No dobra, po raz kolejny dałem tej grze szansę. Przestudiowałem prawie wszystkie treningi w dojo, pobawiłem się w shadow lab, chwilę pograłem w story, później kilka walk z kumplem do whiskey... I coś w końcu zaskoczyło. Walki są bardzo zacięte i emocjonujące - zwłaszcza gdy idziemy łeb w łeb i tak na prawdę wygrywa się jednym ciosem. Muzyka w niektórych planszach wgniata mnie w glebę.
Początkowo nieco chaotyczny i skomplikowany system walki, który mnie zraził okazuje się całkiem prosty do przyswojenia po max kilku walkach. Próba grania z asystą wydaje mi się za bardzo Januszowa, a z multi zrobiła całkowicie bezmyślne klepanie gdy grałem z kumplem - o wiele lepiej grało nam się bez niej.
Plan na dziś? Dalszy trening.
Jak tak dalej pójdzie, to zacznę się rozglądać za drugim sezonem.