Moja koleżanka tak pije. Mówi po prostu, że lubi wódkę. Właśnie żadnych smakowych, najczęściej czysta, czasami jakaś żołądkowa, ale nic w stylu żurawinowej finki czy cytrynówek.
Bierze taki większy kieliszek (chÓj wie do czego) nalewa, dodaje lodu (jedna kostka) i sączy właśnie drobnymi łyczkami.