-
Postów
1 656 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
3
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Kazuo
-
Krótka piłka - mam do przetracenia 2 stówy, dylemat natomiast brzmi - lepiej kupić za nie Heavy Rain czy może raczej combo składające się z dwóch gier z poniższej puli: - Brutal Legend - Condemned:2 - Half Life 2: The Orange Box przy okazji, wypiszcie jakieś dobre straszaki (poza Sajlentem i Dead Space)
-
Obejrzałem ten film dwa razy i wydaje mi się, że końcówka (scena w latarni oraz zakończenie) dobitnie daje do zrozumienia o co tak naprawdę w tym wszystkim chodziło.
-
To pytanie chyba już wcześniej się pojawiło. Tak więc, Birth by Sleep fabularnie jest prequelem do "jedynki", a historia w nim przedstawiona pokazuje wydarzenia rozgrywające się na długo zanim Sora (główny bohater serii) w ogóle dobył Keyblade'a, czyli chronologicznie najwcześniejsze w serii. Tym samym wydaje mi się, że znajomość reszty części nie jest obowiązkowa, przynajmniej żeby mniej więcej połapać się w fabule. Natomiast - gracze dość dobrze znający historię KH wyniosą ze scenariusza zdecydowanie więcej frajdy (pojawiają się znajome postacie, smaczki oraz całe mnóstwo ważnych odniesień). Ja tam najpierw bym zaczął od podstaw, ale raczej nie jest to wymagane.
-
Ostatnio cieszy mnie przede wszystkim zakup PS3, co w połączeniu z trzytygodniowym urlopem i wypchanym portfelem wręcz napawa mnie jak cholera. Nadrabianie zaległości - najpierw Ninja Gaiden Sigma II, Uncharted:2, SH:Homecoming, a zaraz dojdzie jeszcze Brutal Legend, Bayonetta i Heavy Rain. Czuję się prawie jak podczas pierwszej komunii. Do tego chyba znalazłem swoją grę ideał - Resonance of Fate - jRPG z niesamowicie przemyślanym systemem, świetnym klimatem, całkiem wymagającymi walkami i z za-je-bi-ście Matrixowymi akrobacjami. Coś pięknego. No i bardzo miło rozczarował mnie ten current-genowy Silent, tak mieszany przez graczy z błotem, a w rzeczywistości chyba jedna z najlepszych odsłon serii. Oby więcej takich zaskoczeń na plus. Wkurza mnie natomiast olewanie graczy z naszego kontynentu przez japońskich wydawców. Żeby na niektóre gry trzeba było czekać ponad pół roku, to już jest paranoja.
-
Trzeba mieć przy tym na uwadze, że to już nie wesołe czasy PSX'a kiedy grę robiło się w ciągu pół roku. Wiadomo - tak ogromne tytuły jak RE:5 czy FF:XIII wymagają olbrzymich kosztów, nakładów czasu oraz ludzkiej pracy. Co nie zmienia jednak faktu, że takie czekanie wpienia. Tym bardziej nas - graczy "trzeciej kategorii", którzy nieraz muszą czekać jeszcze kilka ładnych miesięcy po premierze w Japonii/Ameryce. Do dzisiaj mnie strzela jasna k*urwica, kiedy pomyślę, że te żółte ch'ujki już stycznia (!!) grają w nowego Kingdoma.
-
BbS w Ameryce i Europie wychodzi w drugim tygodniu września, z tego co się orientuję. Starałem się. Prężyłem. Wstrzymywałem hamulce. Mówiłem sobie "Nie, i ch'uj. Poczekam", ale dzisiaj nie wytrzymałem i odpaliłem na peespeku wersję japońską z przetłumaczonym rozdziałem Aquy. Wrażenia? Dość powiedzieć, że przy intrze prawie się popłakałem ze szczęścia, a potem było już z górki. Klimat zdecydowanie zachowany, gameplay jak zwykle na wysokim poziomie, a fabularnie zapowiada się na najlepszą odsłonę serii. Zresztą już sam początek nie pozostawia złudzeń, że szykuje się niesamowicie piękna i epicka przygoda, jedna z najlepszych jakie można przeżyć na kieszonsolce Sony. A idiotyczne teksty, z jakimi spotkałem się na różnorakich forach jakoby był to zwyczajny spin-off - nie mająca większego znaczenia dla uniwersum historia - można rozbić o kant dupy. Bo chociaż Birth by Sleep nie posiada numerka w tytule, to spokojnie można by go uznać za pełnoprawną część trzecią. Nie będę ukrywał, że jako fan serii jestem niesamowicie podjarany tym tytułem i tylko już odliczam dni do wydania w pełni zrozumiałej wersji. No pewnie, że bomba, a co Ci mówiłem? :tongue: Korzystając z urlopu tłuczę teraz też w Deesowe "358/2 Days". Wprawdzie w zestawieniu z BbS ta odsłona nie robi już takiego wrażenia, ale nie zmienia to faktu, że gra jest nader wyborna.
-
Sorry wielkie, ale po części sam też jesteś sobie winien, bo raz że wchodzisz do tematu o grze, która swoją premierę miała już naprawdę szmat czasu temu i wałkowana była na tym forum już z miliard razy (więc nie każdy baczy na spoilery), dwa że spokojnie mogłeś sobie odpuścić czytanie posta już po tym kawałku: W końcu scenariusz. Nie genialny, ale zdecydowanie dobry. Postacie, wszechobecna cukierkowatość i okazjonalny fan service to jedno, ale wciągająca historia na czele ze świetnym wątkiem podróży na pierwszym planie to drugie. Twierdzisz, że nic Cię nie zaskoczyło. Na pewno? (dało się domyślić, że zaraz pojawi się jakiś konkret, ale uparcie brnąłeś dalej) a trzy, to nie...przesadzaj, bo tak naprawdę pominąłem najistotniejszą rzecz, a poza tym takich mocnych akcji FFX ma w zanadrzu sporo, więc mimo wszystko nieraz jeszcze kopara Ci opadnie. Ale tak czy siak postaram się bardziej uważać na te spoilery, jeszcze raz sorry.
-
To teraz pomyśl, jak zajebiste byłoby to anime, gdyby wzięło się za nie jakieś porządne studio (np. Bones lub Madhouse). Ja niestety wciąż ślepo wierzę, że kiedyś takowe powstanie, dlatego wstrzymuję się z czytaniem mangi. Btw, ile to już ma chapterów i co ile wychodzi nowy part?
-
Nie gadaj, że SW: Force Unleashed.
-
Nie lubię komentować gier, których jeszcze nie ukończyłem (zaledwie 10 h na liczniku), ale w tym konkretnym przypadku akurat nie mogę się powstrzymać...bo to jest jakaś, za przeproszeniem - kurna ZAJEBIOZA. Mega klimatyczny design przedstawionego świata, rozbudowanie systemu, niesamowicie dynamiczne walki, pomysły, wyraźne stonowanie tej całej "japońskości" na rzecz zachodnich wzorców, do tego postacie które w mig przypadają do gustu, a na deser wyśmienita oprawa i drapieżny soundtrack (świetne kawałki podczas starć). Na chwilę obecną nie mam absolutnie żadnych pytań, za to nasuwa mi się pewna odważna myśl, którą chętnie podzielę się z Wami kiedy już ukończę ten tytuł. To jest, o ile będzie trzymał taki poziom przez całą grę.
-
W tym momencie opowiadam się po stronie Grigoriego, do mnie też manga zdecydowanie nie przemawia. Statyczne obrazki, a tym samym zero dynamiki, brak muzyki, głosów postaci, co także odbija się na przedstawianych emocjach - to jednak nie to samo co anime. Dlatego też nie czytam Berserka, chociaż od dawna jestem napalony na tą serię. Pozostaje liczyć na to, że kiedyś jakieś studio się za to weźmie.
-
GTA IV: Episodes from Liberty City?
-
Dopiero co skończyłem, wrażenia umiarkowanie pozytywnie. Z jednej strony świetny, bardzo rozbudowany system, dynamiczne walki i drapieżny soundtrack, z drugiej natomiast lekka sztampa względem części pierwszej (te same bronie, ubóstwo nowych technik/czarów), skopany design lokacji (chociaż wodne miasto wzorowane na Wenecji miało klimat), idiotyczna fabuła oraz wkradająca się z czasem monotonia. O ile z początku byłem drugą Sigmą nieźle podjarany, tak pod koniec chciało mi się już od tej gry rzygać (mega przeciągana końcówka). No i ten stopień trudności, jakaś pomyłka. 8-/10
-
Miodzio, wygląda na to że gra zmyje niesmak powstały po ostatnim filmie z Alicją. Warunek - porządnie zryty klimat i mroczny design.
-
Skończyłem NGS 2, a teraz zabieram się ostro za resztę zaległości - na pierwszy ogień leci trio Resonance of Fate, Uncharted 2 i Silent Hill: Homecoming. Grubo jak cholera.
-
Masz na Anime Take (megaupload/hotfile/torrent). Jeżeli tylko wczujesz się w pokręcony, japoński klimat to wsiąkniesz bez reszty. Ja w każdym razie jestem wniebowzięty, już nie pamiętam nawet kiedy ostatnio tak nie mogłem się doczekać kolejnego odcinka.
-
Heh, przyznam że o ile z początku byłem giga sceptycznie nastawiony do tego animca, tak...teraz nie mam już absolutnie żadnych "ale", a co więcej - z odcinka na odcinek podoba mi się on coraz bardziej :smile: Zombiaki, klimat, survival, postacie (otaku rządzi), typowe japońskie robienie sobie jaj, a kiedy trzeba to nawet grobowa powaga i lekki powiew dramatyzmu w powietrzu, do tego naprawdę świetne tasowanie tymi elementami. No i końcówka trzeciego epa, jak żywo wyjęta w Residenta 2. Po prostu coś pięknego. 11/10
-
kolejny klasyk
-
Tego chyba nie wiedzą nawet sami twórcy. Przy okazji - polecam obczaić DtB:Gaiden, aktualnie emitowaną podserię przedstawiającą wydarzenia między pierwszym i drugim sezonem. IMO, znacznie lepiej się to ogląda niż ten przekombinowany drugi sezon. - pod wpływem forumowej podjary wziąłem się ostatnio za Durararę!! oraz Baccano!, a w ramach przegrychy stosuję najnowsze Highschool od the Dead. Z deka popie'rdolony miks.
-
Ninja Gaiden Sigma 2 - pierwszy tytuł w który mam przyjemność zagrać od czasu kiedy z*ebało mi się PS3 (dokładnie rok). Wiadomo, w porównaniu do wersji Xboxowej to jest lekka kapa (zdecydowanie zaniżony poziom trudności, cenzura), ale i tak nie zmienia to faktu, że takiego DMC:4 wciąga noskiem. Dobra wprawka przed Bayonettą.
-
Soki od Paoli FTW.
-
Zabraniam Wam nazywać ten film horrorem.
-
Przeciąganie na koniec rzeczywiście mogli już sobie odpuścić, to co pokazali w ostatnim odcinku spokojnie dałoby się zmieścić w pięciu minutach przedostatniego epa. A scena pożegnania Eda z Winry wywołała u mnie niemalże odruch wymiotny. Po części zgadzam się z Tokarem - jak wersja mangowa generalnie bardziej mi się podobała, tak końcówka względem CoS została zjechana. Zakończenie bardzo przewidywalne, mega słodziutkie, typowe dla chińskiej bajki. Liczyłem na coś ciekawszego.