Poleciały napisy końcowe. Dobre zakończenie, nieco przewidywalne, ale i tak sprawiło, że serce kilka razy mocniej zabiło. Pomimo błędów, które ładnie wypunktował Suteq gierka zdołała mnie bardzo skutecznie przykuć na kilka wieczorów. Gameplay momentami kulejący, lecz i tak ciągle grałem z syndromem jeszcze tylko to zobaczę/tam pójdę, i wyłączam. Metro niesamowicie nadrabia klimatem, obawiałem się, czy on przypadkiem gdzieś nie rozjedzie po drodze drastycznych zmian otoczenia: zima, pustynia, lasy, etc.- no sporo tego jak na grę, której poprzednie części były bardzo monotematyczne jeżeli chodzi o otoczenie. Okazało się, że te zmiany, to najsilniejszy element gierki, nawet jeżeli pustynia była nieco nudna, to wiedziałem, że i tak za moment ekipa ruszy gdzieś dalej. Do czego zawsze prowadziły kluczowe wydarzenia, a te były zdecydowanie ciekawsze, niż zwiedzanie kolejnych ruin zniszczonej cywilizacji. W moim prywatnym rankingu ekipa Spartan z którą podróżuje Niemowa jest ciekawsza niż towarzysze Artura Morgana, a sekcje w pociągu i obserwacja ich namiastki życia, to wisienka na torcie. Po pewnym czasie nawet już mi nie przeszkadzało, że mamy zaklejone usta przez całą grę... no, poza loadingami. Co w sumie prowadzi do dziwnej sytuacji, bo czy na prawdę nie dało się dodać mu linie dialogowe w trakcie gameplayu, skoro i tak jego komentarz słuchamy w trakcie loadingów? No ale z drugiej strony rozumiem, że nie chcieli na sam koniec zmieniać pewnej przyjętej na samym początku konwencji przedstawienia gry.
Czy mój hajp został zaspokojony? Jak najbardziej. Na takie Metro czekałem. Niesamowicie wciągająca przygoda. Proste, lecz żywe postacie. Wciągający system modyfikacji broni. Świetna muzyka i sfera audio(te odgłosy przy graniu na słuchawkach)
Na pewno za jakiś czas wrócę do Metra. 8+/10