-
Postów
1 656 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
3
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Kazuo
-
Jak ktoś jest dobrze wychowany to nawet jeżeli będzie mu bardzo smakować to i tak nie będzie mlaskać. Znam świetną technikę na jedzenie bananów - odwijasz skórkę i wpierdalasz zawartość.
-
Ale w parówkach jest wszystkiego po trochu, i kutasy i pazury.
-
Odświeżyłem sobie drugiego Sajlenta. Pieprzony masterpiece.
-
Wersja w którą ja grałem miała jedynie zrozumiały dubbing, wszystkie napisy były już po krzaczkowemu.
-
Z Empiku.
-
Ok, zamówiłem "Opowieści o makabrze i koszmarze" (min. Zew Cthulhu, Koszmar w Dunwich, Widmo nad Innsmouth) oraz "Sny o Terrorze i Śmierci" (Zagłada Sarnathu, Zeznania Randolpha Cartera, Zapomniane miasto). Zapowiada się sporo srania w gacie podczas długich, zimowych nocek. Jeszcze tylko świeczkę sobie muszę kupić i będzie mega klimat
-
Jako, że idą święta to należałoby sprawić sobie jakiś prezent, zdecydowałem więc, że w tym roku dla odmiany kupię sobie książkę. Przyznam, że horrory w wersji czytanej jakoś nigdy mnie za specjalnie nie kręciły, ale tak czytam te wasze wypowiedzi odnośnie twórczości Lovecrafta i...na serio mnie podjaraliście Tak więc pytanie z mojej strony - od której książki w ogóle najlepiej zacząć czytać?
-
Wszystkie są tak samo do dupy i niestraszne. Można wrzucić do jednego wora.
-
Chyba w twoich marzeniach. Powiedzmy, że tą grę nabyłem w dość niekonwencjonalny dla uczciwych ludzi sposób
-
Nom, trochę ostatnio przynudza to anime.
-
Ciekawe jak na tym tle wypadnie długo oczekiwane Birth by Sleep. Nie wiem jak wy, ale ja już cholernie nie mogę się doczekać żeby się o tym przekonać. A póki co próbuje ugasić pragnienie peesdwójkowym Chain of Memories oraz KK II: Final Mix + (multum grania). Jedna mała uwaga, Sephiroth wcale nie był najsilniejszym przeciwnikiem w KH II. Polecam dokładniej obadać podziemia Hadesu
-
Mając na psychice jeszcze świeże ślady po ranach zadanych przez Jenseits von Gut und Bose, aż trudno mi uwierzyć w to co piszecie Muszę się przekonać na własne oczy czy ta gra jest tak dobra :happy:
-
Widzę, że wszyscy są zgodni co do zarąbistości Xenosagi 3. Bardzo dobrze, bo naprawdę nie chciałbym powtórki z rozrywki w stylu X2 ;P Z tym scenariuszem może lekko przesadziłem, ale mimo to naprawdę nie zauważyłem w nim nic specjalnie zachwycającego. Swoje zarzuty kieruję przede wszystkim w stronę postaci (mega sztampowa Shion, bez jakiegokolwiek wyrazu CHAOS i KOS-MOS, irytująca MOMO oraz czubek Albedo, z tym swoim kretyńskim śmiechem), ale zabrakło też mocniejszych zwrotów fabularnych, takich żeby dało się złapać za łeb i sapnąć cicho "o k*rwa" pod nosem. Pomimo tego, że fabuła brnie dość szybko do przodu to kolejne wydarzenia obserwuje się bez większych emocji, w dodatku nieraz można zwyczajnie usnąć w fotelu za sprawą ciągnących się w niesończoność filmików. Zresztą, scenariusz to akurat najmniej denerwujący element tej gry. Znacznie bardziej denerwował mnie przez cały czas system rozwoju postaci. Czemu usunięto możliwość rozdzielania punktów na odpowiednie statystki (HP, str, itd.) pozostaje dla mnie tajemnicą, podobnie jak wdrożenie pomysłu z kupowaniem skilli za punkty zdobywane podczas walk - te raz, że drogie jak cholera (multum godzin pakowania), a dwa że w większości bezużyteczne (critical hits rate + 5%, 10% HP recorvery, 20% less damage against ice attacks itp. kretyńskie zdolności). Wyliczając dalej niedoróby tej gry - chyba najgorsze, najbardziej monotonne lokacje w historii jrpg (95% jakieś stacje kosmiczne, pod koniec gry już rzygałem tymi stalowymi konstrukcjami), przydługawe loadingi, przeciętna strona audio (na co składa się zarówno muzyka, jak i nie najwyższych lotów dubbing), idiotyczne sub-questy oraz dość krótki czas gry. Gdybym miał się bawić w ocenianie to drugiej części wystawiłbym naciąganą "5", a Xenosadze I maksymalnie 6 z plusem. Na obu tych grach strasznie się przejechałem, i mam nadzieję, że podobne rozczarowanie nie spotka mnie przy zakończeniu trylogii.
-
Snickers Cruncher mistrz
-
Z nudów wzięło mnie na komercyjną, odmóżdżającą, amerykańską papkę, tak więc zaserwowałem sobie na weekend trio: Terminator: Salvation - nawet niezły filmik. Co chyba oczywiste, znacznie gorszy od kultowej dwójki, ale jednocześnie nieporównywalnie lepszy od kiczowatej trójki. Plus za brudny, dosadny klimat i Arniego na końcu. Dało się obejrzeć bez plastikowego worka na wymioty pod nogami. 7-/10 Fast & Furious - tutaj worek momentami okazał się już niezbędny. W sumie bardzo dużo przynudzania i ze dwie efekciarskie sceny. Vin Diesel słabiutki. 6/10 Transformers: 2 - obejrzałem pół godziny i sobie darowałem, mój mózg nie był w stanie przetworzyć naraz takiej dawki debilizmów. Nie wiem, może na raty, po pół godziny dziennie dam radę to obejrzeć, ale na razie przerwa. Megan Fox - okropnie plastikowa laska
-
Kompletnie nie rozumiem fascynacji tym serialem. Początek pierwszego sezonu jeszcze w miarę ok, ale później robi się cholernie nudno.
-
Obok jedynki największy erpegowy gniot z jakim się kiedykolwiek zetknąłem. Ponad 40 zmarnowanych godzin, które mógłbym wykorzystać na ciekawsze zajęcia (np. wydłubywanie gilów z nosa, albo obgryzanie paznokci). Nieustanna monotonia, biedota, totalny brak pomysłów na grę - tak w skrócie mógłbym określić tę bajeczną przygodę. Nie zgodzę się, że fabuła jest ciekawa. Jest jeżeli nie beznadziejna to przynajmniej słaba. Postacie są idiotyczne i szczerze mówiąc przez cały czas gówno mnie obchodziło czy Albedo rozwali łeb temu krasnalowi i czy Allen w końcu przeleci Shion. W zasadzie to przez 80% tej gry spałem i tylko przy walkach z bossami musiałem trochę ruszyć głową (dość wymagający stopień trudności - jedyny plus tego czegoś). Dobra, nie chce mi się już więcej pisać o tym shicie. Trzcina, jeżeli trójka nie okaże się warta moim męczarni spędzonych przy tych dwóch częściach to masz wpierdol.
-
1. Final Fantasy X egzekwo z Crisis Core Trzeba być wyjątkowo wrednym madafaką, aby nie uronić ani jednej łzy, oglądając te dwa zakończenia. 2. Star Wars: KotOR Wprawdzie nie jRPG, ale i tak zwyczajnie nie mogę się oprzeć, żeby tutaj o tym nie napisać. Scena w której poznajemy tożsamość głównego bohatera wbija dupsko głęboko w fotel. 3. Tales of the Abyss Rozwałka w Akzeriuth. twist w trzecim Star Oceanie też mocny, kilka minut zbierałem szczenę z podłogi.
-
A jedynka pewnie jest dla samych dual shockowych Einsteinów, co? QTE to akurat fajny patent, nieznacznie tylko ułatwia walki, z drugiej strony dodaje grze efekciarstwa (akcje jakie wyprawia Sora przy walkach z bossami momentami wciskają w fotel). Stopień trudności obie gry mają raczej zbliżony, podobnie jak czas gry. Z kolei dwójka ce(pipi)e się znacznie lepszymi światami, na co składają się między innymi pomysłowość ich wykonania (np. zanurzone w czarno-białej tonacji kolorów, oldschoolowe Timeless River, czy mroczne Port Royal) oraz ilość atrakcji w nich zawartych (świetne QTE w Atlantica, zezwierzęcenie postaci w Pride land, wyścigi na motorze w Space Paranoids itp.), tak więc tutaj część pierwsza z tymi swoimi monotonnymi lokacjami nie ma nawet startu. Grania na szczęście jest równie dużo co w jedynce, jednak znacznie więcej jest filmików. Chyba jedyną lepszą rzeczą w KH1 jest opening (Simple and Clean to moim zdaniem najlepszy song panny Hikaru).
-
Mam nadzieję, że obejdzie się bez cyfrowej podobizny Jake'a Gyllenhaal'a. W ostatniego Pop'a pykałem 2 godzinki u znajomego, IMO lepiej się w to grało od takiego The Two Thrones.
-
Zły Mikołaj to kultowa postać w PE, chętnie zobaczyłbym go znowu w akcji. Niestety, ta zdzira - cenzura, nie śpi, więc nie liczyłbym na nic przesadnie hardkorowego. Właśnie przypomniał mi się konsolometr z Kubusiem Ruchatkiem, tekst "macie ochotę na małe co nieco?" i napis "k*rwa" na koszulce śmieszne to było
-
Dwie uwagi po przewertowaniu pisma: - Ktomaczas może spokojnie przejść na emeryturę, dzisiejsze komiksy Kleja są słabiutkie - nota za grafikę w oceniaczce Chinatown Wars na PSP to najzabawniejsza ocena w historii PE (zaraz obok dziesiątki dla Halo:3), oby więcej żartów na tak wysokim poziomie
-
Powiedzmy to wprost - zwalił się na nią
-
całkiem seksowna laseczka z Wolf's Rain
-
...albo jak mieli przypilnować salon fryzjerski i akurat wszedł Cesarz, "przez przypadek" zgolili mu łeb na łyso, a potem z psiego gówna zrobili kitkę licząc, że nie zauważy różnicy można wymieniać te chore akcje w nieskończoność niezła była parodia Death Note'a przy kociołku z żarciem