Uncharted 4: Kres Złodzieja - kto by przypuszczał, że będę siedział przy konsoli bez przerwy blisko 10 godzin z przerwą na jedzenie i kibel akurat przy tej grze? Absolutnie fantastyczny scenariusz nie pozwalał mi odejść od konsoli. Nie jest to może szczytowe osiągnięcie fabularne, a pewien plot twist dało się wyczuć wcześniej, ale tak czy inaczej historia była niesamowicie wciągająca. Do tego oczywiście postacie, które jak to zwykle bywa w przypadku ND nie da się ich nie lubić, nietuzinkowe, charyzmatyczne, fantastycznie napisane i świetne dialogi. Gra ma bardziej dorosły klimat aniżeli poprzednie części i to mi bardzo pasuje.
Odnośnie gameplaya to jest o wiele lepiej niż w poprzednich częściach. Gunplay został diametralnie poprawiony, choć niestety mam wrażenie że to nie taki poziom jak The Last of Us. Wielki plus za dobre zbalansowanie gry, pomiędzy strzelaniem, eksploracją i cichym przemieszczaniem. Cieszę się że ograniczyli do minimum walkę z terminatorami, yeti i innymi stworami, którzy tak mnie irytowali w części 2 i 3. Nadal są obecni ale dość łatwo się ich pozbyć. Ciekawie zagadki, ich rozwiązywanie nie sprawiało jakiś trudności ale mimo tego dawały satysfakcję.
Graficznie ciężko ten tytuł opisać bo raczej nie było i długo nie będzie równie fenomenalnie wyglądającej gry. Zachwyca w tej grze dosłownie wszystko i jeśli jakakolwiek gra miałaby być stawiana w opozycji do filmu, to będzie to czwarta część Uncharted. Te całe oskryptowane sekwencje, stosowane do porzygu w poprzednich częściach, tutaj są rzadziej używane, ale jak już, to z mocnym (pipi)nięciem tak jak chociażby gonitwa za konwojem. Jedyna mała rysa na graficznym diamencie to momentami jakość dalszych krajobrazów, na przykład miejscówek które właśnie opuściliśmy. Cały czas biłem się sam ze sobą czy nie przystanąć i popatrzeć na wszystko czy jednak iść dalej i poznać jak najszybciej zwieńczenie historii.
Czy jest do czego się przyczepić? Mimo wszystko tak. Jeśli chodzi o gameplay to niestety mocno reklamowany element skradankowy, zapożyczony z TLOU, tutaj kuleje. Przeciwnicy są głusi i ślepi, absolutnie nie widzą trupów innych przeciwników, zbyt łatwo gubią trop i nie potrafią dostrzec Drake'a który parenaście metrów dalej skacze albo zwisa z gzymsu. Wszystko to podważa jakikolwiek sens skradania się i niszczy immersję, przez co w 90% problemy rozwiązywałem ogniem. Do tego historia, mimo że wciągająca, troszkę jednak się dłuży. Mocno przesadzony wielki geniusz pirata Avery'ego, no bo
Najlepszy Uncharted, jedna z najlepszych gier akcji. Trochę jej brakuje do wybitności The Last of Us przez te parę gameplayowych problemów. Świetna gra z doskonałą historią w fajnym, przygodowym sosie ale przedstawiona dojrzalej niż poprzednie części.
8+/10