Udało mi się w końcu obejrzeć Rec. Spotkałem się z wieloma opiniami, zarówno pozytywnymi jak i negatywnymi. Jako fan pierwszej części Blair Witch postanowiłem to sprawdzić, zwłaszcza, że owy film znalazłem przypadkowo w sklepie z prasą, a koszt o ile pamiętam był naprawdę śmieszny, bo nie doszedł nawet 20 zł. Zakupiłem w ciemno, "A nóż, zaryzykuję". Ok, początek filmu jest dość- nie bójmy się tego powiedzieć wprost- nudny. Całe szczęście, że akcja zaczyna w miarę narastać z biegiem czasu, i nie odpuszcza do końca seansu, który de facto nie trwa zbyt długo, bo raptem niecałe 76 minut. Powiem wprost: bałem się, że to będzie kolejny skiepszczony film na bazie wyżej wspomnianego Blair Witch, jednak rozwiał moje wątpliwośći i nie żałuję, iż go zobaczyłem. Spoilerować nie mam zamiaru, poniważ mimo tylu lat na rynku, to może ktoś jeszcze go nie widział. Mimo, że fabuła nie jest jakoś specjalnie skomplikowana, to na całe szczęście jest przedstawiana odbiorcy w odpowiednich momentach, co akturat można odebrać jako atut, gdyż aktualnie wiele filmów działa na podobnej zasadzie: wstęp-> rozwinięcie -> nudy-> nudy-> nudy-> przewidywany koniec. Osobiście polecam zapoznać się z tym tytułem, chociażby dlatego, że przynajmniej nie mamy do czynienia cały czas z językiem angielskim przed ekranami, co dodatkowo wpływa na "inność" wsród kina tego typu- hi Paranormal Activity!- i wpływa zdecydowanie na plus. Prawdopodobnie gdyby wyszła (być może jest) wersja amerykańska, to byłaby skiepszczona do granic, lub nie posiadałaby tego "czegoś". Wiem, iż jest druga część, i szczerze, boję się po nią sięgnąć, bynajmniej nie dlatego, iż "jedynka" jest straszna- chociaż nie powiem, Rec miał ciekawe przebłyski, które spowodowały lekki podskok na łóżku podczas seansu- a dlatego, że historia pokazała jak niewiele potrzeba aby spartaczyć serię dobrych tytułów zapadających w pamięć, które powinny zakończyć się po pierwszej części (hi Paranormal Activity x2!). Ode mnie 7/10.
Nie widziałem jeszcze- nie udało mi się wyrwać w "ciekawej" cenie, chociaż podejrzewam, że to kwestia czasu. Tak jak napisałeś, praktycznie o tym filmie prawie w ogóle nie było słychać, aż do momentu, kiedy było grubo po premierze. Może jakieś 2 tygodnie temu na Zetce jakaś kobita- nie mam pamięci do nazwisk prezenterów- mówiła o nim. Opinie mogą być różne, chociaż przeważająca ich liczba, z którymi miałem do czynienia są "in plus". Sam fakt "oburzonych" widzów, że tytuł dostał tak mało nominacji do Oscara- a słownie była JEDNA!- dodatkowo nakręca mnie do zapoznania się z tym kinem. Osobiście miałem go zobaczyć tylko dla samej gry aktorskiej Ryan'a Gosling'a, którą bardzo lubię, ale czuję w kościach, że nie zawiodę się.