inFamous 2 - mam wrażenie że grałem w japoński tytuł, bo nic poza gameplayem mi się w tej grze nie podobało. Fabuła śmieszna, postacie tragedia, dialogi i cutscenki drętwe jak randka z panną z Oazy. Na dodatek nie mogłem ich w ogóle pominąć, więc byłem blisko umarcia z żenady, aż przestałem grać w to pod koniec z głosem i włączyłem zamiast tego pogląd z TV. Misje to bieda, mocno się powtarzały, a poboczne misje to marność nad marnościami. Oczywiście każdy w mieście jest ze mną po imieniu, byle kmiot z ulicy daje mi poważną misję i to w kretyńskich miejscówkach np. jakiś krawaciarz siedzący na dachu niby szpiegował lodowych ludzi <ok>, albo pajac z wąsem Janusza i we flanelowej koszuli wyskoczył z tekstem "rozwal tych mutantów o ile masz jaja", lol, jak mu pjerdolnąłem to poleciał na drugą stronę parku. Najgorsze w tej grze to kompletny BRAK KLIMATU. Z jednej strony mamy apokalipsę (w końcu ta Bestia idzie na miasto), milicję, mutanty a potem tych lodowych żołnierzy, niby poważne sprawy ale wszyscy mają na to wywalone jajca. W jednym parku robię rozpizg z mutantami, a ulicę dalej sobie chodzą ludziska gadają przez komórkę i piją kawkę w restauracjach? co to ma być? Milicja na środku ulicy trzyma na muszce jakąś kobietkę, a wszyscy w okół jak gdyby nigdy nic chodzą, rozmawiają? Śmieszne to jest, w ogóle mam wrażenie że developer nie wiedział co zrobić z tej gry, czy groteskę i humor na miarę Borderlandsów, czy może mroczniejszy Prototype, zamiast tego wyszło chvj wie co. Grafika spoczko, efekty szczególnie, ale za często klatki spadały. Gameplay mimo wszystko trochę te wszsytkie rzeczy wynagrodził, moce Cole'a są super, poruszanie się po liniach telegraficznych, szynach, skoki etc tu jest zdecydowanie lepiej niż w Crackdown czy Prototype. Oby Second Son był ciekawszą grą.
7/10