Skocz do zawartości

Tokar

Senior Member
  • Postów

    10 902
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    48

Treść opublikowana przez Tokar

  1. Nie było źle, ale bez rewelacji. Już po trailerach wiadome było, że to będzie jakiś dziwny mix. Trochę z Weapon X, trochę z Origin, do tego cały projekt Weapon X plus młodzi mutanci. Wierność z komiksami niewielka (Wolverine i Sabretooth jako bracia o_O), ale jakoś, ledwo bo ledwo, trzymało się to kupy. Wiadomo, że filmy tego typu efektami stoją, a przynajmniej stać powinny. Tutaj jest różnie. Momentami dobrze (scena polowania Sabretootha na młodego Summersa), momentami żenująco i prawie widać linki przyczepione do aktorów (żeby nie było, film oglądałem w kinie. Nie widziałem tej surowej, nieobrobionej wersji, która wypłynęła miesiąc przed premierą, ale boję się myśleć, jak ona musi wyglądać). Sceny walk w większości nieźle pomyślane i wyreżyserowane, ale chwilami zbyt rwany montaż utrudnia połapanie się kto kogo akurat w ryja zdzielił. Co do doboru aktorów, Jackaman jako Wolverine po raz kolejny spisał się jak należy. Schreiber jako Sabretooth początkowo kompletnie mi nie pasował, na zmianę drażnił i śmieszył. Ale w trakcie filmu nawet trochę się rozkręca i rzuca parę fajnych tekstów. Szczególnie zyskał w moich oczach po No i w sumie to wszystko, co można powiedzieć o tym filmie. Trochę niezłych akcji, kilka dobrych dialogów, ale wszystko uproszczone, ugrzecznione i polane dla niepoznaki lekko komediowym sosem, momentami konkretnie gwałcącym klimat. Tak właśnie wygląda film o Wolverine z ratingiem 12< Trylogia podobała mi się znacznie bardziej, głównie za sprawą lepszego oddania klimatu i realiów komiksu (tutaj poza głównymi założeniami niewiele się zgadza). No i w X2 i The Last Stand naprawdę było widać spory budżet, tutaj jak już wspomniałem bywa z tym rożnie. Mogło być gorzej, trailery zapowiadały w sumie większą porażkę...
  2. A towarzysz Jacoba w pierwszej scenie na 90% = dymek. Tak apropos Mikhaila, to ciekawe czy jeszcze o nim pamiętają, czy może będzie to kolejna po Libby ofiara zmniejszenia liczby odcinków od 4 sezonu.
  3. Quotted for truth. Wątek w 77 to taka żenada, że głowa mała. Począwszy od debatowania w krzaczorach podczas, gdy Said wykrwawia się na śmierć na tylnym siedzeniu, poprzez solówę na górce po lejbach, "widziałam jak patrzyłeś się na jej cycki !!111", aż po kolejną żenująca zabawę w indian i kowbojów i Juliet wyposażoną w szkielet z adamantium. Tylko pokemonów zabrakło. Za to wątek "teraźniejszy" nadrabia z nawiązką. Szczerze mówiąc sam nie wiem, jak wyobrażałem sobie Jacoba, ale wizja twórców jak najbardziej mi odpowiada. Paul z Dextera spisał się znakomicie. Spokój, z jakim dał się zaciukć przez Bena zastanawia. Oby pojawiał się w szóstym sezonie jak najczęściej. No i wiadomo, gwóźdź programu w postaci podmianki Locke <-> najprawdopodobniej dymek. Jeśli chodzi o flashbacki, to owszem, nie było w nich nic odkrywczego, ale w tym wypadku nie o to chodziło. W serialu takim jak Lost chodzi przede wszystkim o wywoływanie u widza zaskoczenia, ciągłe atakowanie czymś nowym. A o ile dobrze kojarzę, motywu kilku flashbacków różnych postaci, w dodatku przedstawionych przez pryzmat kontaktu z inną postacią, jeszcze w tym serialu nie było. No to teraz był. Coś nowego ? Coś nowego. Dla mnie motyw na plus. Jedynie flash Juliet wzięty z du/py , no ale jakoś trzeba było nadać głębi i dramatyzmu jej napięciu przedmiesiączkowemu.
  4. Tokar

    Fullmetal Alchemist

    Mi się nie chce w sumie pisać po raz n-ty tego samego. Za dużo materiału wrzuconego do jednego odcinka, kiepsko zmontowane sceny, łopatologia stosowana w wykładaniu faktów, których znajomość jest konieczna do ogarnięcia tematu, za dużo maksymalnie sucharkowego SD. Oglądać się to da na luzaku, ale gdzie tu do poziomu oryginału W zapowiedzi kolejnego odcinka pojawia się chyba jakaś nieobecna z pierwszej serii postać. Albo to Kimblee ;0
  5. Co jak co, ale kącik rpg musi być, żeby Diabeu miał gdzie spożywać dary boże. Może na środku parkietu ? Ktoś dysponuje stosowną fotką ?
  6. A jak nie chcę, to gdzie mam się wypowiedzieć ?
  7. Tokar

    Champions League

    No takie mega hiper zapowiadające się finały mają to do siebie, że na ogół później mega chu/jnia z tego wychodzi. Ale mam nadzieje, że tym razem będzie inaczej i że MU zapisze się na stałe w historii tych rozgrywek :>
  8. Tokar

    Champions League

    To jest masakryczne xd Jak sie nie znasz to po co piszesz bzdury? Jak najbardziej ma racje, Pique nie wykonal zadnego ruchu reka. No i właśnie w tym problem, że nie zrobił. Bo tak się składa, że zawodnik ma obowiązek unikać za wszelką cenę kontaktu piłki z ręką. A to nie była nabita piłka, żeby nie miał czasu zareagować.
  9. Tokar

    Champions League

    Ta ręka tam była wcześniej !111 Przed spotkaniem tam była !
  10. Tokar

    Fullmetal Alchemist

    Dobra, żeby nie było, że tylko narzekam. Dwie rzeczy mi się podobały w tym odcinku. Zły sen Eda na początku - tutaj były zalążki starego dobrego klimatu. No i fajnie, że po raz drugi pokazali mapę fragmentu świata FMA. Aspekt geopolityczny został lekko zlany w oryginalnym anime. Wiemy jedynie, że akcja miała miejsce w państwie, którego nazwy nawet nie poznaliśmy, w którym jest sobie Central City i East City, a na południu znajdowało się kiedyś miasto ludu Ishbala. Niby był przez moment wątek wybuchu konfliktu z państwem z północy, ale jakoś się to rozmyło. Z tego co mi wiadomo, w mandze Elricowie zwiedzają spory kawałek świata, więc jest na co czekać.
  11. Tokar

    Fullmetal Alchemist

    Nie wiem jak z wersją HD, ale na animecrazy.net jest nagle odcinek z jakimiś innym, dennymi subami. Reto, Ishvara, kwestie źle dopasowane do charakteru postaci ; / A odcinek taki jak poprzednie - błyskawiczny skrót kilku epów pierwszej serii. Sceny przelatują jedna po drugiej nie wywołując żadnych emocji, wyraźnie brakuje polotu z oryginału. Dodatkowo efekt pogarsza powrzucane randomowo denne SD. Dosłownie wszystko jest tu gorsze niż w pierwszej serii. Jedynie walki trzymają poziom, ale to nie jest nadruto czy inny blicz, żeby napier/dalanka stanowiła główną atrakcję. Przy tym tempie, to pewno Greed pojawi się i zginie w tym samym odcinku ;0
  12. Same here. Odcinek w porywach przeciętny, gdyby nie wyjaśnienie co było przyczyną wciskania przycisku w Łabędziu, byłby wręcz słaby. Chociaż wyjaśnienie to może trochę za dużo powiedziane, bo termin "kieszeń energetyczna" nie jest zbyt precyzyjny. Co tam, jakaś za(pipi)ista żyła wodna jest ? Flashbacki Dana nieciekawie. Najpierw problemy Milesa z ojcem, teraz dzieciństwo i młodość zrujnowane przez despotyczną matkę. Kogoś ruszyła ta historia ? W ogóle postać Daniela intrygująca w 4 sezonie, teraz wraz z napływem informacji na jego temat stała się jakaś taka miałka i nieciekawa. Do tego stopnia, że jakoś nie wstrząsnęło mną to, co stało się na końcu odcinka. Zaskoczyło i owszem, ale nie dlatego, że był to jakiś genialny twist ze strony scenarzystów, tylko po prostu nie spodziewałem się czegoś tak idiotycznego. No litości, trzyosobowe komando dostaje się do obozu hostilesów, którzy rzekomo znają wyspę na wylot i wiedzą kiedy żuczek zesra się na źdźbło trawy na wybranym centymetrze kwadratowym całego terenu. Ale oczywiście nikt nic nie widzi, nikt nic nie słyszy. Faraday wchodzi do obozu ze spluwą w ręku, ale nikt go nie powstrzymuje, bo akurat wszyscy robią pranie. No i co, mamusia nieświadoma tego co czyni strzela do swojego pierworodnego. Daniel zdążył jeszcze wysapać sakramentalne "I'm your son", niestety Eloise nie zdążyła krzyknąć "Noooooooooooooooooooooooooooooooooo !", przeszkodził jej napis LOST. Czy ja mówiłem, że poprzedni cliffhanger był słaby ? Hitem odcinka była strzelanina. Prawie tak zabawna jak ta z 4 sezonu, kiedy najemnicy z frachtowca strzelali jak do kaczek do wybiegających po kolei z domku statystów. Koligacje rodzinne Daniela też zabawne. Szkoda, że odcinek nie trwał 10 minut dłużej, bo zapewne zdążylibyśmy poznać jeszcze wujostwo, zięcia, sąsiadów i psa (Vincent ?) Faradaya. Jeżeli to był ulubiony odcinek scenarzystów, to ja się mocno obawiam o finał. Niech już zgłębiają ten wątek egipski ilustrując go efektami specjalnymi z photoshopa. Tak chyba będzie lepiej dla nas wszystkich.
  13. Tokar

    Fullmetal Alchemist

    No proszę, druga seria FMA. A myślałem, że chińskie pornobajki to zamknięty etap w moim życiu ;o Tylko mam nadzieję, że to ukierunkowanie na mangę w końcu dojdzie do skutku, bo te pierwsze odcinki są po prostu słabe (no, jedynie pierwszy jako, jak się później okazuje, prequel do wydarzeń z pierwszego odcinka pierwszej serii, naładowany akcją nawet się borni. Tylko po co wprowadzali nowego Alchemika, który okazał się jednostrzałowym leszczem ?) Co najbardziej przeszkadza, to ładowanie miliona wątków do każdego odcinka, poświęcanie każdemu 10 sekund i nieprzyzwoite streszczanie istotnych wydarzeń z pierwszej serii. Ja wiem, że przy przyjęciu takiej a nie innej formy tej serii musieli teraz coś zrobić, no bo nie mogli zacząć od środka serii tv. Jednak w takim razie chyba lepszym wyjściem byłoby pokazanie tych pierwszych nastu odcinków po raz kolejny, tym razem w nieco innym sposób, pokazując wydarzenia z innej perspektywy, ucinając mniej istotne wątki (jak to zrobili z tym miasteczkiem górniczym). A tak w ciągu jednego odcinka przelatuje w tempie ekspresowym kilka bardzo istotnych wątków, które miarowo rozwijały się przez całą serię tv. Z kluczowych, dramatycznych scen robią dzisięciosekundowe migawki. No sorry, mi takie FMA w pigułce nie odpowiada kompletnie. Zresztą jako ukłon w stronę ludzi, którzy wcześniej z serią nie mieli żadnego kontaktu, takie podejście chyba też średnio się sprawdza. Na przykład ja, gdybym z FMA miał do czynienia po raz pierwszy, po tych 4 odcinkach czułbym się raczej zniechęcony chaotycznym natłokiem wątków, postaci, ciągłymi przeskokami akcji. No i brakiem jakiegokolwiek napięcia. Już po tych 4 odcinkach można śmiało powiedzieć, że jeśli chodzi o reżyserię scen, poprzednie studio radziło sobie o wiele lepiej. Tutaj nawet intro przed openingiem, naładowane łopatologicznymi wyjaśnieniami czym jest alchemia, nie ma nawet połowy mocy swojego odpowiednika z oryginału. Z kolei odcinek 3 to po prostu o wiele gorsza kopia pierwszego odc. pierwszej serii, który akurat z tego co pamiętam mocno trzymał się mangi. Kolejna irytująca sprawa - humor. A raczej suchary, jakimi z o wiele większą częstotliwością niż w oryginale raczą nas twórcy. W pierwszej serii żarty na temat wzrostu Eda może nie były jakieś szczególnie wyrafinowane, ale miały swój urok, nie męczyły. Teraz żarty sytuacyjne nie dość, że wymuszone, to jeszcze przeładowane nadmiarem minek, kropelek, chmurek i sd. Byłoby to jeszcze do przełknięcia, gdyby nie wpychali żenujących żarcików w środek poważnych scen. Np. odc. 3 - nieudolna przeróbka rozmowy Eda i Rose w kościele w pierwszej serii, ale luz, i tak jest nieźle. Do momentu, kiedy Ed wymienia składniki, z których składa się ludzkie ciało, a na ekran wchodzi kadr z super deformed Rose. Pewnie w tym momencie miałem zacząć się śmiać. No cóż. Listę kardynalnych grzechów zamyka muzyka. Smętne pobrzdąkiwania na mandolinie bez wyrazu i klimatu. Idealnie komponuje się z tym, co w tej chwili ta seria prezentuje. W tym temacie jedynie niezły opening na plus. No, to się trochę popastwiłem, ale naprawdę czuję spory zawód po tych pierwszych odcinkach. Mam nadzieje, że od momentu rozwidlenia się pierwszej serii i mangi chociaż tempo narracji znormalnieje, bo na lepszą reżyserkę już raczej nie ma co liczyć. Materiał mają zacny, bo choć mangę jedynie liznąłem przez papierek to wiem, że ciekawych wątków nie brakuje. Na czele z zupełnie innym ukazaniem niektórych homunculusów i przedstawieniem "kwestii technicznych" związanych z podróżami między obiema stronami wrót, wyjaśnieniem natury istot znajdujących się pomiędzy światami. Zresztą przedsmak tego mamy już w 2 odcinku (kur/wa nawet przy wrotach musieli wpier/dolić na chwilę super deformed ; /)
  14. Super, będziemy czekać z niecierpliwością. Napisz jak w razie czego będziesz ubrany.
  15. No i jak, coś się toczy do przodu, czy daliście sobie spokój ?
  16. Tylko nie zapomnij 5 kilo tabsów wziąć !
  17. No póki co to chyba tylko w torrent cinema i to w chu/jowej jakości.
  18. Tokar

    Prison Break S4

    Pamiętajcie, serwetki mogą uratować wasze życie !
  19. Mam nadzieję, że nie będzie problemu z opuszczaniem i wchodzeniem do lokalu i że będzie się można w grupach wzajemnej adoracji swobodnie porozbijać po tym centrum. Jakoś nie wyobrażam sobie spędzenia nastu godzin w tańcbudzie.
  20. Tokar

    Prison Break S4

    Szykuje się tłusta porcja beki dziś/jutro.
  21. No to jeżeli redakcja PE całkowicie odetnie się od tego projektu, to z ekstrim party robi się zlot forumowy, na którym frekwencja wyniesie w porywach pewno ~ 20-30 sztuk mięsa, więc automatycznie jest wieksze pole manewru, jeśli chodzi o wybó miejscówki. Ja się póki co nie deklaruję, ale akurat mi dużo bardziej odpowiada formuła takiego zjazdu forumowych sław w środku leśnej głuszy, niż ni to zlot, ni to impreza w jakiejś snobistycznej bananowej tańcbudzie w warszawce. Dlatego mam nadzieję, że projekt mimo wszystko doczeka się realizacji
  22. Nad czym wy tu ludzie piejecie ? o_O Odcinek jeden ze słabszych w tym sezonie. Owszem, dialogi między Hugo a Milesem wesołe, ale Lost to nie sitcom. Czego nowego dowiedzieliśmy się o Milesie i naturze jego daru z tych flashbacków ? Niewiele, bo pokazania jak został zwerbowany przez Widmora i skąd wzięła się ta nierówna kwota, której żądał w 4 sezonie od Bena, nie traktuję w kategoriach wielkiej rewelacji. Jedyna ciekawa rzecz to zasugerowanie grubszej roli ludzi od "cienia posągu". Tylko dziwne, że przyjęli odmowę Milesa tak na miękko. Główny wątek tego odcinka to familiada i banał na całego. No sorry, co było ciekawego w tej, wyświechtanej na wszystkie sposoby przez wszelkie filmy i seriale o zabarwieniu familijnym, relacji pod tytułem "niechęć syna do ojca, który zostawił rodzinę" ? Chyba, że kogoś zszokował fakt, że Chang jest ojcem Milesa, ale to jest akurat news starszy niż sam internet. Cliffhanger słabowity. Przypływają jacyś jajogłowi, jednym z nich okazuje się być Faraday <szok, wstrząs, mój świat się zawalił> Chyba jednak nie będę się moczył w nocy przez te dwa tygodnie
  23. No to jak warunki full wypas, to na pewno właściciele ośrodka będą zachwyceni wizją kolonii spuszczonych ze smyczy konsolomaniaków.
  24. Nie no, generalnie chodzi mi o to, że Ben od momentu pojawienia się jest konsekwentnie przedstawiany jako rasowy skur/wibąk bez skrupułów i zasad. Teraz jeszcze rytuał w świątyni miał z niego uczynić skondensowane zło, a dzisiaj dowiadujemy się, że Benny ma słabość do dzieci. Aaaaaw, jakie to słodkie, Linus jednak też ma serduszko <ociera łzę z policzka> Te jego płacze i skomlenia w tym odcinku naprawdę były wkur/wiające. Z Desmondem może rzeczywiście trochę za bardzo się czepiam, ale Lapidus wychodzącym sam w środku nocy w dżunglę, bo coś mu się odkleiło i idzie sobie "bo tak" skojarzył mi się z debilnym motywem rozdzielania się RE.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...