Skończyłem wczoraj po 16 godzinach.
Dla mnie to najlepsza gra akcji jaka się ukazała od czasów The Last of Us. Szczerze to gierka mi się spodobała nawet bardziej niż swego czasu Alan Wake, który wyróżniał się klimatem i historią, ale gameplay jednak nie był najwyższych lotów. Gameplay w Quantum Break sprawił, że robiłem to samo co z Max Payne 1 i 2 paręnaście lat temu - walka jest tak dobra że restartowałem checkpointy by przejść potyczkę trochę inaczej, sprawdzić co uda się tym razem zrobić albo by zabić wszystkich bez uszczerbku na zdrowiu. Wpierw rzeczywiście miałem obawy czy aby na pewno to nie jest cover shooter, gdzie moce sprawiają że gra jest samograjem ale jest wręczprzeciwnie. Specjalnie nie ma tu żadnego przycisku do klejenia się do osłon, po to by cały czas być w ruchu i korzystać z mocy. Na poziomie Hard AI przeciwników jest bardzo dobre, zachodzą od tyłu, flankują, chowają się za osłonami, dobrze strzelają. Walka jest dynamiczna i wciągająca, a po każdej potyczce aż miło połazić po pomieszczeniu by podziwiać efekty rozp.ierdolu.
Fabuła w grze jest o wiele przyjaźniej podana niż w Alan Wake, gdzie żeby zrozumieć wszystko trzeba było przejść go 2 albo 3 razy nawet. Tutaj wszystko jest w miarę jasne, fajnie wytłumaczone i nawet jak na historię science-fiction to nie zauważyłem jakiś fabularnych głupot. Świetnie nakreślone postacie i gra aktorska (mnie szczególnie podobała się Beth <3 i Hatch), dobre dialogi. Jest parę twistów fabularnych których troszkę się nie spodziewałem i cieszę się, że czeka mnie drugie przejście gdzie będę mógł podjąć inne decyzje by zobaczyć, jak to mogło wyglądać inaczej. Jednak z historią wiążą się dwa największe minusy gry (i chyba tak naprawdę jedyne). Serial, zrobiony bardzo dobrze, sra z 10 piętra na jakikolwiek serial, który został stworzony jako uzupełnienie gry. Mimo tego nie wiem czy to był dobry pomysł by wplątywać go między rozgrywkę, ponieważ naprawdę mocno on wytrąca z rytmu. Człowiek chce dalej grać dalej a tu JEB 25 minut przerwy na serial. Druga wada moim zdaniem to wszystkie maile i dokumenty. Świetnie rozszerzenie historii ale litości, niektóre z nich to były takie elaboraty, że chyba trzeba 15-20 minut scrollować by przeczytać do końca, to też wytrąca z flow gry. Chociaż przyznam że przy dwóch znajdźkach szczególnie dużo czasu się przytrzymałem.
To co mnie mocno zaskoczyło to fakt, że Quantum Break ma ogromną ilość nawiązań do aktualnych wydarzeń. Kryzysy finansowe, 11 września, Facebook, youtube, nawet ostatnia afera z Volkswagenem została dostrzeżona. Dodatkowo historia, a szczególnie jej początek mocno mi przypomina... pierwszego Half-life. Ogromny plus za to.
Grafika, o jezu. Gdyby ktoś mi powiedział, że to 720p to w życiu bym nie uwierzył. Nie wiem dokładnie jak to tu rozwiązali, ale jakość obrazu przypomina bardziej 900p albo jakieś dziwolągi typu 1400x1080p. Daleko temu tez do pełnego full hd, ale mnie to nie przeszkadza. Framerate jest stabilny, a poziom graficzny jest wyższy IMO niż w Ryse. Globalne oświetlenie, efekty cząsteczkowe, wszystkie efekty związane z mocami i upływem czasu, modele, tekstury (które czasami jednak mają problem z wczytaniem się), wykonanie postaci (kosmiczny), mimika twarzy, ta gra śmierdzi next-genem. Jedyne co rzeczywiście jest zauważalne to ghosting, szczególnie przy szybkich ruchach gałką. Do reszty nie mam się co przyczepić. Dla mnie to pierwsza gra od dawna, gdzie autentycznie podziwiałem widoki i przyglądałem wielu rzeczom. I tak jak 13 lat temu przy Maksiu 2 łaziłem po pomieszczeniach by oglądać trupy i rozwalone pudełka, tak tutaj biegałem od jednego trupa do drugiego by zobaczyć efekty walki. Fizyka w grze to najwyższa klasa i robi to wszystkie wielkie wrażenie podczas walki jak rozwalają się ściany, przesuwają biurka i pudła. Efekty zatrzymanego czasu (szczególnie na moście) to coś zaje.bistego. Co ciekawe, ciała przeciwników i obiekty przy zatrzymanym czasie zostają permanentnie w tym samym miejscu, nawet jak je przesuniemy i zaczniemy się bawić to po chwili wrócą do pierwotnego ułożenia. Quantum Break ogólnie robi o wiele większe wrażenie niż swego czasu Alan Wake.
Dźwięk jest świetny, prawie poziom DICE i doprowadził do tego, że kupiłem słuchawki stereo by zrobić drugie przejście w jeszcze lepszych warunkach. Soundtrack bardzo przyjemny, współgra doskonale z tą całą futurystyczną otoczką, szkoda że czasem jest jednak za cichy.
Najfajniejsze w grze nie jest jednak suma tych wszystkich wymienionych zalet, ale to, że od początku do końca czułem że gram w coś świeżego, coś czego nie było i coś czego pewnie długo nie będzie. Remedy znowu nie zawiodło. Najlepszy ex Xboxa, jeśli chodzi o singleplayer.
9/10