Operation Warcade
Po dłuższej przerwie wracam do grania na "hełmofonie".
Ostatnio trafiło na klasyczny shooter na szynach.
W grze wcielamy się w komandosa, a w zasadzie to w "osobę" która to gra na automacie w grze o komandosie(cóż za zawiła sprawa!).
Generalnie w grze nie uświadczymy fabuły, a naszym zadaniem jest strzelanie do WSZYSTKIEGO! No może poza więźniami, swoją drogą ci notorycznie będą dostawać rykoszetem.
Jak w przypadku większości gier VR sam pomysł się broni, gorzej jest już z wykonaniem, ale od początku...
w grze siedzimy w skrzyni(tak, tak), która przesuwa się w prawo odsłaniając przy tym dalsze fragmenty mapy, nasz cel to ładowanie śrutem do żołnierzy wszelakiej maści, od samurajów do helikopterów. Każdy poziom posiada 3 dodatkowe cele, które są totalnie niewyważone. Czasami przyjdzie nam zrobić cel za pierwszym podejściem, a niekiedy zmuszać nas go chirurgicznej precyzji i powtarzanie jednej sekwencji wiele razy.
Oprawa niestety jest na niskim poziome, modele wyglądają jak kupione ze sklepu z assetami. Audio często gryzie w ucho, dźwięk lektora i pojedynczych sampli są zbyt głośne, a w tle przygrywają stale te same utwory.
Generalnie na grę można wylać wiadro pomyj, ale paradoksalnie mechanika strzelania nawet się broni i z czystego szacunku do pieniędzy postanowiłem skończyć tytuł. Nie były to najlepsze godziny w moim życiu, ale po przymrużeniu oka na aspekty techniczne jest to całkiem przystępna odskocznia.
Zalecany kontroler: Move(różdżki)
Język gry: Angielski
Immersyjność: Wysoka
Przystępność: Dostępne dla każdego po małym wprowadzeniu.
Rekomendacja: Stosunek neutralny, zagrać można, ale nie za wszelką cenę.
Cena: 84zł/ niekiedy promocje z obniżką do 60%
____________________________________________________________________________________________________