Eren w 2 ostatnich odcinkach to czysty dramat, najgorszy shonenowy gatunek pizdeusza, Historia vel Christa też najgorsze shonenowe (pipi)schematy uskuteczniała.
Dobry jezu a nasz panie, jaka ta historia się robi durna. Zostawmy już głupoty o pratytanie, który zbudował mury, a później krzyknął i zmienił wszystkim wspomnienia, ale niektórym nie. Największym hitem jest to, że nikogo nie zastanawia ciągłe twierdzenie, że historia ludzi za murami liczy marne 100 lat, przy czym co chwila podkreśla się przekazywanie jakiś prawdawnych sekretów z pokolenia na pokolenie xd
Podobało mi się też jak w dogodnym momencie Eren wyjął sobie z dupy jakąś fiolkę z mocą opancerzonego cooooooo i okazało się, że cały czas trenował tę umiejętność, tylko zapomnieli tego pokazać. No i jak na zawołanie oczywiście jej sobie użył o tak.
Poza tym po chu/j były te strzykawki, jak się okazuje, że wystarczy ten płyn polizać xDDDD
Niezmiennie uwielbiam jak wszyscy bez problemu komunikują się ze sobą w trakcie lotu, kiedy najwyraźniej pęd powietrza nikogo nie zagłusza. Tak samo podczas jazdy konnej ktoś z tyłu oddziału bez problemu słyszy co ktoś półgębkiem powiedział 10 metrów przed nim. Urocze xd
Niech dają jakieś dobre gore, bo dalej zapowiada się już tylko głupiej.