Kazuo

Okładki obie równie fajne, tym razem raczej nie będzie "noż fak, znowu dostałem tą gorszą". Czytania też się trochę zapowiada, recenzja Uncharted pewnie na pół numeru, ale jak zobaczę dychę w oceniaczce to je-bnę.

Oj, niewiele tego 1. RE:5 2. Fallout: 3 3. skończyły mi się pomysły wyróżnienia dla dwóch części Uncharted, Bioshock i Dead Space

Bo jestem idiotą. A tak na serio to z trzech powodów: - bo wcześniej miałem psx'a i ps2 (czyli też ze względu na kompatybilność) - dla sprawdzonych marek (MGS, RE, FF) - dla darmowego szarpania przez sieć patrząc jednak z perspektywy czasu uważam zakup za bardzo nietrafiony

Rosół z kur wielu.

Jakoś granie z tymi ulepszeniami mnie nie ciągnie, infinite ammo traktuje na równi z cheatowaniem.

Jasne, podobnie jak nieograniczona ilość pocisków do Machine Guna w RE2. Ok, najwyraźniej tego nie zauważyłem. Grając za pierwszym razem nie miałem dokładnie obczajonych różnic między trybami Attack i Cover, a widząc, że laska głupkowato zużywa zielone roślinki nie łącząc ich uprzednio z czerwonymi to przy każdej kolejnej sesji wolałem przechowywać je u siebie. Serio? Dzięki, że mi mówisz, bo nie wiedziałem. Szkoda tylko, że często nawet po kilkukrotnym uderzeniu w "O" zdarza się, że laska dalej ma cię w trąbie, nawet jeżeli stoi metr od ciebie (tryb cover included). Tutaj już nie ma żadnego usprawiedliwienia. Z tym kałasznikiem to tylko taki przykład. I tak, infinity ammo nawet do zwykłego shotguna znacznie ułatwia grę, w przypadku magnuma wręcz obniżając trudność do stopnia amatour. W takim przypadku to już nawet nie musisz martwić się o AI Shevy. Te może i nie jest aż tak beznadziejne, przynajmniej nie aż tak, żeby na luzie nie dało się przelecieć przez Veterana, jednak już na PRO czy do przy masterowania ocen okazuje się zdecydowanie mało wystarczające.

No kurfa może jeszcze tak z kodem na nieśmiertelność ? Przecież z infinite ammo to nawet mój niewidomy pies, którego nie mam potrafiłby przejść. Nie o to mi tutaj chodziło. Grając z cieciami to bardzo możliwe. 1) Przedmioty leczące zużywa za szybko i nie potrafi łączyć roślinek, więc najlepiej od razu jej je zabierać. 2) W przypadku statusu danger u Chrisa często zamiast natychmiast przyjść z pomocą woli sobie najpierw spokojnie dokończyć rozwalanie przeciwnika. 3) Starcia z bossami przy jej "pomocy" to istna katorga, kto walczył z Weskerem ten wie o co chodzi. Inna sprawa, że dopiero grając na PRO (ale normalnie, nie z nieskończoną amunicją do kałasznika) daje się mocno odczuć słabe SI Shevy.

Za rok będę musiał się przejechać, dawno nie byłem w zoo.

Concept arty genialne, niesamowicie zaostrzające apetyt. Z kolei skany pokazują, że będzie to raczej kolejna pierdołowata platformówka dla Baczka PL i jego kolegi z przedszkola (oczywiście to tylko wstępne założenie). Enyłej, szkoda. Już myślałem, że mam powód aby zainwestować w Wii.

Biorąc pod uwagę, że stopień trudności w tej serii nigdy nie był za specjalnie wyżyłowany to też zawsze lubiłem utrudniać sobie rozgrywkę, zwłaszcza fajnie przechodziło mi się RE4 na PRO na perfect (w sensie bez żadnego zgonu) albo nie wspomagając się merchantem. Z kolei w RE5 nie mam już ochoty na żadne wymyślone zadania. Powód ten sam co w przypadku Antaresa - AI Shevy, po prostu nie mam ochoty użerać się z debilką.

Spróbuj w takim razie pograć z SI na PRO i zdaj relacje.

Trochę trudno się nie zgodzić, ostre krytykowanie filmu na miesiąc przed premierą zahacza już o lekki debilizm.

- Black Grim Reaper (DTB) - Brandon Heat - Sait? Hajime - Emo Uchiha

Drabina Jakubowa oczywiście świetna, tylko gdzie tam kurna jest coś przerażającego? W sumie S9 też za bardzo nie straszy, ale za to oba filmy bronią się genialnym klimatem. Orson, sprawdź koniecznie Ukryty Wymiar jak jeszcze nie widziałeś.

Może Session 9? Czy takie dobre to nie wiem, ale tylko to w tej chwili przychodzi mi do głowy. I może jeszcze House on Haunted Hill.

Dwa odcinki drugiej serii Darker Than Black za mną. Na chwilę obecną wiadomo 3 rzeczy: - oprawa będzie trzymać wysoki poziom, animacja walk z za to kosi włosy z tyłka (vide starcie Zamachowców w lesie) - scenariusz zapowiada się ciekawie, wygląda na to, że tym razem fabuła będzie przedstawiać jeden długi wątek zamiast kilku mało ze sobą powiązanych - Hei wygląda teraz jak rasowy menel kilka sceenshotów:

Tak sobie konstrukcyjna, ale niech Ci będzie.

Innowacją dla Ciebie byłaby kompletna zmiana stylu pisania? I co, chciałbyś żeby pisał jak kolejny Koso albo Butcher (żeby nie było, obu panom ze strony merytorycznej tekstów nie mam nic do zarzucenia)? Recki Myszatego są o tyle dobre, że pisane z jajem, to nie jest sam suchy tekst o tym, że grafika jest fajna, że scenariusz jest kiepski, że fajnie sie szczela. Koleś naprawdę potrafi swoim tekstem wciągnąć i jakby tego było mało, nieraz też mocno zaskoczyć (kto nie pamięta genialnej recenzji Hulka napisanej w pierwszej osobie? Czytając ją ze śmiechu prawie udusiłem się smarkami). Ja tu nie widzę sztampy. Widzę za to autentyczną przyjemność z pisania, zabawę z tekstem, kombinowanie jakby tu odejść od schematów i jednocześnie napisać profesjonalną recenzję dającą dokładny obraz danej gry. I za to, że koleś potrafi tak zmontować tekst jestem pełen podziwu.

To było o tych blondynach biegających z gołymi klatami którzy zamieniali się w małpy i uprawiali zapasy? Pomijając, że 80% tego anime to były fillery (walki przedłużane w nieskończoność) to fajne to było. Oglądać zacząłem jeszcze za czasów pierwszej serii emitowanej przez RTL 7, później nadeszła pora na Zetkę i okres ostrej podjary (zbieranie nalepek z gum do żucia included) i w końcu beznadziejne GT. Obok Tsubasy i Slayersów jest to najlepsze anime mojego dzieciństwa.

Done.

Udało Ci się, wszyscy leżą poskładani ze śmiechu. Nie będę odkrywczy jeżeli napiszę, że najlepsze bajki były robione w latach 90, pierwsze Toy Story, Dawno temu w trawie, Disnejowski Król lew albo Dzwonnik z Notre Dame, teraz jak już pojawi się coś na co by warto pójść do kina to raz na ruski rok. Jak patrzę na te współczesne bajki to robi mi się mdło, jakieś Małpy w kosmosie czy inne Potwory kontra obcy, robiona na szybko papka, bez jakiegokolwiek pomysłu, ot żeby dzieciaczki mogły popodniecać się się ładną grafiką. Ratatuj czy Wall.E to oczywiście chlubne wyjątki, ale one tylko jeszcze bardziej pokazują jak bardzo to wszystko się stoczyło.

Pójdziesz za to do piekła.

Do Poznania mam pół godziny autobusem, ale na PGA raczej się w tym roku nie wybieram. Szkoda weekendu. Z relacji brata wiem, że ubiegłoroczne PGA pod kątem gier totalnie ssało laskę, możliwe że w tym roku będzie podobnie (nie powiedziane, ale po co ryzykować?), a nie pojadę specjalnie po to żeby obściskiwać się z hostessami. Jak teraz wypali to za rok się wybiorę.

Ostatnio zacząłem grać w drugą część Headhuntera i spotkałem się z pewnym bugiem przez który myślałem, że mi żyłka pierdząca pęknie. Otóż cały gameplay opiera się tutaj na błądzeniu po niemalże identycznych korytarzach i znajdowaniu kart do terminali (czasem zdejmie się jakiegoś przeciwnika), a że lokacje są dość spore to momentami trochę tego błądzenia jest. No i w pewnym momencie zaciąłem się jak ostatnia fujara nie mogąc znaleźć karty do kolejnego terminala. Jako że nie toleruję solucji to łaziłem tak z 4 godziny próbując znaleźć rozwiązanie. W pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że to może być jakiś błąd gry, więc odpaliłem level od nowa i jak się okazało to był bug. Po prostu ta cholerna karta nie pojawiła tam gdzie powinna. Zmarnowałem w ten sposób pół dnia. Jaki z tego wniosek? Zamaskowane bugi są wku*wiające.

Przede wszystkim klasyczne Wormsy, do tego Residenty i Crashe Bandicooty.