O
Nie zazdroszczę ludziom, którzy będą od teraz dotykać spiderowej licencji, bo już zawsze będą stali na z góry straconej pozycji porównywani do filmu, w którym nie dało się tego zrobić lepiej. Ani jednej niepotrzebnej sceny. Spidernoir, spiderkawaii i spiderpig zaznaczają swoją obecność, ale nikt nie męczy nimi buły i nie zarzyna tych samych dow(nene)ów po 6 razy jak w deadpoolu 2. W zasadzie wszystko jest tu idealnie zbalansowane. No mogłoby być trochę mniej family values, ale to było raczej nie do uniknięcia tym bardziej, że trzeba było odhaczyć w milesowym uniwersum klasyczną spiderową sytuację i wyszło to nawet zgrabnie.
Przy tym filmie Homecoming wygląda jeszcze bardziej żałośnie. Wystarczy porównać elementy teenage dramy - tutaj jest to zrobione na oko 74657884 razy lepiej, poza tym film pamięta o tym, że ma lepsze rzeczy do roboty niż udawanie high school musicalu.
Rozrywka idealna + mistrzowskie creditsy i scena po
Aż nie do wiary, że sony pictures miało z tym coś wspólnego. I tak pewnie za chwilę spierdolą to, że mają idealnie ustawioną sytuację i ich niedorozwinięte uniwersum spidermanowe bez spidermana po raz pierwszy nabrało zalążków sensu, bo teraz nie potrzebują Parkera ani w sumie nawet Moralesa. No ale przez chwilę mogą czuć się fajni i udawać, że od początku taki był plan.
Ciekawe ilu dzbanuszków nie poszło na bajkę, a zamiast tego wybrali prawdziwie męską rozrywkę Aquacwela, tłumacząc sobie niedojebanie koncepcyjne i scenariuszowe konwencją