W 1/8 miałem już spory przesyt tym maratonem plus ta faza była tragicznie nudna, ani jednej ciekawej pary i pozostało jaranie się triumfem chorwackiej i marokańskiej murarki. W 1/4 sytuację podratowały świetne ARG-NED z dymami i FRA-ENG. Dziwnym trafem najciekawsze mecze zafundowały uznane marki, a nie underdogi mające do zaoferowania potrójną gardę i czekanie na karne.