu- czuje się że ma się tą 100%kontrolę nad autem, i przyznam że nie tęsknię specjalnie za tamtym automatem... Co do następnego auta, to gdybym miał dość kasy, to biorąc pod uwagę komediowo wręcz ciągnące się korki, nie obraziłbym się na automata, tyle że szybkiego, i najlepiej z możliwością manualnej zmiany biegów- ostatnio w Niemczech miałem okazję przejechać się Mazdą 6, i np. tamten automat(nie wiem jak się on zwie) spasił mni bardzo- biegi można było tam zmieniać, ale nie przy kierownicy, tylko drążkiem,- góra-dół
-
No Oran, od razu widać, kto tu kuma o co chodzi w Cuore Sportivo Rozgadywać się nie będę, bo wyczerpałeś temat- po prostu AR, to fury dla ludzi z fantazją i charakterem, bo w nich czuję się że tworzyli je ludzie kierujący się właśnie tymi cechami..., mogę się zgodzić ze wszystkim, z tym że trudno kupić Alfę w dobrym stanie też, ja swoją znalazłem dość daleko, bo w Dudelange. Wyjaśnię tylko że wolę 147(choć 156 jest przepiękna), bo w moim mieście każde auto większe od Cieniasa to katorga, a poprzednia moja bryka była właśnie trochę za duża i stąd zamiłowanie do szybkich hatch'ów z charakterem. Ale lepiej nie ciągnijmy tematu, więc to mój ostatni offtopowy post, bo co prawda ja też chodzę na siłownię, ale jak zacznie się miotanie banami, to i 40 cm bicepsu nie pomoże a temat o Alfie?- hmm, raczej nie, bo wiadomo, będzie pole bitwy jak miłośnicy wozów od Helmutów się zmobilizują
-
Czytałem ten zbiorek już dawno, więc mogę się mylić, bo u Buka większość opwiadań się ze sobą przeplata czy też powtarza, ale wydaje mi się że pamiętam treść "Demona". Czytałem prawie wszystko spod ręki Bukowskiego i jest to chyba jego najbardziej ekstremalne opowiadanie- (spoiler) gwałt na dziewczynce był opisany bardzo drobiazgowo, wręcz pornograficznie, Bukowskim mówił w wywiadach, że zrobił to rozmyślnie, żeby podniecić męskich czytelników i zmanipulować ich, żeby sympatyzowali i poniekąd utożsamiali się z gwałcicielem, który o ile pamiętam, na koniec utworu (spoiler) zostaje ukarany i pobity, bodaj przez policjanta... Nie wiem czy nawet mnie to przekonuje, ale myślę że ideą Bukowskiego było pokazać całą ohydną sprawę z punktu widzenia gwałciciela i może wytknięcie mężczyznom, że wielu z nich, nawet jesli się do tego nie przyznają, nosi w sobie właśnie taki pierwiastek zła, który kiedyś może wybuchnąć...
-
Po pierwsze, jesli jeździłeś tymi furkami, to zwracam honor. Co do reszty, to się nie zgodzę- nie sądzisz że całe życie polega na wkręcaniu sobie czegoś ??, np. grasz na jakiejkolwiek konsoli i czujesz że jest super i utwierdzasz się w tym myśleniu, nawet jeśli to jest np. Dream, a twój kolega właśnie przycina na X360 w HD. Wszystko jest kwestią tego jak podchodzisz do sprawy- Pytanie podstawowe- czy czuję się jakiś wyjątkowy bo mam Alfe, odp- nie, czy czuję się zaje.biście wsiadając do niej? odp- tak... Miałeś okazję pojeździć świetnymi Alfami, nie podeszło ci Ok, ale ja np. uważam że taki SuperB, jak prawie każda Skoda jest autem bez charakteru, fantazji, polotu..., choć na pewno jest to dobra maszyna(bo to w końcu Passat)- Ten cały tajemniczo brzmiący "feeling: oznacza tylko to że czujesz się związany z samochodem, względnie z marką i pomimo wad, które w niej dostrzegasz, ciągle chcesz nią jeździć, nawet po gazetę, do kiosku 150 metrów od domu ( a kiedy miałej jeszcze Kię Pride wolałem się przebiec), prowadzić niekończące się dysputy na forum jej poświęconym, jeździć na zloty, wk.urwiać się na każdą ryskę od jakiegoś pajaca na parkingu firmowym... Ja nie czuję się jakimś wybrańcem, czuję po prostu, że trafiłem na świetne auto, ba. najlepsze za taką cenę jakie za nie dałem, no i co jest chyba najlepszym wyznacznikiem następne auto też będzie spod znaku fabryki Pana Romeo, tyle, nie ma co dorabiać wyższej filozofii...
-
Masz, ale tylko w kwestii ekonomii, poza tym się mylisz - pali góra 7 litrów, ubezpieczam się na ojca- ja mam prawko 2 lata, więc rzeczywiście bym zabulił sporo. co do ceny, to to jest i plus i minus- możesz mieć dobry wóz za niższą cenę, martwić się przedażą będziesz za parę lat, za które pobawisz się i albo pokochasz Alfy, albo je znienawidzisz, dużo zależy na jaki model trafisz, jeden będzie się psuł jak szalony, do drugiego będziesz tylko lał paliwo i tyle, proste... Coby offtopu nie robic, to nie jestem jakimś ślepym wyznawcą, więc jak się ma alergię na Włochów, to można za te 25k wychaczyć dużo innych fajnych wozików, chocby Civica, Cklasę, Focusa, jest w czym wybierać ...
-
Bagś, jak już to nie jestem pĘpkiem świata, co do awaryjności, to mówię nie tlyko na swoim przykładzie, bo znam kilku właścicieli i na ogół opinie że właściciele AR spotykają się co tydzień w warsztacie to gruba przesada, pewnie że nie jest to auto nieśmiertlene, ale jak się dba i nie katuje to nie jest ani lepsze, ani gorsze pod względem niezawodności od innych... Yacek, co do feelingu, to nie trzeba wkręcać, mam przeczucie że nie prowadziłeś Alfy nigdy,mam rację, aj? Nie będę ci tłumaczył rozwlekle, ale w tych wozach naprawdę czujesz że jedziesz czymś więcej niż 4 kołami z silnikiem z przodu, jeździłem już paroma autami więc mam porównanie, w AR masz po prostu Cuore Sportivo, nawet jeśli tym Cuore jest fiatowski diesel:D Żeby nie robić offtopu zaletą Alf jest też niska na tle innych samochodów cena- możesz łyknąć dobrze wyposażona, mocną brykę, a podobnego np. Golfa, czy A3 w tej cenie z tego rocznika nie znajdziesz...
-
Hmm, zdecydowanie niezbyt lubię jeździć z pasażerami, jak jadę sam to mogę prowadzić na luzie, poniekąd zrelaksować, a ktoś obok, albo co gorsza za plecami to jest zawsze stres ż nie odpowiadasz tylko za siebie. Czego nie pozwalam, w zasadzie wszystkiego sam nie palę, więc to nie wchodzi w grę, pić też nie bo jeśli ja się poświęcam i prowadzę, to inni też muszą poczuć ascezę i nie robić mi smaka, żreć też nie za bardzo, chyba że coś niekruszącego/śmierdzącego... Czego nienawidzę u pasażerow? raz- grzebania mi w radiu, dwa- wydzierania się i ogólnie debilowatego zachowania , pamiętam że kiedyś podwoziłem zachlanego kolegę z pracy, gdzieś godz. 22, 23, i ten w trakcie jazdy zaczął wrzeszczeć, wychylać się przez okno itp, byłem wtedy w mocno kiepskim nastroju, no i typka nawet nie bardzo lubiłem, więc stanąłem na zatoczne MZK , otwarłem drzwi pasażera, odpiąłem mu pas i kazałem wypie.rdalać :evil: kolo się mocno zdziwił, ale przeprosił stulił chałapę i do końca drogi był grzeczny... Co do pasażerów, których lubię, to zgadzam się z Oranem- ci bez prawka z reguły są spokojniejsi, podpatrują styl jazdy, robią za pilota itp
-
Gdybym, daj Boże, miał taką kaskę to wybór prosty- Alfa 147, najlepiej z rozsądnym dieslem 1.9 , no i ci jeszcze zostanie trochę grosza, na nie wiem, np. wypasioną choinkę zapachową... ja mam poprzedniczkę- 145, z tym silnikiem (jeno o parę koni słabszym) i maszynka daje radę- wiadomo ergonomia kuleje (pas, którego nie można sięgnąć prawą ręką, radio tak nisko że trzeba nurkować, pedałki za blisko, idiotyczne otwieranie bagażnika), ale ten feeling, radość z jazdy, nie do pobicia. No i ten moment: - czym jeżdzisz? - Alfą Romeo... No i nie słuchaj tych plot o awaryjności, ojciec ma Civica i moja Ala wcale o dużo częściej nie niedomaga...to tylko zawistna propaganda miłośników aut od Helmutów
-
No to ja też się pochwalę, bo mój biały, allegrowy PSP właśnie do mnie jedzie (a przynajmniej mam taką nadzieję). Konsol w życiu miałem sporo, ale ostatnią, czyli wycackanego na maksa GameCube'a spieniężyłem wczoraj, tym samym podzielił on los Pegaza, PSX, Playa2(niedawny zgon), i poprzedniego GameCube'a, który postanowił złamać powszechną opinię o niezawodniości N i się zepsuł... Po wyzbyciu się wszelkich pozostałości po erze current i past gen, i znudzeniu laptopem, na którym jedynymi godnymi uwagi grami były Gothic'i, fable i stare przygodówki, trzeba się było porozglądać za nowa zabawką- z miejsca odrzuciłem wszelkie konsole stacjonarne- pewnie że mam na nie smaka, ale na razie są za drogie, nie mam HDTV, ani pięniędzy na niego, no i co najważniejsze stacjonarki trochę nie pasują do studenckiego życia, jakie chcąc, niechcąc prowadzę... Kieszonsolka wydała mi się wyborem idealnym- z racji nudnych wykładów, jeszcze nudniejszej roboty, częstych podróży i zmian miejsca(wiadomo- jak kaska się skończy to na rodzinny obiadek wracam do mamusi) itd NDS średnio mnie kręci- mam już dość Mariana, na Zeldach wydanych po Okarynie(może z wyj, MM) się zawiodłem, więc po selekcji, na DSie jest około 5 tytułów które mnie interesuja (TWEWY, seria Pheonix Wright, Finale). PSP uwiódł mnie kilkoma tytułami, na które w wersji Portable mam chrapkę- (PES, SH, Fight Night,), paroma grami świeżymi typu LocoRoco, Luminki, no i chyba przede wszystkim emulacją PSX-a, bo w jego czasach byłem bajtlem, który wolał "scelać" do kosmitów, terrorystów, no ewentualnie zbierać Crashem jabłka, czy kopać piłkę, więc na odkurzenie czeka masa wartościowych tytułów, głównie RPG... Rozpisałem się, ale już nie bardzo wiem co zrobić z łapskami, jak wna chacie nie mam żadnej konsoli, więc przylepiłem się do klawiatury
-
Heh, zajrzałem tu i postanowiłem się podzielić również swoją smutną historia, a tak na serio do tej pory nie traktowałem mięśnia piwnego jako jakiegoś specjalnego problemu, bo w końcu zawsze jak widze jakąś lasię to mogę wciągnąć brzuch ale teraz, w trakcie wakacji różne plaże, baseny itp dały mi do myślenia... Obecnie mam 186/87, 20 latek, żrę raczej niezdrowo, zdarza mi się kilka razy w tygodniu pochlać conajmniej kilka bro dziennie, nie biegam, bo mam furę i raczej nawet do kiosku po gazetę wolę się przejechać. Jeśli chodzi o ćwiczzenia to jadę z hantlami na łapy-na razie 9,5 kilo, bo innych nie mam a ceny straszą- jednym słowem biceps spoko, brzuch wprost przeciwnie, nigdy nie zależało mi na kaloryferze, bo to dobre wg. mnie dla modeli i metroseksualistów ze zdjęciem Beckhama nad łózkiem, ale teraz postanowiłem coś podziałać- kupiłem karnet na basen, który mam 130m od domu ale do tej pory nigdy tam nie byłem , brzuszki też, jak będzie jakiś konkretny efekt to dam znac