Najważniejszy rzymski zabytek był już wrzucany na forum
Z tym brakiem klimatu to bym jednak dyskutował. Na trasie Piazza Navona - Panteon - Di Trevi - Schody Hiszpańskie raczej ośmiopasmówki nie uświadczysz. Tzn. jak się uprzesz, to możesz cisnąć wzdłuż głównej arterii tylko po co, kiedy tuż obok jest gęsta siatka wąskich uliczek i ciasnej zabudowy. Owszem, w niektórych miejscach trzeba się liczyć z możliwością bycia zadeptanym przez turystów, ale w tym rejonie bez problemu można też znaleźć puste lub prawie puste zaułki nadające się na pocztówkę.
Z mniej oczywistych atrakcji poleciłbym:
* Punkty widokowe: Wzgórze Janikulum, Wzgórze Pincio przy placu Popolo niedaleko schodów hiszpańskich, Ogród Pomarańczowy na Awentynie + tuż obok widok na kopułę bazyliki watykańskiej przez dziurkę od klucza. Każdy z punktów oferuje zupełnie inną perspektywę.
* Okolice wyspy tybryjskiej to nadal blisko ścisłego centrum, ale ludzi jest tu już wyraźnie mniej i można się przyjemnie wyczilować spacerując bulwarami. Tuż obok wyspy pozostałości pierwszego rzymskiego mostu kamiennego, a na samą wyspę wiedzie najstarszy, który dotrwał do naszych czasów. Po drodze można skusić się na jedną z bardziej przeruchanych rzymskich atrakcji czyli wepchnięcie łapy do ust prawdy.
* Zatybrze - plątanina urokliwych brukowanych uliczek po zachodniej stronie Tybru. Niemal pusta w porównaniu z głównymi szlakami i co chwila oferująca takie pozbawione turystycznego blichtru widoczki
* Via Appia czyli pozostałości starożytnego traktu z Rzymu do Kampanii + wczesnochrześcijańskie katakumby św. Kaliksta lub Sebastiana
* Jak kogoś kręcą klimaty piłkarskie, to wycieczka po Stadio Olimpico jedna z najfajniejszych, jakie do tej pory udało mi się zaliczyć na europejskich stadionach. Plus ciekawe otoczenie w postaci całego kompleksu sportowego, noszącego wyraźne ślady czasów faszystowskich.
Z żarciem to ja bardziej bym się zastanowił co chcę zjeść niż gdzie. Poza miejscówkami mającymi fatalne googlowe opinie, wszędzie dostanie się mniej więcej to samo. Pomijając kwestie budżetowe, mi było szkoda czasu na lokale, w których trzeba czekać godzinami na obsługę, więc chcąc zjeść rzymskie cacio e pepe czy amatriciane, szedłem do streetfoodowego Pasta Imperiale zamiast do jakiejś bątą knajpy z coperto wliczonym za spojrzenie w kierunku stolika.