Zgadza się, ta nagła, chwilowa zmiana nastawienia Joela była z dupy wyssana. Podobnie jak pytanie Ellie po jakichś 4 dniach znajomości czy nie jest rodziną. Zupełnie jakby scenarzysta przypomniał sobie, że logika i materiał źródłowy nakazują, żeby Joel był znacznie bardziej surowy wobec irytującej, ciekawskiej gówniary i teraz jest na to ostatni moment, bo za chwilę będzie akcja z pisoletem, która jest podkładką do takiego nastawienia wobec Ellie, jakie ma od początku.
O ile jakoś nie wrócą do tematu tego lekarza, a raczej nie wrócą, to było to uber głupie. Sama postać na ten moment kompletnie nie przekonuje i sprawia wrażenie, że znalazła to przywództwo w chipsach.
Zmiany wobec oryginału wydają się coraz bardziej sztuką dla sztuki zamiast faktycznym poszerzaniem uniwersum. Ktoś może logicznie wytłumaczyć zamianę Pitsburga na Kansas?