Korzystając z dwudniowego okienka pogodowego w trakcie naznaczonego deszczem i pizgawicą tygodnia, ruszyłem na zwiedzanie Poznania, w którym byłem do tej pory tylko przejazdem i raz na meczu, gdzie eskorta policyjna ograniczała możliwość podziwiania walorów turystycznych.
No nie powiem, całkiem pozytywne wrażenie robi to pruskie miasto Pomijając oczywiste walory średniowiecznego układu urokliwych, wąskich uliczek prowadzących do centralnego rynku, to w szeroko pojętym centrum wzrok przykuwa sporo nowoczesnej architektury ze stali i szkła. Czasem w jednym kadrze można złapać mix architektury gotyckiej, dziewiętnastowiecznej i współczesnej.
No i Stary Browar to wzór jak galeria handlowa powinna być zaprojektowana i wkomponowana w tkankę miejską. Również całkiem fajny pomysł na odrestaurowaną siedzibę cesarską jako centrum wydarzeń kulturalnych. Do tego na plus sporo zieleni i jakiś taki ład przestrzenny. Być może akurat miałem szczęście, ale jakoś przez te 2 dni nie doświadczyłem większego syfu czy nadmiernej żulerki.
No ale do paru rzeczy można się przypierdolić
Antyczne ruiny byłego stadionu Warty w ścisłym centrum, dwa kroki od Starego Browaru to majstersztyk. Miastu najwyraźniej wystarczy wywieszenie tabliczek o groźbie zawalenia i łatanie dziur w ogrodzeniu. Zresztą średnio skutecznie, bo nie mogło to powstrzymać takiego u r b a n e x p l o r e r a jak ja Zresztą nie tylko mnie, bo podczas obchodu zauważyłem całkiem rozległą kwaterę główną poznańskich żuli w czymś, co dzisiaj nazywa się w nomenklaturze stadionowej przestrzeniami komercyjnymi.
No w każdym razie jako delegat z ramienia uefa, po wizytacji na piłkarskim akropolu stwierdzam, że jakaś dobra kosiarka i można grać
Z korony stadionu widać nawet obecny orlik Warty, przez który w ekstraklapie muszą się turlać do Grodziska Wielkopolskiego na swoje mecze domowe.
Zwiedzanie opuszczonych miejscówek ma swój urok, ale one zwykle są jakoś na uboczu, no ja pierdole
Odnośnie dworca głównego, to nowy budynek dzielony z galerią handlową prezentuje się bardzo efektownie, ale ktoś coś zamierza zrobić z tym betonowym postkomunistycznym klockiem stojącym obok? To lekka abstrakcja, że tylko 3 perony są wpisane w nowo powstałą infrastrukturę, a dwa pozostałe, obsługujące połączenia międzymiastowe, przylegają do tego skansenu i wyglądają jak dworzec w Pierdziszewie Dolnym.
Żeby było zabawniej, jest jeszcze dworzec zachodni będący również częścią dworca głównego, jakieś prowizoryczne perony 2A, 4B jak kurwa w harrym potterze prawie.
Jedyna rzecz, która na starym mieście nie do końca pykła, to rekonstrukcja piastowskiego zamku. Z daleka to jeszcze jakoś wygląda, ale z bliska prezentuje się jakby to nawet nie było z cegły, tylko pomalowane w ceglany wzorek. W ogóle całość tej konstrukcji i jej kolorystyka sprawiają wrażenie, jakby to jest jakaś duża makieta z prefabrykatów. Tyle dobrze, że widok na miasto z wieży bardzo fajny.
Na samym rynku dość osobliwe są dwa siermiężne, betonowe kloce mniej więcej z tej samej bajki, co stary dworzec, mieszczące oddział muzeum wojskowości i galerię sztuki. Umieszczenie takich instytucji w samym sercu miasta to nawet ciekawa koncepcja, no ale forma jest co najmniej zastanawiająca i ciężko powiedzieć, żeby współgrała z czymkolwiek dookoła.
No i byłem na rynku w okolicach pełnej godziny, więc poczekałem te kilka minut na koziołki, a tu taki chuj. Lanserka koziołkami w każdym możliwym miejscu, tylko jakoś pod ratuszowym zegarem ich nie było
Za to miłym zaskoczeniem bezpłatny kibel na rynku i to taki strzeżony przez babcię klozetową. Niemniej taki biznesplan godzi nieco w wizerunek pragmatycznego poznaniaka.
Zdziwiłem się też jak niezagospodarowane są tereny nad Wartą. Za "bulwary" robią umacniające nadbrzeże betonowe płyty, gdzieś tam podobno jest jakaś przystań pasażerska, ale trudno nawet ustalić dokładnie w którym miejscu, bo jedyne co żeglowało po rzece to kaczki. To już nad Cybiną po drugiej stronie Ostrowa Tumskiego jest to jakoś lepiej ogarnięte, bo są przynajmniej ścieżki rowerowe i ławki. Co prawda nad głównym korytem Warty, patrząc z mostu w kierunku południowym, coś tam się działo, trochę ludzi, ze 2 prowizoryczne knajpki. No ale wyraźnie czuć tam niewykorzystany potencjał.
Jeszcze taka luźna obserwacja, którą ciężko zaliczyć do minusów, ale zagęszczenie żabek w Poznania zahacza o ciężki absurd. Tutaj na jednym skrzyżowaniu potrafią być 2 żabki po przeciwległych jego stronach. Wchodzisz do galerii - na dole żabka, przechodzisz do części dworcowej - w głównym holu żabka, wychodzisz na zewnątrz, a na parterze tego postpeerelowskiego exdworca co? Kurwa żabka Od punktu A do punktu C w linii prostej pewnie jakieś 150 m.
No to tyle marudzenia. Jednakowoż całościowo wrażenia zdecydowanie pozytywne, więc wystawiam certyfikat i polletzam stolycę wielopolski na dwudniowy wypad