No fajnie się biją bohatery, chociaż z prędkością niektórych ujęć już trochę przesadzili. Najważniejsze, że gadanina pomiędzy kolejnymi napier/dalankami nie usypia, można powiedzieć, że momentami wręcz angażuje. Co prawda motyw odpowiedzialności za swoje interwencje i związane z nimi obawy społeczeństwa nadal są mocno uproszczone, żeby nie użyć określenia "komiksowe", ale i tak milion razy lepsze coś takiego niż te randomowe bzdury z BvS. Za to nakreślenie konfliktu bardzo przekonujące i jeżeli w którymś aspekcie Civil War wyjeżdża poza ramy kina bohaterskiego, to właśnie w tym. Jedyną drobną skazą jest tutaj zbyt banalna motywacja głównego mąciciela. Mogli coś przykombinować, to poczęstowali kolejnym stockowym debilem, który nie rozumie, że winny jest nie pistolet, a ten kto strzela. Z resztą nie wiem, być może coś mnie ominęło, czegoś nie pamiętam, bo AoU było tak nudne i rozwleczone, że musiałem oglądać na 2 raty i po pół roku niewiele już kojarzę, ale w jaki sposób ktoś nie mający dostępu do danych operacyjnych jest w stanie uformować konstrukcję myślową, w której da się obarczyć Avengersów odpowiedzialnością za wydarzenia z
? Czy fakt, że
jest powszechnie znany ?
Co tam jeszcze, humor taki jak powinien być i w idealnych dawkach, cameo Spidermana bardzo zacne. No i to tyle. Nie jest to najlepszy film bohaterski, nie jest to najlepszy film marvelowski, ale na pewno najlepszy z takim stężeniem bohaterstwa na metr kwadratowy. Ocena: więcej niż standardowe marvelowskie 6/10