Haha... nie wiem czy mam się śmiac czy plakac? Cos na miare SH1 i 2? Pod jakim wzgledem? Moze gemaplayu? Bohater niczym mucha w smole, potwory ktore do Ciebie podchodza i czekaja az je zabijesz? Bossowie ktorych mozna wykonczyc biegajac w okol areny i strzelajac? Krecenie sie po lokacji w poszukiwaniu niemozliwych rzeczy po to by wykonac jeszcze bardziej niemozliwe sztuczki tylko dlatego, zeby na koniec otworzyc drzwi, ktore byly dostepne od poczatku? Ja po 4 czesciach od japonczykow wiem, ze na nic wiecej ich juz nie stac. Pod wzgledem gameplayu SH:H bije japonskie "quadrilogy" na leb. Ze gra przy tym malo przypomina feelingiem te czesci? A mam to gdzies - lepsza taka nowosc niz zadna. Po IDENTYCZNYM co SH 1-3 Origins mam juz dosc tej mechaniki. Lepiej niech seria pozostanie u amerykanow. Chociaz maja pomysly. Mowie to jako milosnik sagi.
Z tego co napisales Komodo to wnioskuje ze nie wazne czy ta noiwosc jest dobra czy nie wazne ze nowosc....
Tak wlasnie jest w przypadku tej serii. Japonczycy umieli stworzyc genialna gre, ale na tym postanowili poprzestac. Jakikolwiek eksperyment nie wchodzil w gre. Z cyklami TRZEBA eksperymentowac, bowiem trzymanie ciagle tej samej, wydawaloby sie dobrej formy w pewnym momencie zle sie konczy. Nawet jesli eskpetyment nie jest bardzo udany, jest to plus, bowiem zacheca, zeby zrobic z tym cos dalej aby bylo lepiej. Wlasciwie wszystkie Silenty wczesniejsze to byly (pod wzgledem mechaniki) mission packi do "jedynki".