To było moje drugie spotkanie z Nowym, wspaniałym światem Aldousa Huxleya; pierwsze miało miejsce jeszcze w gimnazjum lub na początku liceum, gdy natknąłem się w podręczniku z języka polskiego na fragment tego dzieła. Wspomnienie to mocno zagnieździło się w mojej pamięci, może ze względu przejmujący opis Ośrodku Rozrodu i Warunkowania w Londynie, który otwiera powieść. Z miesiąc temu może, czytając o Nowej Atlantydzie i Mieście Słońca, przypomniał mi się rzeczony fragment. Niedługo później miałem już swoją kopię dzieła Huxleya i cóż mogę rzec- jestem absolutnie zachwycony. Przejmujący obraz nowoczesnego świata, wyrugowanego z fundamentów cywilizacji- rodziny, religii i rozwoju naukowego, w holistycznym sensie, nie przypominał wizji pustkowia rodem z Fallouta.Ludzie w 2541r. nie żyją w betonowych schronach. Wręcz przeciwnie, ich świat lśni chromem, niklem i połyskiem czystości. W sterylnym środowisku żyją rzesze klonów- hodowanych w próbówkach, starannie selekcjonowani i wychowywani przez państwo. Kastowe społeczeństwo jest ściśle zhierarchizowane- nie ma tutaj miejsca ani na wolność mysli (za czym nikt nie tęskni, o czym za chwilę), ani na uczucia. Ludzie swobodnie utrzymują stosunki seksualne na zasadzie każdy z każdym. Przywiązanie do partnera grozi bliżej niesprecyzowanymi konsekwencjami. Każdy ma swój przydział narkotyku- somy, która otumania społeczeństwo, a nadto daje im przyjemność. Świat przyszłości nie jest jednak światem egoistów, bo każda jednostka doskonale zdaje sobie sprawę, że służy społeczeństwu. Konflikt pomiędzy pragnieniami jednostki, a społeczeństwa nie występuje, między innymi dlatego, że już w procesie sztucznie przeprowadzanego poczęcia, ludzie są programowani. Do tego świata trafia Dzikus- dotychczas mieszkaniec rezerwatu, czyli Starego Świata. Mamy tutaj zatem do czynienia z klasycznym przeciwstawieniem- on kontra cały świat. Dzikus nie rozumie, co zresztą udziela się czytelnikowi, zasad rządzących nowym, wspaniałym światem. Pragnie powrotu do wolności jednostki, do tradycyjnych stosunków rodzinnych, do rozrywek i sztuki, które nie są ogłupiającym chłamem. Walczy bezskutecznie o zwrócenie ludziom wolności, nawet kosztem stabilności i szczęścia. Szczęście to jednak, patrząc z boku, jest upiornym mirażem. Ludzie przyszłości są całkowicie zniewoleni, ogłupieni i kierowani z góry. Utwór ten polecam, jako z jednej strony diagnozę współczesnego społeczeństwa, w tym pewnych rozwiązań i instytucji prawnych, które wydają się być poniekąd implementowane. Ważne pytania, które zadaje Huxley, tym głośniej wybrzmiewają we współczesnym świecie. Zdecydowanie ta antyutopia powinna się znaleźć na półkach w naszych domach, obok Roku 1984. Jednocześnie prezentuje jakże odmienną, choć niemniej przerażającą wersję przyszłości. Pytanie, która jest bliższa współczesności jest pytaniem naiwnym. Gorąco polecam.