-
Postów
597 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez KOMODO
-
O jasny gwint, w rzeczy samej wyszło tak jak mówisz. Możesz wierzyć lub nie, ale nie było to celowe działanie, porównanie dewelopera do "pracownika" było celowe, ale motyw z piecem wrzuciłem nieumyślnie.
-
Powiem Ci, że zawsze też uznawałem to wszystko za bajkę, dopóki po raz pierwszy nie wsiadłem ze zgredami do autobusu pędzącego na targi do Lipska ileś tam lat temu. Kiedy po kilku godzinach jazdy zastał nas korek, przez który mieliśmy się spóźnić, wiedziałem już, że to nie są żarty i każda "wycieczka" jaką odbyłem pod banderą PSX Extreme wiązała się z serią niecodziennych zdarzeń.
-
drogi Komodo, spoko kolo jesteś ale ostatnimi czasy twe uwagi nie sa ...hmm zbyt celne. Ujme to tak, ćwicząc sie w sztuce dyplomacji <poprzedni kwiatek "brak miejsca w piśmie> Otóż poziom tekstów jest na wysokim poziomie, zresztą od dawna. Było to podkreślane setki razy , teraz chyba wystarczającym podziękowaniem jest zakup pisma. Idź do Pereza, zapytaj go ile się sprzedało w tym miesiącu i wyobraź sobie, że ta liczba czytelników która kupiła w tym miesiącu mówi "dzięki, fajne teksty" o poprzednim numerze - dlatego kupiła obecny tak, że nie zachowuj się jak dziecko, które za wszelką cenę musi być pogłaskane a , że na tapecie jest inna sprawa- to jak mówi Johny L - wina tego, który skopiował PlayBoxa. Podziękujcie mu za ten pomysł serdecznie, wywalając go z roboty. Serio- nie wiem kto to jest- ale jest partaczem A swoja droga ten który wymyslał nazwę Playbox dał ognia. Polski internet szydził, że maciek z Klanu dostał konsole na urodziny , która miała nazwę ..PlayBox...a ci dali taką nazwę pisma. Mistrzostwo Uspokój się, po prostu staram się sprowadzić dyskusję na inne tory, bowiem od 16 stron walczymy z tym samym tematem. Co do poprzedniej informacji o braku miejsca - co ja Ci poradzę, że taka sytaucja w rzeczy samej miała miejsce? Kiedy otrzymaliśmy Raymana, magazyn był praktycznie złożony,a reckę pisałem dosłownie na ostatnią chwilę, nie do końca wiedząc nawet, czy w ogóle będzie jeszcze czas ją wcisnąć. Ostateczna wlazła, dzięki czemu pojawiła się jeszcze przed premierą gry, ale okupiliśmy to jej małą objętością. Gdyby kopia gry dotarła do nas wcześniej - nie byłoby problem. Wierz mi, że nikt tutaj celowo nie dyskryminował tej zacnej platformówki.
-
A teraz nieśmiało kończymy dyskusję na temat grafiki, logo, czcionki, wielkości i jakości obrazków, obecności kobiet w magazynie i skupiamy się na komentowaniu samej zawartości pisma, bo zaczynam odnosić wrażenie, że całomiesięczny trud zespołu zaginął gdzieś w tych wszystkich logach i grafikach .
-
Wybacz, ale ani ja ani nikt nie miał zamiaru głosować na grę która podeszła mu mniej niż ta, którą ostatecznie wybrał. To, że FORZA jest generalnie uznawana za lepszą (wyższa średnia ocen, większa rozpoznawalność itp.) nie znaczy, że miałem udawać, że podobała mi się bardziej. Fakt, że to różne odłamy tego samego gatunku (arcade, symulacja), ale tak samo jest w każdym gatunku - trudno porównywać relatywnie realistyczne Battlefield 3 z bardziej efektownym Modern Warfare 3 czy MMA ze Street Fighterem. Z gier na "czterech kółkach" wybrałem Apokalipsę i zdania nie zmienię, bo mam do niego prawo.
-
Rankingi oczywiście są mega subiektywne i zostały sporządzone poprzez głosowanie. Skoro większość redakcji uznała, że najlepszymi wyścigami w jakie grała w tym roku to Motorstorm, to nikt tego sztucznie nie poprawiał. Sam wcisnąłem na 1 miejsce Motorstorma. Dlaczego? Bo dobrze mi się grało - czysty arcade, zero realizmu, efekciarstwo - nigdy nie ukrywałem przecież, że z racerów najbardziej lubię właśnie arcade (Motorstorm, Wipeout, Burnout), natomiast "symulatory" i powtarzanie tych samych tras po 100 razy celem mozolnego pięcia się w górę to nie dla mnie. Najwyraźniej większość ciała redakcyjnego ma podobne zdanie, ot i cała tajemnica. Gwoli ścisłości - osoby, które nie mają pojęcia o danym gatunku (vide ja nie cierpię sportowych) nie brały udziału w głosowaniu, co najwyżej dla jaj wytypowały jakąś fikcyjną grę.
-
Uważam się za takiego samego użytkownika forum jak Ty i sobie stawiam minusy tam gdzie uważam. I zobacz - nie tylko ja je stawiam, bo Tobie też dostał się minus i nie maczałem w tym palców
-
Patrząc na treść cytowanych jego wcześniejszych postów doszedłem do wniosku że jemu raczej też nie pasuje kierunek rozwoju magazynu i stąd taki a nie inny zamysł mojego posta. Nie zamierzam siać teorii spiskowych jedynie spytałem czy coś kogoś boli. Chcesz kogoś uczyć, wpierw sam sie naucz miszczu ciętej riposty. Czy mu pasuje czy nie - tego nie wiem, jednak nikt nie przystawił mu do głowy pistoletu - samodzielnie podjęli ze Ścierą decyzję o zmianie wydawcy. Po co więc dopatrywać się w tym drugiego dna? Gdyby wciąż chcieli trzymać pieczę nad magazynem, nie zrobiliby tego. Ponadto, nie mogę się nadziwić liczbie negatywnych zmian jakich dopatrujecie się po zmianie wydawcy, a których najpewniej nikt nie odnotowałby, gdyby wciąż magazyn wydawała Grupa 69. Skąd nagle larum o zbyt "profesjonalne" HC Roomy, skoro HIV już za dawnych czasów promował takie właśnie lokale? Skąd obraza na "grające damy", skoro starzy czytelnicy znają HIV-a od lat i powinni już wiedzieć, że przyklaskuje takim akcjom. Najciekawsze, że z poziomu współpracownika mogę robić jedynie wielkie oczy, bowiem z tej strony "barykady" nie zmienia się nic, oprócz zmian osobowych. Ale tutaj jest to nieuniknione, wszak życie pisze różne scenariusze.
-
No chyba się wykończę. Kto niby ma być tą odgórną siłą? The Patriots? Masoni?
-
Tyle, że ceny nowych gier u nas i na "zachodzie" są niemal identyczne - przy obecnym kursie walut - wyższe niż tutaj. Często zdarzało mi się bywać zagranicą, jednak tylko 1 raz przywiozłem ze sobą grę, i to w dodatku staroć z półki "re-play". Za to każdorazowo przywożę pełny plecak filmów na blu-ray właśnie. Prosta sprawa - cała, fabrycznie nowa kolekcja "Obcego" w HMV to wydatek rzędu 75 zł, zaś nasza marketowa cena pojedynczego filmu z tej serii to przedział 99-109 zł. Różnice są potworne i trudno tu nie narzekać. W przypadku gier jednak nie mamy tak źle jak lubimy sobie wmawiać.
-
Nie bierzesz pod uwagę jednej rzeczy - cyklu wydawniczego. Kiedy otrzymałem kod Raymana do recenzji numer był już praktycznie złożony. Mieliśmy więc dwie opcje - uderzyć z recką jeszcze przed premierą sklepowej wersji i wcisnąć to gdzieś na 1 stronę, czy zrobić dłuższą recenzję, ale 1,5 miesiąca po tym jak gra wyląduje na półkach. Magazyn nie jest z gumy nad czym ubolewam jako recenzent.
-
Niby-spoilery (i spoilery) w recenzjach
KOMODO odpowiedział(a) na Mendrek temat w Opinie, komentarze - forum, magazyn
Tyle, że idąc tym tokiem rozumowania można uznać za spoiler opis dowolnej akcji w pierwszej lepszej strzelance. Jak ktoś wspomniał, opis w postaci "misje są dynamiczne i urywają łeb u samej dupy" to trochę za mało, aby chociażby nakreślić co do zaoferowania ma taki produkt. Jeżeli akcja jakiegoś typu jest tylko jedna, nie wolno wręcz jej zdradzać, ale jeżeli gra oferuje ich masę, opisanie jednej nie zniszczy nikomu zabawy, a jedynie pozytywnie nakręci go na nią. Tak uważam. A "spoilery kultowe" to inna sprawa. Zawsze istnieje jakiś odsetek czytelników, która jednak mogła nie znać danego motywu, ale skoro o śmierci Aeris wiedzą właściwie wszyscy, to trzymanie tego w tajemnicy po 14 latach jest już praktycznie bezcelowe. I do tego właśnie zmierzam - nie chodzi tu o wiek danej gry, ale o rozpoznawalność spoilera. Są w świecie gier motywy, które zna właściwie każdy gracz (a choćby ta nieszczęsna Aeris), więc nie ma o co kopii kruszyć. A jeżeli ktoś po takim spoilerze nie zechce zapoznać się z grą - jego strata. Wydymana Aeris mylnie uznawana jest za zakończenie Final Fantasy VII, a przecież wcale tak nie jest, poza tym scenariusz gry oferuje dużo bardziej szokujące momenty niż ten najbardziej znany. Podobnie zresztą jak Silent Hill 2, z którego każdy zna tylko finał, a nierzadko nawet nie próbował zgłębiać historii pozostałych postaci, których przecież nie brakowało. -
Niby-spoilery (i spoilery) w recenzjach
KOMODO odpowiedział(a) na Mendrek temat w Opinie, komentarze - forum, magazyn
A Ty dalej nie rozumiesz sensu mojej wypowiedzi. Przytoczone przykłady nie były przypadkowe. Po co mam Ci zdradzać zakończenie ICO i psuć w jakiś sposób zabawę. Ta gra wsławiła się czymś innym, sam scenariusz właściwie tam nie istnieje (bohaterowie mówią w różnych językach, przez co właściwie nie rozmawiają). Wspomniałem o Final Fantasy VII i Silent Hill 2, bo wspomniane zwroty akcji w większym czy mniejszym stopniu pozwoliły im się wybić w swoim gatunku, obrębie serii czy całej branży. Czy FFVII rzeczywiście zyskałby taki rozgłos gdyby nie słynna scena mordu? Na ten temat powstały całe opracowania, podobnie jak w temacie motywu z Jamesem i poszukiwaniami zmarłej żony, również na łamach PSX Extreme. Sam też nałykałem się w przeszłości spoilerów jak młody pelikan ciepłych gówien, jednak nie mam do nikogo pretensji. Jeżeli zakończenie czy inny zwrot akcji stanowi sól danej pozycji, nie sposób uniknąć dyskusji na ten temat. dc1982 - wierz mi lub nie, ale nie oglądałem nigdy "Fight Club". Poważnie. Jesteśmy kwita, z tą różnicą, że ja nie mam Ci za złe -
Mógł, ale tego nie zrobił. Nasza robota to nie tylko suche wypunktowanie wszystkich cech danej gry - to nie opracowanie naukowe ani instrukcja obsługi. To również "utwór" (poszalejem!) pisany pod wpływem wywołanych przez grę emocji. To trochę tak jak z takim Silent Hill: Shattered Memories czy Heavy Rain. Pozornie wydawać się może, że każda decyzja znajduje przełożenie w świecie gry oraz odgrywanym zakończeniu. Niestety, wszelkie opisy rozkładające gry na części pierwsze odkrywają, że jest raptem kilka kluczowych rzeczy mających wpływ na finał, a pozostałe to jedynie błahostki i inne smaczki. Fizycznie jest cholernie ciężko odkryć samodzielnie takie mechanizmy. A już na pewno nie po jednym zaliczeniu danej gry, a czasem na kolejne podejście zwyczajnie brakuje już czasu. I nie chodzi tu o mechanizm w stylu "nie wiem jak jest, więc zmyślę i będzie ok", a raczej "wygląda mi na to, że wszystkie moje decyzje mają przełożenie na zabawę i finał gry". A ja to co?!
-
Niby-spoilery (i spoilery) w recenzjach
KOMODO odpowiedział(a) na Mendrek temat w Opinie, komentarze - forum, magazyn
Zlituj się. Jeżeli ktoś nie zagrał w SH2 przez 10 lat jakie minęło od jego premiery to najwyraźniej już nie miał zamiaru. Zapowiedziana raptem kilka miesięcy temu kolekcja HD to żaden argument. -
Niby-spoilery (i spoilery) w recenzjach
KOMODO odpowiedział(a) na Mendrek temat w Opinie, komentarze - forum, magazyn
Kwestia opisu początku gry - jeżeli ten rozpoczyna się konkretnym pieprznięciem, a dzieje się tak coraz częściej, wręcz nie sposób o tym nie wspomnieć. Opisywanie jedynie samego początku ma też niejednokrotnie za zadanie ustrzec tekst właśnie przed większymi spoilerami. I wcale nie chodzi tu o pójście na łatwiznę. Np. w przypadku recenzji MGS: Peace Walker zwyczajnie nie mogłem odebrać czytelnikom radości czerpania z ciekawego scenariusza, opisałem więc właściwie samo intro gry. Czasami inaczej się nie da, bez większej szkody dla odbiorcy. Druga sprawa to zakończenia gier. Opisywanie zakończenia dopiero co wydanej gry byłoby świństwem, jednak w przypadku gry liczącej sobie kilka lat, sprawa wygląda inaczej. Jeżeli ktoś obrazi się na mnie do końca życia za to, że napiszę teraz, iż , to najwyraźniej grami interesuje się od wczoraj, tudzież dziś. Wymienione spoilery to po prostu klasyki branży, rzeczy kultowe, których nie znać po prostu nie wypada. Jeżeli ktoś przez 10 czy 14 lat jeszcze nie nadrobił zaległości to bardzo mi przykro. To tak, jakby środowisko amatorów kina wszczynało awanturę za każdym razem, kiedy ktoś przypomni, że bohater "Planety Małp" odnajduje na końcu Statuę Wolności, albo że T-1000 w "Terminatorze 2" poświęca się, popełniając "samobójstwo" w surówce. Takie rzeczy zwyczajnie trzeba wiedzieć, i spoilery starszych produkcji będą się przewijać, zarówno w magazynie jak i w Sieci. Co do wspomnianego Resistance 2 - w tym przypadku awanturować się może chyba wyłącznie ktoś kto nie zna tej serii. Choć realia są ciekawe, mocną stroną Resistance nigdy nie był scenariusz. Historyjka jest prosta jak konstrukcja cepa, przesadnie pompatyczna, momentami wręcz idiotyczna. Zakończenie Resistance 2 jest tanie jak cholera, zwłaszcza przez pryzmat właściwie w ogóle nienakreślonej postaci głównego bohatera. Że nieprawda? Ot, nie grałem jeszcze w Resistance 3, ale znając specyfikę prostych scenariuszy strzelanin FPP w ciemno stawiam, że bohater honorowo zginie w obronie rodziny, ostatecznie zwyciężając bitwę albo uda mu się ujść z życiem w ostatniej chwili. I tylko takie tu mamy opcje, wiesz to Ty, wiem to ja. Strzelaniny to niezbyt dobry materiał na orające psychikę i uczucia endingi. -
Wybacz, ale odnoszę wrażenie, że Kali nawet w tych 39 postach zawarł więcej treści niż Ty w swoich 4211 . A sam licznik był jakiś czas temu resetowany. Nie zgodzę się z Tobą. Wydaje mi się, że Kali w ogóle nie włączył tej gry. To właśnie uwielbiam najbardziej - to nic, że człowiek wykonał kilkustronicową, dobrą robotę. Tekst pełen pasji, po którego lekturze sam zapragnąłem czym prędzej sięgnąć po grę. Najważniejsze, że w jednym miejscu popełnił błąd. Mam takie wrażenie, że tematy z cyklu opinii o nowym numerze to ostatnimi czasy wyliczanka naszych potknięć i litanie odpowiedzi w wykonaniu Pereza . Dla odmiany, w temacie o nowym numerze, podyskutujmy o jego zawartości.
-
A to się porobiło. Pajac, za rozgryzienie afery wszech czasów, od następnego numeru jesteś zgredem, a co tam.
-
1. W rzeczy samej, serwery Xboksowe nie zostały zamknięte. Mój błąd. 2. Czytałeś o tym na IGN, dwa dni po tym jak "gorzka piguła" poszła do druku. News się przeterminował, ale ze względu na cykl wydawniczy nic na to nie poradzimy.
-
Przez typów Twojego pokroju, od miesięcy właściwie w ogóle nie zaglądam do wątków na temat "opinii" o nowym numerze. Zwyczajnie nie da się czytać tych żali na temat upadku magazynu, wytykanie diametralnych zmian personalnych, utratę klimatu i odejście "starej gwardii". Wiecie jak wygląda to od naszej strony? Dokładnie tak samo jak zawsze, jak wcześniej, jak rok temu, dwa lata, trzy itd. Jedyna zmiana to "odsunięcie" się Ściery. Poza tym nikt "nie wyleciał", nikt nikogo nie "wykopał", nikt nie zatrudnił sztabu niewiadomego pochodzenia ludzi. To po prostu niebywałe jak informacja w postaci "PE zmieniło wydawcę, Ściera odszedł z magazynu" potrafi wypaczyć osąd odbiorcy. Odnoszę nawet wrażenie, że gdybyśmy dla niepoznaki pozostawili Ścierę w stopce jako rednacza, to większość tych utyskiwań nie miałaby nawet miejsca. Gdzie te wielkie zmiany, o których czytam? Kto odszedł? Kto wyleciał? Kogo nowego zatrudnili? I o co chodzi ze "starą gwardią"? Określanie mianem "narybku" czy "nowych" osób współpracujących na stałe z magazynem od 3 czy 5 lat to jakiś kiepski żart. Że mało o nich wiecie? Od prywaty jest Hyde Park. Najciekawsze jest to, że nawet próba przywrócenia "starego klimatu", tj. skonstruowanie zupełnie odjechanego i pozbawionego cenzury materiały pokroju Uralowej "Nory Prowokatora" spotykało się z negatywmi opiniami i wykrzykiwaniem czegoś o braku profesjonalizmu. Prawda jest taka, że każdego miesiąca cały sztab ludzi zasiada do ciężkiej pracy, aby wspólnie stworzyć dla Was magazyn, którego cena równa jest kuflowi gazowanych szczyn w byle spelunie na mieście, a zamiast opinii o ZAWARTOŚCI (czytał ktoś w ogóle jakąś reckę czy zapowiedź "tych nowych". Tj, tych piszących do PE od lat?) nowego numeru musimy czytać jakieś bzdury na temat upadku magazynu, który ma się coraz lepiej.
-
Cytat z recenzji Majina: "Dla równowagi oprawę ratuje doskonała ścieżka dźwiękowa i kilka fajnych sztuczek graficznych". Więc nie mów, że nie ma ani słowa, bo jest jedno!