Skocz do zawartości

Tokar

Senior Member
  • Postów

    10 906
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    48

Treść opublikowana przez Tokar

  1. Tokar

    Muse

    No wiadomo, że ja popkurwa kupiona drobniakami, ale tu nie chodzi o pretensje, że ktoś śmie zaburzać schemat radiowego przeboju, bo generalnie lubię jak ktoś fajnie kombinuje z rytmem i przejściami. Tylko że w przypadku Muse w niektórych kawałkach mam wrażenie, że jakaś część utworu, najczęściej refren, ale czasem mostek, odbiega na tyle, z braku lepszego określenia, "nastrojem" od reszty, że mi się to gryzie. Dziwnym trafem w większości te strzały znikąd wyglądają tak, jakby Maciuś nie wytrzymywał ciśnienia i musiał przypierdolić tu i teraz arią o generowanym losowo tempie i melodyce. I w sumie nie byłoby w tym nic złego, gdyby ten zabieg był stosowany z zaskoczenia raz kiedyś, ale na moje ucho ta zagrywka powtarza się zbyt często. To trochę tak, jakby co 3 utwór Queen miał konstrukcję Bohemian Rhapsody. Tutaj dla odmiany przykład jak robić to dobrze Nie można powiedzieć, żeby to był jakoś szczególnie oczywisty numer, są zmian tempa, sporo się dzieje. Ale tutaj falsetowe popisy w refrenie sprawiają wrażenie integralnej część całości, konsekwencję tego jak utwór się rozkręca, a nie losową wstawkę żeby było zaskakująco. Zresztą mówimy o subiektywnych odczuciach słuchowych, więc możliwe, że jestem jedyną osobą na planecie, która tak to odbiera
  2. Tokar

    Muse

    Kasety zapowiadają się na jakiś grubszy trend. Najpierw Prodigy, teraz Muse. Zdegustowany SH i TDS, kiedy jakiś miesiąc temu jewtube zaproponowało mi klip do Pressure, jakoś olałem sprawę, ale dobrze że temat odżył, bo wreszcie jakiś kawałek nie odstający poziomem od teledysku. Chociaż Kurwa, no i znowu xD Mam wrażenie, że Bellamy często traci kontrolę nad swoimi, w nazbyt oczywisty sposób inspirowanymi Queen, operetkowymi zapędami i komponuje refreny, które tak średnio mają się do reszty, byle tylko mógł w nich odlatywać wokalnie. W Pressure na szczęście bajera jeszcze jako tako jest pod kontrolą. Cały czas czekam na coś w takich klimatach
  3. Tymczasem w lobby rdr2 online

     

  4. Tokar

    Energy Drinki

    Monstera wieczorem pijo, a później pójdą spać o 2 i cały dzień w trybie awaryjnym. Albo na kolejnych monsterkach. Też jestem fanem białego, ale na czerwonego nigdy nie dane mi było natrafić.
  5. Kto by się spodziewał
  6. Nie mogę, jak bym robił kolejne fotki urodzinowe?
  7. Za robienie gryla poza sezonem grylowym są kary cielesne
  8. Tokar

    Czechy

    Jechanie w jakąkolwiek turystyczną miejscówkę w trakcie haj sizonu to świetny pomysł xd. No ale z kulą u nogi dziećmi najczęściej nie da się inaczej ^ | To z zaznaczeniem, że na Strahovie jest ciekawszy obiekt do obejrzenia - największy w historii stadion, którego murawa ma powierzchnię jakichś 8 boisk piłkarskich, a pojemność wynosi coś koło 220 tys. Za komuny odpierdalały się tam masowe socjalistyczne tańce jebańce, a obecnie jest to obiekt treningowy Sparty. Obiekt niby chroniony, ale z racji ogromnej powierzchni i faktu, że pilnuje go półtora ciecia, można spokojnie wbić się do środka i na trybuny. Jak ktoś lubi turystykę stadionową, to obok jest jeszcze były stadion Slavii. "Dzielnica" żydowska i te synagogi to straszna lipa. Cmentarz żydowski można sobie obejrzeć zza płotu obok wierzy tv na Zizkovie, na której umieszczone są najbardziej wyeksponowane rzeźby Cernego. Jechać, zwiedzać, bo jak nie to wrzucę zdjęcia
  9. Tokar

    Czechy

    Podziwiam ludzi, którym nie szkoda połowy dnia na telepanie się z i na lotnisko. No i zakładam, że samoloty nie kursują co godzinę, więc marna szansa, żeby wstrzelić się w taką porę, żeby optymalnie wykorzystać dzień. Jak się jedzie do Azji, to nie za bardzo jest alternatywa, ale 500 km samolotem to jest taki przerost formy nad treścią że ja pierdole xd
  10. Dziwne te skittlesy pikantne. Nie wiem co o tym myśleć : \

    1. grzybiarz

      grzybiarz

      wow nawet nie wiedziałem że są skitelsy pikantne, a lubię wszystko co pikantne - nawet Twoje fotki :)

    2. Tokar
  11. Tokar

    Łódź

    https://turystyka.wp.pl/lodz-na-drugim-miejscu-prestizowego-rankingu-mekka-artystow-i-przedsiebiorcow-6309391156045441a Przeprowadzajcie się do przyszłej stolicy, ja wam dobrze radzę.
  12. Tokar

    Primera Division

    Ten to wie jak podejmować decyzje zawodowe xd Conte zadowolony, że nie dał się skusić Legii ani pzpnowi
  13. Tokar

    Primera Division

    Strzelają najgłupsi piłkarze w historii futbolu, Balotelliego jeszcze brakuje
  14. Tokar

    Primera Division

    Dzwońcie pod 112
  15. Tokar

    Primera Division

    Yup, ewidentny brak Bednarka. To co, Lopetegi do MU, Mourinho do Realu?
  16. Tokar

    Primera Division

    Wygląda na to, że potrzebują też Kamila Glika i Janka Bednarka
  17. Na boisku 3:0, w drodze powrotnej 7:0 xDDDDD
  18. Tokar

    Primera Division

    Jednak brakuje w tym Realu Krzyśka Piątka
  19. Tokar

    Premier League

    Ciekawe czy będą śpiewać o nim piosenki jak o ekipie MU z 1958
  20. Tokar

    Budapeszt

    Jeszcze suplement do wczorajszego pierdololo Wzgórze Jana Na szczycie wierzy jebie wiatrem tak, że zimą sople z nosa gwarantowane Szentendre Czteropasmówka prowadząca do langoszy Jaskinia Szemlo-hegyi: W sumie już nie musisz jechać, widziałeś wszystko na zdjęciach
  21. Tokar

    Budapeszt

    Przęsła tego mostu służą jako ławeczka/leżaczek. Popołudniami i wieczorami koczuje tam sporo lokalsów, plus oczywiście masa turystów włazi tam po fotkę. Podobno znajdują się też kaskaderzy, którzy próbują wspinać się czubki z turulami, a wtedy to już ruch na moście zamykają. Po drugiej stronie na nabrzeżu i pod mostem jest główna kwatera budapsztańskich żuli.Po drugiej stronie są też bodaj najbardziej znane i prestiżowe łaźnie Gellerta. U mnie to wyleciało z rozkładu jako pierwsze, bo podczas pięciodniowego pobytu plan był napięty jak końskie jaja w rdr, a że na dworze było ~30 stopni i w sumie w Uniejowie przecież byłem, to uznałem że gorące źródła sobie odpuszczę. No ale zimą to może być dobry pomysł. Nieopodal znajduje się też wspomniany kościół w skale, potwierdzam obecność częstochowskiej matki boskiej straight outta compton. Jak już tam jesteś, to i tak zacząłeś wspinać się na Wzgórze Gelerta, więc szkoda nie skończyć. Kolana trochę dostaną po pizdach, bo choć to tylko jakieś 250 metrów z wybetonowanymi szlakami prowadzącymi na górę, to plątanina ścieżek + awersja Węgrów do drogowskazów powodują, że można sobie pobłądzić. Ale nie szkodzi, bo co chwila trafia się na urokliwe tarasiki oferujące zawieszające system widoki na Dunaj i Peszt. Na szczycie cytadela wybudowana przez Austriaków po wiośnie ludów, żeby przypomnieć Węgrom, że you dont phuck with Habsburgs. Schodząc można zahaczyć o pomnik św. Gelerta, który był takim węgierskim św. Wojciechem chojraczkiem co to stwierdził, że pójdzie lokalnych pogan nawracać. A poganie nie skorzystali z oferty i wysłali go ze szczytu ekonomicznym w drewnianej beczce do Dunaju. Sam pomnik większe wrażenie robi z dołu, bo spod jego podnóża wybija naturalne źródło tworząc kilkunastometrowy mini wodospad Po drugiej stronie zbocza znajdują się jeszcze 2 miniatrakcje: 1) Kawaii rzeźba przedstawiająca połączenie Budy z Pesztem 2) Dziwna instalacja artystyczna przedstawiająca Jezusa, Buddę, uciekiniera ze strefy 51, jakiegoś chińskiego filozofa i typa zawiniętego w prześcieradło przybierającego pozycję propozycję, którzy wspólnymi siłami próbują przywołać Szatana Obok stoją Ghandi, Franciszek z Asyżu i jeszcze jakiś lamus na doczepkę i nie wiedzą co o tym myśleć Odnośnie rejsów po Dunaju, to chyba nadal niewiele osób zdaje sobie sprawę, że wśród miliarda prywatnych łodzi mniejszych i większych, krzyczących sobie za rejs chore stawki, po Dunaju kursują też tramwaje wodne, które są integralną częścią komunikacji miejskiej. Siedmiodniowy bilet na cała komunikację jest śmiesznie tani (jak w sumie prawie wszystko, nawet porównując z Pragą, nie wspominając o zachodnich miejscówkach. 5 dni pobytu plus transport wyniosło mniej mniej więcej tyle, co 5 noclegów w Wiedniu xd) i opłaca się go kupić nawet jak się jedzie na 3 dni, więc aż się prosi przycebulić i przepłynąć się kawałek, śmiejąc się w mordy frajerom, którzy na rejs prywatną łajbą wydali połowę naszego budżetu na cały wyjazd. No chyba, że będziesz miał pecha i wcześnie przypierdoli zima stulecia, a Dunaj skuje lód. Ale w tym wypadku będziesz miał też trochę szczęścia, bo tak się składa, że obok wspomnianego Placu Bohaterów znajduje się jeziorko, na którym organizowane jest największe w Europie odkryte lodowisko Nie wiem dokładnie jak to ma działać, czy taki zbiornik mogą jakoś sztucznie zmrozić, czy muszą czekać aż mrozem przyjebie, no ale na grudzień opcja do rozważenia. Apropos metra, to Flixbus wystawił mnie za drzwi na Mexikoi Ut tuż przy krańcowej stacji metra M1. Nie powiem, zastanawiałem się trochę co ja tu robię. 6 rano, deszcz napierdala, psy dupami szczekają, 8 bezdomnych na metr kwadratowy. Schodzę na peron metra i mam wrażenie, że cofnąłem się w czasie. Wąziutki peronik obłożony armaturą łazienkową i przyjeżdża jakieś wąskie, ciasne pudło (jak się później okazało, również bez klimatyzacji), które po rozpędzeniu się do 10 km/h zaczyna hałasować tak, że dokanałowe słuchawki z odtwarzaczem rozkręconym na ful nie są w stanie tego zagłuszyć. Przez ciasnotę udało mi się nawet przejechać jedną stację z częścią plecaka na zewnątrz wagonika Okazuje się, że te niedogodności spowodowane są obcowaniem z zabytkiem wpisanym na listę światowego dziedzictwa unesco, bo jest to druga po londyńskiej linia metra w Europie, datowana jeszcze na XIX w. Pozostałe linie są już w normalnym standardzie. Wyspa Małgorzaty to faktycznie świetne miejsce, szczególnie wieczorem. Jest to głównie teren wypoczynkowo-rekreacyjny dla lokalsów z bieżniami do biegania, kolejnymi łaźniami i kompleksem basenów sportowych i wypoczynkowych, ale turysta też będzie ukontentowany. Na wyspie znajdują się ruiny średniowiecznego klasztoru, dziewiętnastowieczna wieża ciśnień, na którą można sobie wejść, gdyby komuś jeszcze było mało widoków z wież na zabytkach i pobliskich wzgórz oraz fontanna świetlna odpierdalająca niezłe cuda i podchodząca pod pokazy fajerwerków w rytm hitów Eda Sheerana. W grudniu być może będzie grane Last Christmas. Nadbrzeżna promenada to chyba najpopularniejsze miejsce w Budapeszcie do libacji pod chmurką. Odnośnie żarcia, to z racji napiętego grafiku nie cudowałem i żarłem tam, gdzie akurat byłem, więc bardziej niż tym gdzie, byłem zainteresowany tym co zjeść. Wiadomo, że trzeba zaliczyć klasykę węgierskiego streetfoodu w postaci langosza. Najlepsze dają podobno w wielkiej hali targowej, która sama w sobie jest jedną z popularniejszych atrakcji turystycznych Wielkiej skali porównawczej nie miałem, no ale rzeczywiście dobra rzecz. Taka pizzerinka w milionie wariantów z grubym, tłustym racuchem zamiast normalnego ciasta. Upierdolisz się tym po łokcie, bo składki w żaden sposób nie są związane z racuchem ani same ze sobą, więc wszystko radośnie lata na lewo i prawo. W Szentendre w mikroalejce odchodzącej od mikrorynku znajduje się mikrobuda ciesząca się rzekomo największą na Węgrzech estymą jeśli chodzi o langosze, ale widocznie mam za mało wyrobione kubki smakowe, bo smakowało dokładnie tak samo jak na budapesztańskim bazarze. W dodatku w najbardziej tradycyjnej wersji ze śmietaną i startym serem takie średnio wyraziste to jest. Z ulicznego żarcia warto zaliczyć też pogacze, czyli bułeczki z ciasta ziemniaczanego z różnymi nadzieniami, najczęściej twaróg z jakimiś dodatkami, często w wersji na słono. Do dostania w każdym z miliarda punktów fornetti rozsianych po mieście i w sumie wszędzie indziej też. A poza tym banał gulasz + leczo, tyle że pierwszy serwowany jest tylko w formie zupy, a drugie rzadko jest serwowane jako osobne danie, bo tradycyjnie to u nich dodatek do pyrów i schabowego. Popularne jest podobno puree z kasztanów, ale jakoś nie natrafiłem.
  22. Tokar

    Budapeszt

    Z mniej oczywistych miejscówek polecam Wzgórze Jana z wieżą widokową, położone ma obrzeżach miasta, jakieś pół godziny jazdy od centrum. To już jest spora górka, bo prawie 600 m.n.p.m., więc widok na miasto i okolicę najlepszy z możliwych. Wjeżdża się tam wyciągiem krzesełkowym. Latem goty miejscówka, nie wiem na jakich zasadach operuje to zimą. Szentendre oddalone o jakieś 40 min. jazdy koleją miejską też dobra opcja. Taki trochę Kazimierz Dolny w skali mikro plus trochę klimatów śródziemnomorskich z wąziutkimi, spadzistymi uliczkami i pomarańczowymi dachówkami. Tylko ponownie, latem to było świetne miejsce na czilaut, za dużo czasu nie trzeba na to poświęcić, bo przespacerujesz się 5 uliczkami na krzyż i możesz wracać na pociąg powrotny, a te jeżdżą bardzo często. Czy cokolwiek funkcjonuje tam zimę to nie mam pojęcia. No i 2 jaskinie w granicach miasta to też dobra baza. Ja byłem w tej mniejszej i było świetnie, w większej niestety były akurat jakieś prace konserwacyjne. Dla niektórych dodatkowym wabikiem może byc informacja, że oprowadzająca jest karlicą.
  23. Tokar

    South Park nowe odcinki

    2 pierwsze epy mistrzostwo, szczególnie South Park X Kler xd Każdy odcinek o czym innym z jakimś motywem przewijającym się przez cały sezon w tle to bardzo dobra formuła. Niestety 2 kolejne odcinki już nie takie dobre. Trzeci to 20minutowe preludium do dissu na Simpsonów, a 4 już kompletnie nijaki i mam nadzieję, że temat farmy szybko upadnie.
  24. Tokar

    Zakupy growe!

    Nie wiem, spytaj gościa który to wrzucił na sadistica
  25. Tokar

    Zakupy growe!

    A w przerwie przysiad na butlę
×
×
  • Dodaj nową pozycję...