i wszystko w tym temacie ................
Nie jestem jakimś fanem ortodoksem ale Fallout 1 i 2 należą do czołówki moich ulubionych gier na PC i gier wogóle . To co zrobi(ła) Bethesda to zwykły gwałt na wspaniałym rozbudowanym i skomplikowanym RPGu i sprowadzenie tego do poziomu zabaweczki z wypasioną grafika dla neostradowej gównażeri . Takie rzeczy typu spłycenie dialogów , inteligencja nie wpływajaca na opcje dialogowe , jakiś dziwny pseudo Rpgowy system VATS ( ni to fps ni to rpg ) , brak poważnych treści typu dziwki , narkotyki , mordowanie dzieci ( dobra wiem jak to brzmi ) za to rozbuchana przesadzona krwistośc typu strzelam w kolesia z pistoletu 9mm a jemu obrywa obie ręce ( śmiac sie czy płakać ?? ) zdaja sie tylko potwierdzac moje obawy .
MAM nadzieje że sie myle ............... mam bardzo wielką nadzieje.............
Edit
Pare opini tych którzy jadą na piracie i gre już widzieli , nie napawa to optymizmem
*w sumie wciąga ale to temu, że nic lepszego nie mam
*jako fallout: do [beeep] - 5/10
*jako inna gra: 7/10
*dialogi są tak drętwe, że ja pier...
*nic nie zostało z humoru i dekadentyzmu świata
*wątpię żeby patchem poprawili dialogi i poczucie humoru
*zero klimatu zniszczenia, świat tętni życiem,za każdym rogiem jakieś obozowisko, leże, wioska albo miasto
*w 2 napotkanym budynku znalazłem jedną z lepszych broni w grze - katapultę nuklearną (co za debil to wymyślił)- wersja kieszonkowa, a amunicja nic nie waży
*jedyne dobro jakie zostało z oryginału, to rozwój postaci
*aha zapomniałem - najgorszy interface jaki w życiu widziałem: to co w falloucie zajmowało 2 ekrany, tutaj zajmuje 15 i ma 1/4 informaci (brak opisów przedmiotów itp.). Przypomina taką książeczkę dla dzieci - ogromne litery, duże obrazki i minimum informacji dla konsolowych małpek
*aha najlepsze - możesz zabić pół wioski, wrócić za 3 dni i wszyscy będą cię kochali. ALE przypadkiem podnieś zardzewiałą łyżkę ze stołu w czyimś domu, a wszyscy będą chcieli cię zabić.
*jeszcze lepsze osławione wybory i konsekwencje:załóżmy, że możesz dezaktywować bombę atomową lub ją detonować w centrum miasta. Detonujesz, wracasz po 5 minutach i znajdujesz laskę ZAMIENIONĄ w Ghoula. Pomijając fakt że ghoule powstają po długotrwałym życiu w radioaktywności i fakt, że po kontakcie z wybuchem nuklearnym laska powinna umrzeć, to wszystko z nią ok i radośnie cię wita dając questa.
*podobają mi się też osławione opcje dialogowe, wyglądające mniej więcej tak:
1. ok zrobię to
2. zrobię to.
3. pewnie że to zrobię.
4. nie zrobię tego.
5. spie...j, nie zrobię tego.
6. papa.
Niejaki MaFFej z forum CDA pokusił sie o rozbudowaną opinie :
Dialogi są, mówiąc bardzo optymistycznie, co najwyżej "neutralne" czyli "znośne, przeciętne, w miarę OK". Polotu, a tym bardziej humoru, w niech nie zaznacie. Co gorzej: momentami są naprawdę drewniane i drętwe. Ich długość to takie "rozsądne minimum" - ogólnie rewelacji nie ma. Jest obrzydliwie przeciętnie, a chwilami po prostu źle.
Voice-acting to tragedia: zaledwie o 1/4 można powiedzieć, ze jest "udnana, OK". Niestety na czele tego pochodu marności stoi... Liam Neeson!
Lipsync - nie istnieje. Mimika - nie istnieje. Postacie to martwe twarze z ruchomymi ustami i oczami. Usta kłapią bez składu i ładu, nawet kiedy postać zaśmieje się wniebogłosy to jej usta zaledwie... delikatnie, nienaturalnie się rozchylą. Same postaci ani drgną... Zobaczcie: słabe dialogi + słabi aktorzy + słabe wizualne przedstawienie rozmów... porażka na całej długości! Pamiętacie prerenderowany filmik z F1 gdzie Overseer daje nam kilka słów na drogę? Zapomnijcie o tak zaangażowanych aktorach, o tak charakterystycznych twarzach i o takiej mimice... Kurcze, to było 10 lat temu...
Na początku gry, w Krypcie, mamy kilka ważnych dla fabuły (i mniej ważnych) scen. Już od samego początku widzimy jedno: brak emocji, polotu, dramatyzmu, napięcia. Wszystko jest diabelnie sztuczne i sterylne. Scena porodu, głównie z uwagi na lektorów, jest totalnie zrypana a moment, w którym dowiadujemy się o z niknięciu ojca... no cóż... straszliwie drętwy, tak bardzo, że... wręcz komiczny. Dalej, z tego co widziałem, wygląda to tak samo...
Od razu w oczy rzucają się sztuczne animacje postaci i typowe dla Obliviona głupawe "szlajanie się NPCów", którzy odbijają się od bohatera i snują niczym lunatycy...
Ten punkt wiąże się poniekąd z poprzednim: widok TPP. Tragedia! Jest tak samo źle zrealizowany jak w Oblivionie. Kamera świruje a animacje postaci są beznadziejne: bohater ślizga się, przesuwa nie ruszając nogami i skacze na "sztywnych nogach".
"Zapominanie nam grzechów": opiszę Wam prostą sytuację. Gostek wparował do Megaton i odstrzelił szeryfowi głowę z pistoletu laserowego. Rozległy się strzały - uciekł za bramę. Stoi za tą bramą, stoi, stoi, stoi... nikt go nie ściga... dobra, mniejsza z tym. Odczekuje 8h i wchodzi ponownie do miasta: gorące powitanie - ucieka ponownie. Odczekuje kolejne kilkanaście godzin, ubiera strój szeryfa (jego płaszcz z "gwiazdą" i kowbojski kapelusz), wchodzi do miasteczka. Sielanka - mieszkańcy nic mu nie robią, normalnie z nimi rozmawia. Teraz finał: zaczyna rozmowę z dzieciakiem szeryfa, staje przed nim w stroju jego zabitego ojca i... niespodzianka! Nic! Ucinają sobie pogawędkę!!!
Słabe AI: kolejna przykładowa scena. Gracz szlaja się po jakimś opuszczonym budynku i nagle włazi do pomieszczenia z dwoma supermutantami. Krzyki, mutanty wymierzają w niego broń itd. a gracz ucieka. Biegnie, biegnie... nikt go nie goni... Staje w korytarzu równoległym do pomieszczenia, w którym są przeciwnicy i... włącza radio. Nic. Strzela po ścianach, podłodze. Nic. Rzuca granatem... nic...
Walka jest jakaś taka... niemrawa, bez jaj, nieciekawa. Nie jestem znawcą FPSów, ale widziało się co nieco i muszę przyznać, że Fallout nawet jako FPS nie wygląda zachęcająco... VATS chwilami wygląda i sprawdza się ciekawie (jak na FPSa), ale często, zwłaszcza podczas walki na małą odległość - bronią białą, kiedy przeciwnicy odbiegają, wygląda jakoś mało przemyślanie, chaotycznie.
Gracz pokręcił się trochę po okolicy i muszę powiedzieć, że... nuda. Dostaliśmy kolejnego Obliviona gdzie jedynym sensownym zajęciem jest walka. Łaził, zabijał, łaził, zabijał, łaził... Idzie przez ruiny, atakują go mrówki - zabija, robi dwa kroki: "osy" - zabija je, idzie trzy metry dalej: biegnie super mutant - chowa się za przeszkodą, idzie pięć metrów do przodu... stoi jakiś NPC z braminem...
Kolejna plejada głupich pomysłów: powitajcie mrówki... ziejące ogniem. Hahaha... co za poroniony pomysł... Fire Geckosy z F2 były lekko nietrafionym pomysłem, ale jakoś dało się na nie patrzeć, ale mrówki... MRÓWKI, M-R-Ó-W-K-I ziejące ogniem? Hahaha...
To jest akurat bardziej takie spostrzeżenie, nie dowiemy się póki nie zagramy - interfejs. Choć PipBoy wygląda po prostu kapitalnie to bardzo powątpiewam w jego praktyczność: gracz żeby zrobić cokolwiek musiał przerzucać kilka ekranów, a monitorek tylko migał i "skakał"...
Połamanie ręce, nogi, "złamana" głowa - ciało bohatera to jedno wielkie złamanie. I co? Biega, walczy, strzela z karabinu i... nawet nie leczy uszkodzeń tylko... pakuje się w kolejną walkę i serwuje następną rzeźnię!
Postać od samego początku to badass: gracz bez większego problemu spacyfikował połowę Krypty (no... z 5-6 osób, może troszkę więcej ) przy pomocy gazrurki... Oczywiście nawet się nie zająknął. Warto wspomnieć, że uczynił to przy małych skillach związanych z walką, oraz cechach: sile na 6, odporności także na 6 i zręczności na 5. Gołym okiem widać, że nie był "pakarem", a tym bardziej nie miał pojęcia o walce (co by sugerowały skille). To nie wszystko: supermutant ginie od jednego strzału w głowę z... 10mm pistoletu. Co tu gadać: gra wygląda na prostą.
Kolejna sprawa to flaki: bez perka "Bloody Mess" głowa po strzale z 10mm i tak eksploduje niczym arbuz, heh...
Gra wyraźnie wygląda na zbudowaną na bazie Obliviona - powtarza te same błędy co TESIV. Tak, to jest ultra-MOD do Obliviona.
Nie mówię tu żeby oceniać grę bez grania, ale są takie elementy, które widać gołym okiem i które od razu można zweryfikować. Jak widzicie nie poruszyłem zagadnienia klimatu czy grywalności, z prostego powodu: grę widziałem tylko na średnio-jakościowych filmikach (na legalnych oraz powszechnych serwisach) i osobiście w nią nie grałem.
Co jest najważniejsze w RPGach? Proszę:
1. mechanika gry
2. spójny świat, klimat i fabuła, która na dobrą sprawę nie musi koniecznie być rewelacyjna, wystarczy jeśli "tylko" została dobrze napisana i opowiedziana
3. ciekawe wątki poboczne, questy, "sceny" i momenty, które zapadają w pamięć ("emocje" i "charakter")
4. dobre dialogi, wszelaki tekst pisany oraz umiejętnie skonstruowane, zapadające w pamięć postaci ("emocje" i "charakter")
5. różnorodność zadań, rzeczy "do zrobienia", nie powtarzalna rozgrywka, logiczność działań, skutek-przyczyna etc. - musi być w grze "co robić" i musi wyglądać to wiarygodnie
Po obejrzeniu ponad 4h godzin gameplayów i oceniając tylko to co oceniać w taki sposób można wychodzi na to, że F3 leży w 1/2 tego co w grach RPG najważniejsze i co stanowiło o sile oryginalnych Falloutów. W F3 mamy od marnych dialogów i postaci, poprzez słabą mechanikę (samo przetworzenie SPECIALa nie pomoże...), brak emocji/dramatyzmu, nielogiczność i powtarzalność świata.
Cytuje Materiały za niejakim Joneleth z forum Insimilion , mam nadzieje że sie nie obrazi :] :]