Takie to nudne, że trochę przysypiałem niestety momentami, ale jakoś dotrwałem do końca.
Rudy na siłę stara się być jak Jeremy, Matt jest bardziej stonowany i wręcz momentami wydawało mi się jakby przytrzymany, pewnie swego rodzaju trema i nieumiejętność zgrania z Evansem go zjadły. Sabine ciągle tylko rzuca mięsem, ale to w sumie taka typowa Helga więc nic dziwnego. Ogólnie nie wiem co tak słabo, prowadzący 2/10.
Co do samej formuły programu to wiele się nie zmieniła, widać, że chcieli wprowadzić jakąś świeżość, ale nowy tor dla gości jakoś średnio mi się widzi. Beczkę miałem z tablicy wyników najszybszych samochodów - przepisali wszystkie czasy, które zapisywał Clarkson (zniknęły np. czasy Koenigsoegoeaningseg'ów przez niego zapisane), wszystko zapisane od nowa "poprawną" czcionką.
Ogólnie ciężko mi wydać jakiś jednoznaczny werdykt. Czy warto obejrzeć? Na pewno dla kogoś kto tak jak ja od początku "nowożytnego" Top Geara oglądał wszystkie odcinki i z niecierpliwością oczekiwał kolejnych epizodów tak, ale głównie po to, żeby się przekonać jak to teraz wygląda. Nie wiem czy będę dalej oglądał, być może będę śledził jak się dalej sytuacja rozwinie i potraktuję nowy TG jako swoistą zapchajdziurę w oczekiwaniu na TGT. Tak czy inaczej to nigdy już nie będzie choćby namiastka tego co było kiedyś, bo po starym Top Gear została już tylko nazwa i nostalgiczne westchnienie.