-
Postów
10 939 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
48
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Tokar
-
O, widzę że publicznie kamienujemy Halo, to ja chętnie swoją cegłę dorzucę Design wszystkiego w tej serii przyprawia mnie o pusty śmiech i wprawia zadumę jak przy tak przedstawionym świecie i postaciach ktoś może traktować ten temat na poważnie. Osławione laserki-blasterki, skrzeczące wiewiórki, bronie jak u power rangers, wszystko w konwencji space marines dla 14-latków. Założenia fabularne uniwersum Halo może i są ciekawe (gdzieś czytałem artykuł na ten temat i można by z tego wyrzeźbić naprawdę niezły kawałek wkręcającego sci-fi), ale twórcy nie potrafią odpowiednio przedstawić wymyślonej przez siebie historii. Beznadziejna reżyseria cutscenek, żenujące dialogi, postaci kompletnie bez charyzmy z zieloną konserwą na czele, patos w najgorszym możliwym wydaniu. Jeśli chodzi o pozostałe kwestie, to o ile jedynka jako pierwsza pokazała, że konsolowy fpp nie musi odstawać pod kątem technicznym od pecetowych tuzów gatunku o kilkaset lat świetlnych i bodajże jako pierwsza na konsolach dawała możliwość przechodzenia kampanii w co-ope, tak już kolejne części to po prostu zwyczajne strzelanki fpp w ciężkostrawnych klimatach. Do tego H3 jak na wybitnie ważną grę dla XO, mająca gigantyczny budżet, prezentuje się delikatnie mówiąc bardzo przeciętnie.
-
HEHE, wracam dzisiaj z roboty, a tu się okazuje, że starzy pod wpływem impulsu kupili sobie w artdomie S4000 32" I teraz weź im wytłumacz, czemu niektóre kanały z analogowej kablówki wyglądają gorzej niż na ruskim rubinie i że nie ma takich cudów, żeby "kwadratowy" sygnał rozciągnięty na całą powierzchnię prostokątnego ekranu nie był zniekształcony A powiedz, o co chodzi z tym wbudowanym tunerem ? Tzn. że jakbym chciał dajmy na to cyfre plus czy tam właśnie taką pseudo platformę cyfrową z kablówki (ja mam mutimedia akurat), to nie musiałbym już w takim układzie brać od nich dekodera, tylko sam talerz ? W ogóle przeglądam sobie właśnie oferty tych wszystkich platform cyfrowych i normalnie ręce opadają. Pomijając już fakt całych 5 kanałów HD w ofercie, na których i tak gów/no leci, to ceny i dobór programów w pakietach cyfrowych przyprawia o pusty śmiech. Mam nadzieje, że na 26" i po pogrzebaniu w ustawieniach jakoś dam radę przystosować się do analogowej kablówki, bo z taką sr/aczkę jaką oferują te wszystkie enki srenki nie mam zamiaru płacić.
-
Ale V4500 zdaje się różni się tym, że zamiast 30000:1 kontrastu dynamicznego ma raptem 33000:1 plus wmontowany jakiś dekoder cyfrowej tv naziemnej, który w naszych realiach i tak się chyba nie przyda przez najbliższe 20 lat. Wczoraj widziałem oba modele na żywo i V wygląda fajnie tylko na obrazkach w necie, na żywca design bez polotu i srebrny głośnik nie pasujący kompletnie do reszty obudowy. S za to bardzo pozytywne wrażenie na mnie zrobiło, więc chyba na ten model padnie. Drobna różnica w kontraście plus gorsze wrażenia estetyczne w pakiecie nie są chyba warte dopłacania 2 stówek
-
Nie ma mowy o dołożeniu, mam tyle kasy do dyspozycji ile mam <bida> Przekątna 26", bo większy będzie mi 3/4 pokoju zajmował Dlatego prosiłbym o odpowiedź, czy S4000 i V4000 czymś istotnym się od siebie różnią ?
-
Teraz tak, czy Bravia S4000 i V4000 różnią się czymś istotnym poza designem ? Bo ja żadnych różnic w danych technicznych na stronie Sony nie mogę wychwycić. Wizualnie trochę bardziej podoba mi się V, ale nie na tyle, żeby to miało decydować o zakupie (biorąc pod uwagę różnicę w cenie).
-
Mi nie chodziło o porównanie z ostatnią częścią Rocky'ego, tylko ogólnie z serią. Parę razy był przecież taki motyw, że niby Balboa miał się już wycofywać, chciał jakoś inaczej ułożyć sobie życie, ale szybko dochodził do wniosku, że nie potrafi robić w życiu niczego poza napierdalaniem ludzi po mordach i wracał na ring. W którejś części też było tak, że coś tam się zje/bało i cała zgromadzona fortuna poszła się walić, komornik im właził na chatę itd. Także trochę analogii jednak jest Co do muzyki, to mi akurat pasowała. G n' R podczas wejściówki idealnie się wpasowało w klimat, kawałek Springsteena świetny. Generalnie muzyka, tak jak i cały film, dużo bardziej zwyczajna niż w poprzednich filmach D.A., co nie znaczy że słaba.
-
No tu bym się nie zgodził, Cage to taki specyficzny aktor, u którego na 50 gównianych filmów przypada jeden bardzo dobry. Oprócz Leaving Las Vegas świetnie wypadł też w Lord of War i The Weather Man. Także potencjał ma, szczególnie do grania ludzi zje/banych przez życie imho, a że ciągle wybiera role w filmach akcji klasy D, to większość odbiera go tak, a nie inaczej. W The Wresler pewnie zagrałby tak, że wielu by się zdziwiło Jeszcze co do samego filmu, to choć naprawdę bardzo dobry, to jednak spośród całości twórczości Darrena w moim prywatnym, jedynie słusznym rankingu jest na końcu stawki. Zbyt zwyczajny to film po prostu. Taki Rocky po solidnym tuningu stylistyczno-intelektualnym. 1. Pi = The Fountain 2. Requiem 3. The Wrestler W sumie teraz Aronofsky mógłby wziąć się w ramach eksperymentu za jakąś komedię, ciekawe jak by mu poszło
-
The Wrestler - dobra obyczajówka z świetnym Rourke w roli głównej. Kompletnie inna bajka niż poprzednie filmy Aranofskiego. Lepsza czy gorsza kwestia gustu. Jak dla mnie to trochę za mało było w tym wszystkim stylu Darrena, który odróżniałby ten film spośród innych historii o ludziach, którzy wypadli z obiegu i mają problem z adaptacją do obecnej rzeczywistości plus oczywiście family issues w pakiecie. Szkoda, że nie ma więcej motywów w stylu , czy też mocniejszych scen, jak s . Sporo tu schematów, ale i tak ogląda się to bardzo fajnie. Oscar za męską rolę pierwszoplanową raczej obsadzony.
-
Shout był fajny. Problem polegał na tym, że zaśmiecały go non stop ufoludki od battle. l
-
Ja, gracz ? Nie, ja yeti @lestat Trochę z logika u Ciebie na bakier. Sądzisz, że gdyby sprzedawałoby się więcej gier po 200 zł, to wydawcy obniżyli by ich ceny ? Chyba w nagordę za wzorową postawę obywatelską. Wii sprzedaje się rewelacyjnie, a Nintendo jakoś nie pali się do obniżki ceny Gamcube'a w nowej obudowie.
-
No tylko że to full hd ma jakikolwiek sens tak gdzieś od 40 cali wzwyż. Na tych 37" to byś się musiał bardzo przyglądać, żeby dojrzeć jakąs znaczną poprawę jakości
-
No to przyszła kolej na mnie. Szukam panelu 26" (większy ze względu na warunki mieszkaniowe nie wchodzi w grę), 720p w zupełności wystarczy, a poza tym to wiadomo - w miarę przyzwoity kontrast, jasność i kont widzenia no i jeszcze tylko żeby zwykła analogowa kablówka wygladąło mozliwie jak najmniej obleśnie Fundsze niestety dość ograniczone - 1800 to maks W przyszłości telewizor miałby wspólgrać z PS3 jesli ma to jakiekolwiek znaczenie. Co polecacie ?
-
Wyższy może nie, ale też nie ma co robić scen, że między AC a RE:D jest jakaś przepaść jeśli chodzi o jakość animacji.
-
Madagaskar 2 - po świetnej części pierwszej oczekiwania miałem spore, a jak wyszło ? Jest dobrze, tylko tyle i aż tyle biorąc pod uwagę, na jakim poziomie stoją przeważnie kontynuacje hitowych animacji. Główny problem jest taki, że od komedii odeszli trochę za bardzo w stronę familiady. Główny wątek miał być chyba parodią Króla Lwa, a mógłby być jego kolejną częścią, bo trochę za dużo tu ckliwości i zagrywek emocjonalnych obliczonych pod ośmiolatka. A tak poza tym to jest całkiem nieźle, wątki poboczne całkiem fajne, szczególnie ten Melmana. Humor nadal dobry, ale to już nie ten poziom co nawiązania do American Beauty czy National Geographic z jedynki. Za to Julian i pingwiny nadal w dobrej formie, momentami teksty lecą zacne " " xD Trzeba jeszcze oryginalną wersję obadać, ale tak na gorąco to wrażenia są mimo wszystko całkiem pozytywne
-
Fajne, fajne, wszystko jest na swoim miejscu, tylko wątek miłosny naprawdę mogli sobie podarować. Tak naładowanego klimatem gry Residenta nie dało by się chyba nakręić w konwencji live action, bo wyszłoby coś jeszcze weselszgo niż RE: Apocalypse.
-
I te i te bywają zabawne. Mnie na przykład śmieszyło, kiedy kaleka na wózku ładował swoje zdeformowane łapy w kurczaka w którymś scary movie i niespecjalnie przejmowałem się tym, że to żenujące. Humor klozetowy też może być fajny w odpowiednich okolicznościach.
-
Szczerze mówiąc byłem w lekkim szoku. Po nieustannym ataku intelektualnej spier/doliny odcinek będący zbliżony poziomem do pierwszego sezonu to niemałe zaskoczenie. Głupie dialogi ograniczone do minimum, zachowania bohaterów podejrzanie logiczne, a wizje podczas operacji i przesłuchanie T-Baga, aż boję się użyć tego określenia w przypadku PB, klimatyczne o_O Oczywiście, parę głupot się znalazło, wszystko zaczyna dryfować w kierunku wenezuelskiej telenoweli, ale i tak po tym co się dzieje z tym serialem od połowy drugiej serii wyglądało to tak, jakby na jeden odcinek ktoś podmienił scenarzystę i reżysera.
-
I tylko transformacji w dinozorda brakowało. Ostatnio miałem okazję ponownie przekonać się, jak bardzo słabe jest ostatnie pół godziny tego filmu. Tym razem w jakości blu ryj. Drugi seans pozwolił mi wyłapać analogie do Dalajlamy, Gandhiego i Jezusa :potter:
-
O kurde, ale sr/aczka ;0 Ja myślałem, że to będzie adaptacja Weapon X, a tu jest nagromadzenie pokemonów większe niż w The Last Stand. Gambit - wtf ? Podobieństwo mniej więcej takie jak przy Psylocke z X3. Poza tym o nim to można by osobny film zrobić i nie bardzo wiem, jaką on ma tutaj rolę ma pełnić. Pewno raz rzuci kartą, walnie ze 3 gejowskie teksty i tyle go będzie. Gdyby nie ostatnia scena, to nie wiedziałbym kim jest ten sobowtór pedała z you can dance. Nie ma co, wykapany sabretooth. Scena przebudzenia nawet nawet, więc możliwe, że przebłyski będą. Ale lepiej się nastawić na porażkę totalną i ewentualnie miło rozczarować.
-
O to to to to. Generalnie problemem tego sezonu było złe rozłożenie nacisku na obyczajówkę i główne wątki. Jeśli chcieli tak rozbudować to pierwsze, to trzeba było nakręcić więcej odcinków. A tak mamy ostatni odcinek lecący na łeb na szyję, byle tylko zakończyć wszystko w 45 minutach. Konfrontacja ze Skinnerem to niestety żenada. Najpierw ckliwa do przesady scena z Harrym, później co prawda niezła gadka Dextera, ale zaraz potem idiotyczna szamotanina i ciągnięcie trupa na oczach chwilowo ociemniałych policjantów. Mimo wszystko, serial nadal rewelacyjny i na ciąg dalszy czekam z utęsknieniem. Można śmiało założyć, że Debra grzebiąca coraz głębiej w przeszłości brata będzie jednym z głównych, jeśli nie najważniejszym, wątkiem czwartego sezonu
-
Doniu tak się podjarał zastrzeleniem tych niby pośredników, że aż prawie kamerę opluł. Hit: odcinka: skanowanie twarzy wszystkich mieszkańców LA. Ciekawe, czy zawęzili kryteria poszukiwania do białych mężczyzn, czy szukali perfect match wśród kobiet i murzynów.
-
Ano. Zastanawiam się, kiedy twórcy wreszcie podejmą temat tego, skąd u Dextera wziął się morderczy popęd i od której strony ten temat ugryzą. Bo mam nadzieję, że trauma z wczesnego dzieciństwa nie jest odpowiedzią na wszystko. Próby pseudonaukowego uwiarygodniania nałogu Dexa mogłyby wypaść karykaturalnie, no ale nie mogą tego tak po prostu zostawić.
-
Początek odcinka z wieczorem kawalerskim rzeczywiście świetny, ale całość jakoś szczególnie nie porywa. Sprawa relacji Dexa i M. Prado, która była motorem napędowym tego sezonu, została urwana szybko i niespodziewanie. Chociaż może to i dobrze, bo tak samo jak Dexter, zawiodłem się na Miguelu. Od momentu popełnienia zaaranżowanego przez Dexa "rytualnego" morderstwa, Prado zaczął zachowywać się jak debil. Az przykro było patrzeć jak się miotał, popełniając jedną głupotę za drugą. Ciekawe, czy wątek Skinnera także zostanie rozwiązany na szybko w ostatnim odcinku, czy może rzeczywiście zostanie przeniesiony na kolejny sezon.
-
A mi się 3x10 tak średnio podobał. Naprawdę spodziewałem się, że z relacji Dexter - Miguel wyjdzie coś ciekawszego, niż scenariusz " Miguel okazuje się być bardzobardzobardzozły, a Dexter będzie chciał go zabić. " Co mi się najbardziej nie podoba, to że akcja zaczyna się posuwać do przodu dzięki nielogicznym zachowaniom bohaterów i akcjom szytym grubymi nićmi . Po co Prado . A że to bez sensu, sprzeczne z logiką i zasadami, które wpajał mu Dex to już nieważne. Akcja ma się potoczyć tak a nie inaczej i w związku z tym Prado ma się zachować jak idiota. Zresztą sama scena zakoszenia obrączki też do najbardziej wiarygodnych nie należy. Niby nie są to jakieś straszne głupoty, ale czepiam się, bo dotychczas w tym serialu wszystko toczyło się bez stosowania tego typu naciąganych motywów. A stąd już niedaleko do opierania akcji na cudownych zbiegach okoliczności.
-
Pewno jeszcze Sara będzie operować Majkela nożykiem do kopert na jakiejś ławce w parku <ostry_dyżur>