Pitbull (2005) - nie miałem ochoty się przebijać przez serial, a przy okazji premiery dwójki chciałem wreszcie zapoznać się z legendą polskiego kina policyjnego
No niestety, wygląda to na syndrom Wiedźmina. Film sprawia wrażenie niezgrabnie posklejanych fragmentów serialu nie układających się spójną całość. Główny wątek jest kompletnie nieczytelny i ginie w nawale pozostałych strzępów historii przeplatających się bez ładu i składu. W dodatku drażni zupełnie niewiarygodna postać rudego, który kompletnie nie pasuje do całości, a jego przemiana moralna jest tak samo żenująca jak przejście Anakina na ciemną stronę mocy w Zemście Sithów. W ogóle zmontowali to tak, że nie mam pojęcia jak, kiedy i dlaczego właśnie on
Do tego nie wiem czy na planie był jakiś dźwiękowiec, bo dialogi brzmią jak nagrywane magnetofonem, a sami aktorzy za punkt honoru stawiają sobie mówienie w jak najmniej zrozumiały sposób.
Może w 2005 roku robiło to jakieś wrażenie, ale z dzisiejszej perspektywy fałszywy mesjasz pięć na dziesięć.