Treść opublikowana przez Tokar
-
Czekolada
Beskitu. Marcwelpan to jest słodyczowy odpowiednik mizerii na słono z koperkiem. Jak z takich fajnych orzeszków można robić taką kulinarną abominację
-
Champions League
Pewnie coś w stylu
-
Champions League
Najważniejsze, że na powtórce dali na koszulce sponsora zakazanego przez uefa xd
-
Champions League
To niezły spalony
-
Champions League
Oni mają chociaż zapewnioną LE, czy znowu puchar biedronki będzie?
-
Champions League
Szybko poszło Raków Sosnowiec gra na stadionie, na którym można sobie oglądać mecze za friko z pobliskiej górki
-
Europa Conference League
AKUROBATIKO SZIUTO
-
Europa Conference League
Spartak Trnava duma i sława.
-
Europa Conference League
To co, jakiś karny dla Austrii? xD
-
Europa Conference League
Oni tak serio?
-
Europa Conference League
Fajne te austriackie stroje, ale trochę za mało reklam
-
Europa Conference League
A to
-
Europa Conference League
Wszystko w normie
-
Ekstraklasa + Puchar Polski
Nic nowego, wybierając sobie odpowiednią klatkę zawsze można dopatrzeć się spalonego, rysując linię gdzie nie bardzo wiadomo co w ogóle jest punktem odniesienia. Czekam na te nowe przepisy ofsajdowe niby korzystne dla napastników. Teoretycznie powinny ograniczyć ilość sutuacji, w których var szuka spalonego o długość nieobciętego paznokcia.
-
Ekstraklasa + Puchar Polski
Obecny 69. derby a koszerne kiełbasy w zwisie. Pomijając euforię po derbowej wygranej, to trzeba sobie szczerze powiedzieć, że po raz drugi w tym sezonie gramy mecz na styku z kompletnymi ogórkami. Co z tego, że przewyższamy ich kulturą gry, w destrukcji i odbiorze pełna profeska, jak koronkowe akcje z klepaniem na jeden kontakt w 95% nie dochodzą do pola karnego i żeby stworzyć coś groźnego trzeba liczyć na zryw Pawłowskiego albo przebłysk geniuszu Frana. Po raz kolejny nie było domknięcia meczu i dogrania go na własnych warunkach, co oczywiście w końcówce musiało doprowadzić do sraczki. Znowu w drugiej połowie klapnięcie na dupach i tym razem nie było desperackiej obroby częstochowy tylko dlatego, że pejsy są tragicznie słabi i nie potrafili tego wykorzystać. Zresztą kto wie jak by się to potoczyło, gdyby z odsieczą nie przyszli ultrasi, kiedy tamci zaczęli się rozpędzać Mieliśmy też sporo farta, że Ramirez się popsuł na rozgrzewce. Biała końcówa indentyfikująca się z nimi, którą mieliśmy zakontraktować, ale w międzyczasie daliśmy sobie spokój, a on wrócił do swojego kurwidołka? To na milion procent skończyłoby się golem tego parcha. Mam nadzieję na jakieś konkrety do końca okienka trasferowego, bo inaczej nerwowy sezon przed nami.
-
Jaki telefon wybrać?
Ten honor to tak serio z tym byczym selfie po boku ekranu? Designer najebany i niespełna rozumu.
-
Rammstein
Sam oceń https://uloz.to/file/ZqRM6Rpvh9np/lindemann-platz-eins-uncensored-mp4?fbclid=IwAR2RyJMYQwvlb6guKvxThMcyUY9gnqrcSmSkLqHCpfJcoljjQilAhneuQAU Wygląda legitnie, ale trzeba spytać frostiego czy wystawia certyfikat autentyczności beniza.
-
Rammstein
O kurwa, dopiero teraz zobaczyłem Zarzuty o molestowanie gruppies wobec gościa, który bez przyczajki kręci pornoteledyski Ciekawe czy tam zawodowe gurwy grają, czy fanki R+ same zgłaszają się do międlenia flaka Tillowi przed kamerą W świetle tego nasuwa się pytanie czym przekonały do siebie dziewczęta z Abelard, że od 4 lat ich supportują i jeszcze wcisnęli je do swojego seta
-
Rammstein
Giftich i Bestrafe mich to były kompletne zapychacze. Żeby jeszcze coś ciekawego działo się na scenie podczas tych kawałków, ale nie, ośpiewane jedno po drugim i tyle. Rammlied z olewanego LIFAD jako opener sprawdza się bardzo fajnie, ale podmianka Giftich -> Armee der Tristen bardziej niż wskazana. Czemu przestali grać na żywo Zick Zacka? Pojęcia nie mam, może Till boi się dostać zadyszki w refrenie. Konsekwentnego pomijania Feur Frei też nie rozumiem, przecież to jest taki benger, że z automatu powinno być to wciśnięte pod koniec setlisty z rozpierdolem pirotechnicznym w pakiecie. Pewnie chcą uniknąć zdominowania setlisty materiałem z Mutter. Kto jak kto, ale Rammstein nie powinien mieć raczej kompleksu tej jednej płyty, która zmieniła wszystko. Natomiast z brakiem Pussy to faktycznie może być coś na rzeczy z tymi oskarżeniami. Pewnie sam zespól na przekór chętnie zagrałby koncert składający się z 21xPussy w coraz bardziej obscenicznej oprawie, ale przeróżni menago i sponsorzy chyba mają jednak coś w tej sprawie do powiedzenia.
-
Rammstein
Przebij to: Wyjście z koncertu z 10% baterii w telefonie -> Zmarnowanie 4% na bezowocną walkę o ustalenie dokładnej lokalizacji i wyznaczenie trasy powrotnej -> Średnio orientując się po ciemku gdzie znajduje się krańcówka, z której teoretycznie miał ruszać tramwaj linii 0 w kierunku Sosnowca, podążanie za tłumem by ostatecznie wepchnąć się na żyletkę do randomowego tramwaju tylko na podstawie tego, że jedzie do Katowic -> Jazda w warunkach sauny parowej będąc szczelnie dociśniętym do drzwi wyjściowych -> Po 3 przystankach, na których motorniczy nawet nie próbował się zatrzymywać, na skrzyżowaniu tramwaj ma awarię zasilania. Gasną światła, nie da się otworzyć drzwi, motorniczy wysiada i wzrusza ramionami -> Szczęśliwie po kilku minutach tramwaj rusza dalej i dojeżdża na katowicki rynek -> Dobra nasza, nawigacja już działa i pokazuje, że linia 0 tędy jeździ i rzeczywiście jedzie do Będzina przez Sosnowiec -> Szybko pojawiają się komplikacje, okazuje się, że linia 0 ma dwa warianty, z czego jeden jedzie raptem 2 przystanki dalej od rynku. Komunikaty wyświetlane na przystankowej tablicy elektronicznej mają się nijak do rzeczywistości, kilka wirtualnych tramwajów do Będzina ginie w tajemniczych okolicznościach, za to wariant katowicki nakurwia jak z karabinu jeden za drugim -> Po kilku długich minutach, narastającym zwątpieniu i obserwowaniu topniejących resztek baterii, w końcu jest! -> Zadowolony ładuję się do środka i jedziemy. Po kilku przejechanych gładko przystankach następuje gwoźdź programu - na przystanku motorniczy wyłazi z kanciapy, odkręca pokrywę pod sufitem, po czym następuje hard reset i na ekranach informacyjnych rebootuje się windows 7 home edition. Po czym motorniczy wyłazi na zewnątrz, po chwili wraca do kanciapy, niby odpala na nowo, ale za chwilę gaśnie i cała operacja resetowania powtarzana jest jeszcze 3 razy. Na koniec wszyscy oddychają z ulgą, gdy wreszcie ruszamy. Żeby przejechać całe kilkanaście metrów, po których tramwaj z głośnym zgrzytem staje dęba o mało nie wypierdalając się z torów, a pan motorniczy informuje nas, że tramwaj zdechł i mamy sobie iść. Zapytany czy jest szansa znaleźć cokolwiek jadącego w tamtym kierunku odpowiada radośnie, że o tej godzinie to raczej nie -> Pod martwym tramwajem odbywa się rada mędrców złożona z niedobitków koncertowych i jakichś randomowych lokalsów. Wychodzi na to, że jedyną opcją mającą jakiekolwiek zalążki sensu jest pójście z buta 2 przystanki na zajezdnię, gdzie być może coś się wyklaruje. Tak za bardzo nie wiedziałem co ma to dać z zablokowanym torowiskiem, którego o godzinie 00:30 raczej prędko nie odblokują i jak na tej zajezdni ma się coś zmaterializować, no ale chuj mi w dupę, nie mam lepszych propozycji, idziemy-> Okazuje się, że zajezdnia jest łączona tramwajowo-autobusowa, więc niby faktycznie jakieś opcje powinny się tu pojawić, tylko ten niewygodny fakt, że jest 1 w nocy. Resztki baterii w telefonie zlatują na propozycjach google maps cofania się do Katowic na Sokolską , która jest tak mniej więcej w połowie drogi między stadionem śląskim i katowickim rynkiem, po czym przesiadki w jakiś autobus o dziwacznej numeracji, który rzekomo jedzie do Sosnowca. Całość operacji ma zająć skromne 2 godziny W akcie desperacji próbuję określić azymut, gdyby przyszło mi iść na piechotę. Wskazywany przez strzałkę kierunek kieruje mnie na jakiś wjazd na estakadę, na której wszystkie światła są pogaszone, a zakręca ona po chwili w zupełnie innym kierunku. Aha. Jeszcze tylko szczyt desperacji z odpalaniem ubera/bolta/freenow, ceny latające w okolicach stówy, i telefon po dojechaniu do 2% baterii informuje mnie, że to pierdoli i że idzie spać -> W głowie pojawiają się obliczenia, czy nocka spędzona w pobliskich krzach to rozsądny pomysł -> Na szczęście wśród kilku zdezorientowanych grupek ocalałych z awarii tramwajowej namierzam przypadkiem rodzinkę z Będzina. Informuję ich, że muszą mnie tymczasowo adoptować. Ich rozkmina kończy się mniej więcej na tym samym, co ostatnia propozycja google maps, z tym że nie trzeba cofać się aż pod starą siedzibę zgredów, tylko wystarczy pod katowicki dworzec kolejowy. Okej, i tak jestem na nich zdany, a na tym etapie jest mi już trochę wszystko jedno -> Plan o dziwo nawet działa, na dworcu rzeczywiście jest ten autobus o dziwnej numeracji. Okazuje się nawet, że kierowca jest jakimś znajomym głowy rodziny, przez co bonusowo wcześniej wpuszcza nas do środka. Droga upływa w miłej atmosferze na koncertowych gadkach szmatkach i nawet na oko dziesięcioletni gówniak, który właśnie zaliczył swój pierwszy koncert wzbudza sympatię -> Po długiej podróży dzięki moim wybawcom udaje mi się wysiąść na właściwym przystanku. Ale nawet tu musiał zdarzyć się mały zgrzyt. Jedynym poza mną wysiadającym na tym przystanku był dziwny typ, który już od dłuższego czasu prowadził w autobusie głośny dialog z samym sobą. Zaraz po odjechaniu autobusu ciszę pogrążonego we śnie osiedla zakłócało tylko cykanie świerszczy i mamrot za moimi plecami niczym wieśniaków z RE4. Szczęśliwie dziwny pan mnie wyminął krokiem Herr Flicka, wyrzucając z siebie nieprzerwaną litanię przekleństw -> Na koniec jeszcze w obliczu braku efektów nakłonienia telefonu do włączenia nawigacji na dłużej niż 10 sekund, pobłądziłem po ciemku na dużym skrzyżowaniu, przy którym znajdował się mój nocleg, wybierając oczywiście wszystkie możliwe złe kierunki przed ostatecznym dotarciem do celu -> Na kwaterę docieram kilka minut po godzinie 3 w nocy
- Rammstein
-
Rammstein
Co do akustyki, to miałem wrażenie, że długimi chwilami było bardzo dobrze, ale też w wielu momentach tylko poprawnie. No w każdym razie kakofonii i ściany dźwięku nie odnotowałem, a to już dużo. Nie ma się co czarować, nie da się na obiekcie nie stworzonym z myślą o akustyce tak ustawić dźwięku, żeby przy agresywnej, gitarowej muzyce z decybelami dojebanymi maksymalnie, każdy z każdego miejsca słyszał idealnie każdą nutkę. W takich warunkach najbardziej przejebane ma wokalista, który się musi przez ten rozpierdol przebić. No i wczoraj sporo razy wydawało mi się, że Till trochę niknie i nie dojeżdża, a dzisiaj robię odsłuch fragmentów nagranych tak prymitywnym narzędziem jak mikrofon w telefonie i legancko słychać wokal,więc tu jeszcze wchodzi dodatkowa zmienna jeśli chodzi o odbiór akustyki w postaci indywidualnych parametrów słuchu. Osobna sprawa to szacun dla chłopaków za profesionalizm i zaangażowanie. Chyba już 2 miesiąc tłuką tą samą setlistę prawie dzień w dzień, w wielu miejscówkach 2 noce z rzędu, a w szwabii to i po 3 i nadal są w stanie wyglądać, jakby dopiero zaczynali tourne, a przed występem zajebali strzała nosem. Szapo ba. Ze zmian względem niedzieli wyłapałem brak motywu ukraińskiego i pontony nie w trakcie Auslandera, tylko przed nim jako powrót na główną scenę po tym zamulastym pianinkowym Engelu. Ale może jakiś bogol był na obu gigach to niech się wypowie
-
Rammstein
Było intensywnie Miejsce trafiłem idealne, nie dość, że piękny przegląd całej instalacji scenicznej, to jeszcze jeden z tych mikrotelebimów ustawiony prosto na mnie, a sama scena na tyle niedaleko, że wszystko było dobrze widać bez lunety Jak się okazało, że oni na tych trybunach naprawdę zamierzają siedzieć, a nadgorliwi stjułardzi przeganiają ze schodów z uporem godnym lepszej sprawy, to przeniosłem się trochę wyżej koło strefy dla niepełnosprawnych żeby trochę pobaunsować i podrzeć mordę. Udało mi się moim kozak gurwa p30 pro uchwycić trochę gorących momentów
- Rammstein
- Rammstein