Nie będę mydlił Ci oczu - jedynka to przez jakieś 90% czasu gry właśnie latanie po światach Disney'a i pomaganiu Tarzanowi, Syrence i całej masie innych kreskówkowych dziwolągów. Mimo to klimat zachwyca i zwyczajnie trudno dobrze się nie bawić przy tej gierce. KH:II z kolei to już nieco inna, że tak powiem - bajka. Podział na światy dziadka Walta i wydarzenia związane z głównym wątkiem fabularnym jest tutaj wyraźnie lepiej zbalansowany, także i fabuła mocno rusza z kopyta (pojawia się Organizacja XIII oraz Nobodies, Sora już nie jest takim knypkiem) i pojawiają się ciekawsze lokacje (senne miasteczko Twilight Town, industrialne The World That Never Was) i sam klimat schodzi na mroczniejsze, bardziej poważne tory. Warto od razu zaznaczyć, że tym razem tułanie się po Disney'owych bajkach nie nuży nawet przez chwilę, a momentami wręcz aż szkoda kończyć te wypełnione magią i rewelacyjnymi pomysłami chaptery. Wizyta na Czarnej Perle i walka z piratami u boku Jacka Sparrowa, wyścigi ścigaczy w komputerowym świecie Trona czy quicik time eventsowe epizody odgrywane w rytmie znanych z Małej Syrenki utworów dobitnie Cię o tym przekonają.
W skrócie - oba Kingdomy są świetne i po prostu nie wypada ich nie ukończyć, tym bardziej jeżeli za sprawą 365/2 days zdążyłeś już wsiąknąć w tą opowieść i chcesz się dowiedzieć jak to wszystko się zaczęło (a następnie rozwinęło). O ile faktycznie tak bardzo nie korci Cię do szlajania się po znanych bajkach to jednak i tak mimo wszystko warto przemęczyć tą część pierwszą (przy czym słowo "przemęczyć" jest tutaj użyte mocno na wyrost), żeby następnie przeżyć genialną historię z dwójki. A jest jeszcze przecież umiejscowiony fabularnie między KH1, a KH2 "Chain of Memories" - systemowo najlepszy Kingdom jaki do tej pory powstał (+ wyjaśniający kilka istotnych wątków), z którym też wypadałoby się zaznajomić.
Tak więc marsz do konsoli, cioraj ostro w tą mistrzowską serię, a w dalszej kolejności zacznij się mocno zastanawiać nad ewentualnym zakupem PSP i Birth by Sleep ;]