Obejrzałem wreszcie 2X01 i to jest poziom tylko troszkę wyższy niż środkowego segmentu 1 sezonu. Upadł mit, że nie da się z tego serialu nic wyciągnąć fabularnie z powodu zbyt krótkich odcinków. Tutaj mieli 50 minut i znowu nie byli w stanie wyczarować niczego lepszego niż prosta do przesady, nieangażująca, trzymająca się kupy na słowo honoru historyjka z kartonowymi postaciami i dialogami pisanymi na planie w trakcie przerw na lunch. Następny prymitywny quest jak z niskobudżetowego erpega, w którym scenariusz i dialogi pisze grafik po godzinach. Następne pretekstowe backstory puszczone w losowym miejscu odcinka na fast forward. Kolejny odcinek, w którym zielonego gówniaka mogłoby nie być, bo jedyne co robi to słodkie minki. Znowu tanie żerowanie na nostalgii i niepotrzebny fan serwis.
Jedyne co tu było na poziomie, to budżet, szczególnie ten władowany w smoka.
Da się to oglądać, ale raczej z uczuciem mocnego wyjebania w to na co się patrzy.