byłem w Imax,
miałem bardzo mieszane uczucia po wyjściu z kina, głównie niedosyt - film tylko dobry a nie wybitny na co liczyłem, kiepski pacing, mało epaxu i bardzo średni ost Zimmera to trzy rzeczy którem i nie przypasowały ; stellar jest strasznym slowburnem, bardzo lubię długie zawiązania akcji ale tutaj nie ma żadnego zrywu i idzie to do przodu bez szaleństw ; najbardziej brakło mi epickich akcji, jasne było kilka świetnych scen (i jedna magiczna) ale głowy mi nie urwało - najfajniej wypada tu acting Matthew który oczywiście wymiata, twisty są całkiem niezłe ale nie takie żebym szukał szczęki, głębia w treści też niby jest...ale mimo to miałem skwaszoną minę na creditsach, czegoś zabrakło
jeśli chodzi o widowiska to zdecydowanie wygrywa dla mnie Gravity, tam jak była
to sam się trzymałem fotela żeby nie odlecieć, tutaj jest bardziej zamaszysta skala, trochę jak w The Fountain
to właściwie jest anty-blockbuster dobry film na odchamienie się po standardowym holiłudzie, na pewno chętnie bym obejrzał ponownie bo nawet nie wiem jak to ocenić, 10/10 bym nie dał chociaż lubie takie ambitne tematy (the end of earth will not be the end of us)