-
Postów
445 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Reputacja
4 NeutralnaInformacje o profilu
-
Płeć:
mężczyzna
Ostatnie wizyty
1 816 wyświetleń profilu
-
Chyba zbieram się już ze 4 lata. Zawsze zapominam, że zrobili i TV wersje. Kreska mi się nie podoba. Pełnometrażowa jedynka ma dla mnie idealną kreskę, dwójka była rysowana ewidentnie dla efektu "wow", ale też mi przypada do gustu. W końcu się przełamie i do TV. Słyszałem, że w wersji TV jest więcej "szczelania", a mniej "gadania", dla mnie minus ;d W ogóle a propo GITS, Blade Runnera, Matrixa i chyba pierdyliarda tym podobnych filmów to temat upadającego społeczeństwa w tech dystopii jest oklepany jak wątek rycerza i damy. A wątek świadomości, sztucznej inteligencji i hakerów to nieprzerwanie kopia Neuromancera i Sprawl Trilogy Gibsona od początku lat 80. Co jakiś czas łapię się na tym, że jak chcę coś obejrzeć to praktycznie każdy wybór zawiera się w oglądaniu armagedonu planety lub rozpadu ludzkiej kultury w High Definition. Ciekawe kiedy Hollywood zmieni ton znowu.
-
To jest przecież taki piękny nudny film. *(dotyczy obydwu) Podobnie jak część pierwsza. Nie jestem fanem filmu, zawsze zadziwia mnie, że znajduje się tak wysoko w każdej Top liście filmowej. Doceniam realizacje i świat który pierwsza część buduje w okół bohaterów. Warto wspomnieć, że książka (do androids dream of electric sheep) jest zupełnie inna niż film. Film to jakby wyrwana kartka z powieści, przycięta i przerobiona według zamysłu Ridleya Scotta. Ogląda się to świetnie, dobrze zrobiona luźna adaptacja. Jeśli chodzi o samą wiadomość jaką niesie film (oryginał z 82) to jako taka nie istnieje (porządne SF zazwyczaj stara się jakąś mieć). Historia jest prosta i skupia się na bardziej na pościgu, miłosnym zwrocie akcji i paru poruszających do świadomego oglądania dialogach, wszystko w klimatycznej technologicznej dystopii. Mam na myśli to, iż np taka Ex Machina czy Matrix stara się nieść ze sobą głębsze spojrzenie w różnego rodzaju efekty technologi na przestrzeni czasu. Blade Runner jest za to wizualnym małym arcydziełem i nie cierpi tak bardzo z braku wątku filozoficznego. Małym ukłonem w tą stronę jest tylko postać Roya Battego, przez to jest to też jeden z filmów gdzie mogę bez problemu przywołać parę ulubionych cytatów z prywatnej pamięci podręcznej. Can the maker repair what he makes? TL;DR: Blade Runner (1982) - 8/10 Obejrzałem zatem i 2049. To dalej ten sam film! Różnica dla mnie jest taka, że to teraz bardziej historia czysto przygodowa w świetnie zaprojektowanych kadrach i z wykorzystaniem dzisiejszej techniki filmowej (efekty specjalne) na tyle, że jak i część pierwsza film nigdy się nie zestarzeje. Odebrano za to, i tak skąpe przesłanie filozoficzne* (potocznie - kmina). Wrzucono do worka parę oklepanych tematów, które są tłem dla wydarzeń i generalnie film momentami udaje, że jest głębszy niż w rzeczywistości. Mimo wszystko, są asepkty gdzie zyskuje w zupełnie innych miejscach względem oryginalnego Łowcy Androidów. Przede wszystkim wprowadzające pierwsze 20 minut. Scena na farmie. Wspaniale zbudowane napięcie i wciągająca akcja przekazana tylko przez dialog dwóch postaci aż do momentu kulminacyjnego który spokojnie można przewinąć do początku i dalej uzyskać ten sam efekt w odbiorze. TL;DR Blader Runner 2049 - 7.5/10 teoretycznie to 8, ale brakuje mi głębi którą wprowadzała w ciągu i tak skąpych minut postać Roya. Moje obawy natomiast są takie, że zrobią z tego hollywodzkiego szmatławca z powracającymi sequelami. Czy pisząc GITS macie na myśli Ghost in the Shell? Nie istnieje żaden inny Ghost in the Shell niż dwa oryginalne pełnometrażowe filmy produkcji japońskiej. Nic innego nie jest warte rozmowy dla mnie. Oglądałem film i niezależnie jak bardzo można lubić oglądanie Scarlett Johanson to nie byłem w stanie obejrzeć tego do końca. Mógłbym o tym anime pisać godzinami. Tyle razy widziałem tą sztukę, że mam streszczone do najmożliwiej minimalnej formy pytanie jak opisałbym ten film. Ghost in the Shell 1 oraz 2 to koan. https://en.wikipedia.org/wiki/Kōan
-
Strasznie się ciężko z typem podziało na stare lata http://www.burzum.org/eng/gallery11.php Ale i tak często leci https://www.youtube.com/watch?v=830xNRZg3Fo
-
Gdzie znajdę LAE? UXO jak dla mnie o niebo lepsze niż Animal Mother TitD, może dlatego że Today jest jednym z tych zespołów, który trzeba przesłuchać po parę razy zanim w końcu odkryje się moc i nigdy nie rozumiałem ich akustyków - z jednym czy dwoma wyjątkami. UXO leciało cały dzień, każdy kawałek mistrzostwo. Nowe Unsane też w deche, ale Visqueen chyba nigdy nie przebiją. ps. thx i za Dystopie, leci cały album z YT właśnie ;d
-
PoE było pisane na Unixsie (stąd jest też natywny wersja dla Linuxa, a poniekąd port dla Windowsa) z myślą o optymalizacji pod PC. Ruszałem jedynkę na dwóch różnych komputerach, starym z procesorem i GPU AMD - nie pamiętam nawet co tam w tej puszcze wtedy było, ale komputer składany w 2011/2012 - i z dyskiem 5400rpm SATA. Dzięki temu, że Obsidian świetnie optymalizuje swoje gry można było spokojnie ciągnąć wszystko na dobrych ustawieniach graficznych bez większych zonków. Potem przesiadłem się na świeży PC z i7-6700k i GeForce 1070, o ile samo CPU i GPU zrobiło tylko tyle, że teraz można było wszystko położyć na Ultra to loadingi zmniejszyły się drastycznie dzięki dyskowi SSD. Jeśli instalujecie PoE - tylko na SSD, loadingi praktycznie nie istnieją. Pamiętam jak szwendanie się po Caed Nua na AMDowskim składaku to była droga przez mękę. Czekam na dwójkę. Ile ja to godzin straciłem na tej grze. Zapisy porobione przed każdym ciekawym combatem i potem powtarzanie go "jak się zachce". Poziom z telekinetycznymi pająkami robiłem chyba z 5 razy (opcja dialogu - nice spider!). System walki w tej grze to cudo, nie wiem czemu nie rzucą się na wprowadzenie multi lub coopa choćby po LANie, swojego czasu zastanawiałem się nad dopisaniem takiego moda. Fabularnie to średniawka, ale opcje dialogów i pojedynczy NPC prowadzą historię dalej (Eder i Durance). Ciekawe czy dwójka będzie bardziej zbalansowana niż pierwsza część, gdzie początkowe 15% gry były bardzo ciężkie, a potem z górki i łomot każdego po kolei, że nawet ustawienia na Hard nie wiele dawały. Nie grałem trybu bez możliwości zapisywania bo to po prostu niewygoda, a nie poziom trudności. Przeraża, że kampania to pewnie z nowy 50-60h grania, a czasu mało.
-
Bez Stalkera? Szykuję się na kolejny maraton Tarkowskiego. Zauważyłem, że w ciągu ostatnich paru lat strasznie został ten film wyhypeowany na zachodzie, do tego stopnia że wreszcie studio zrobiło wersje remastered (scena w knajpie na początku filmu to była czysta pikseloza). To jest film który śni się po nocach, a sam prowadzi się jak podróż przez sen od początku do końca. Nigdy nie widziałem lepszych kadrów niż w tym filmie. Jeśli jakikolwiek reżyser zasługuje na miano artysty to jest nim Tarkowski. Dodatkowo film ma za sobą niezłą historię - połowa ekipy filmowej, z żoną Tarkowskiego na czele, z racji zdjęć w toksycznym środowisku padła na różnego rodzaju choroby a i on sam skrócił sobie znacząco długość życia. Filmy Tarkowskiego to długa i nudna podróż z pięknymi widokami. Wolne od z góry ustalonej interpretacji (co nawet wspomina jeden z bohaterów Stalkera). Facet zasługuje na swój temat, choć nie wiem czy forum o grach to miejsce na takie wywody. A propo interpretacji jego filmów. Słyszałem anegdotę o przyjęciu z okazji premiery Zwierciadła gdzie grono krytyków filmowych gorączkowo starało się rozłożyć film na części pierwsze, padały wnioski, iż film jest o życiu i śmierci, rodzinie, samotności, wszystkie pełne kwiecistych metafor i próśb w stronę Tarkowskiego o jego trzy grosze. Spotkanie w pewnym momencie przerwała sprzątaczka która musiała doprowadzić lokal do porządku. Całe grono zaprotestowało tłumacząc, że jeszcze nie skończyli debaty, na co kobieta odpowiedziała, że przecież to proste - film jest o człowieku, który chce wszystkich przeprosić, ale nie wie jak. W tym momencie Tarkowski wtrącił swoje trzy grosze - "Dokładnie o tym jest ten film". Fakt, to nie są filmy zachodnie i jeśli ktoś nie lubi się ponudzić w specyficznej atmosferze to nie powinien ruszać takiego kina. Dla mnie Stalker czy Solaris (nie nawidzę Lema) to definicja sztuki filmowej. Co do Top5, kieruję się wyznacznikiem - jeśli musiałbym oglądać tylko te filmy do końca życia. 1. Stalker - opisane wyżej. 1. Przypadek K.Kieślowski Film jest do obejrzenia za frajer na YT. Kolejny reżyser aktualnie strasznie promowany na zachodzie (Dekalog jest traktowany teraz w US jako mini series). Ale to właśnie Przypadek z młodym Bogusławem Lindą jest dla mnie mistrzostwem, pierwszy raz oglądałem ten film mając chyba 16 lat. Historia z mocno politycznym tłem (nakręcony chyba w 85?) z której do dziś mam wrażenie że Aronofsky (Pi/The Fountain) ściągnął pomysły. Sposób prowadzenia historii z trzema alternatywnymi drogami, wciągająca intryga i wątki przeplatające się na trzech płaszczyznach czasu - ten film to dowód, że Polskie kino miało szansę być w światowej czołówce. 1. Animatrix Wizualnie i filozoficznie pełna prezentacja trylogii Matrixa bez zbędnych hollywodzkich zapychaczy. Do dziś chcę znaleźć dom w którym grawitacja nie działa (jestem prawie pewien, że jeden istnieje w okolicy!), a historia sprintera i jej zakończenie pozostawia ciarki na plecach. Animatrix - World Record - Ending scene - "Free" https://www.youtube.com/watch?v=YHyF4ZljapI 1. Kingdom of Heaven (wersja reżyserska koniecznie!) Oglądałem ten film lekką ręką 20 razy, łącznie z Europejską Premierą. Scenografia, kostiumy, zdjęcia, scenografia. Jeśli brać pod uwagę tę kryteria w połączeniu z hollywodzką dostawą wizualną to nie ma nic lepszego. Często łapie się wieczorem na "Coś bym obejrzał" i Kingdom of Heaven zawsze jest pierwszym pomysłem. Historia dość banalna chociaż brakuje filmów z tego okresu, a ten ma za sobą dość wierne (jak na przekazy bliskie legendom) odzwierciedlenie. Wracam i będę wracać. Na "pytanie pułapkę" żony zawsze odpowiadam, że z kobiet podoba mi się Eva Green, tutaj w roli Sybilli. 1. The Revenant Jak dla mnie w pełni zasłużona nagroda akademii (to jest coś warte?). Ewidentnie jestem odbiorcą wizualnym. Ukręcili pełny emocji film z bardzo prostej historii. Zdjęcia i gra aktorska na najwyższym poziomie (Kamiński robił zdjęcia, tak?). Oglądane dwa razy do dziś i szykuje się na trzecie podejście. Tego typu filmy udowadniają, że hollywood nie kończy się na CGI i marketingu. HONOROWO (na bezludną wyspę, conie?) 2. Dr. Strangelove or How I Learned to Stop Worrying and Love the Bomb Myślę, że obok komedii Barei (Zmiennicy!) i Birdmana z M.Keatonem to jest najśmieszniejsza wizualna przygoda jaką kiedykolwiek widziałem. Dodatkowo, co może przerażać, aktualna w 2018 roku jak nigdy przedtem. Rola Sellersa, a raczej role to coś koło żaden wielbiciel kina nie może przejść obok. Obawiam się tylko, że aktualnie film ma więcej wspólnego z dokumentem niż czarną komedią. PS. Ktoś w ogóle to przeczyta?:)
-
5 lat później i odbijam się od ściany przescroblowanych utworów w 2012, nieźle. Today is the Day to ciężko było się zawieść. Temple of the Morning Star to wręcz epopeja noise'u, nowe płyty trzymają ten sam poziom. Tyle, że słuchanie TitD bez słuchawek mija się z celem. Ogólnie to zrezygnowałem z alternatywy i przerzuciłem się na pykanie pojedynczych utworów z YT po zawodzie jakim była Kylesa - dopiero teraz dowiedziałem się, że już nie istnieje. Sprawdziłem UXO - miazga. Austin spotkał się z Unsane w połowie drogi. Słuchanie z sieci to nie taki problem, rzeczywiście kojarzę bandcamp, gorzej jeśli chodzi o zabieranie muzyki ze sobą. Nie słucham z telefonu, nie mam dostępu do internetu cały czas. Jednak czasy dziczy jakimi było combo p2p (Soulseek) i blogspoty są nie do pobicia. Ja mam z Tobą na lastfm super duper kompatybilność. I już wyhaczyłem jakąś świeżą EPke Converge. No chuu, będzie ciekawe lato. Widzę też, że Dog Fashion Disco wydało ze 3 albumy pod moją nieobecność. Warto badać? Sprawdzę na pewno, ale chodzi o to gdzie to kolejkować.
-
Cześć, nie wchodziłem na forum chyba z 5 lat. Wypadłem muzycznie totalnie z obiegu, a że coś mnie ostatnio tknęło to przejrzałem swoje stare, nieużywane lastfm i w pełnym szoku (jakby to było niespodziewane) dowiedziałem się, że Today is the Day ma nowe płyty (dobre) Unsane ma dwie nowe płyty (obie na plus jak dla mnie, nowsza mocniejsza) Kylesa wydała 2 tragiczne płyty i się rozpadła... być może na szczęście. Ogólnie, z racji połączenia braku czasu i przedłużającej się audiofobii (z wiekiem głowa mi pęka po 30 minutach w słuchawkach) totalnie straciłem zainteresowanie w wyszukiwaniu perełek, a pamiętam że dobrą część swojej starej kolekcji znalazłem właśnie na tym forum, w tym dziale, od Was. Co polecacie? Jak widać nie trzeba się ograniczać tylko do 2018/2017. Myślę, że nie słuchałem nic nowego od 2013 roku oprócz jednej mocno średniej płyty Neurosis z 2012 i drugiej z bodajże 2016/17 która mi bardzo podeszła. Myślę, że po tych 4 zespołach można "pionte przez dziesionte" nakreślić co mnie interesuje. GY!BE też lubię (Czy postrock się gdzieś w końcu ruszył poza GYBE?)... A wiem, że gusta często były tutaj na jakimś tam poziomie. Na razie przerabiam TITD i Unsane. Co pewnie skończy się na powtórce całego dysko. PS. Skąd teraz bierze się muzykę? Youtube to 80% czasu dziadowski rip mikrofonem w laptopie, serwisy typu rapidshare są martwe, p2p to samo, a blogspoty chyba już nie istnieją. Nie wierze, że każdy kupuje w ślepo za dolary .
-
No dzieki za pierwsza płytke unsane, tylko, ze to to juz znam. Chodzilo mi o najnowsza. "Wreck"
-
eno, nie ma skad ukrasc tego unsane nowego. linki zdychaja zbyt szybko, a dopiero ogarnalem dzis, ze plyta juz jest.
-
Kurde, w sensie ze zjara tym zespołem trwała bardzo długo - szczególnie kiedy jako pierwsze odkrywa się Jane Doe > petitioning the empty sky itd. Ale po kilkunastu przerobieniach wszystkich płyt, a także po przesłuchaniu Axe to fall nadchodzi taka mysl, ze no kur.wa, to juz dalej nie poplynie. Było fajnie, ale teraz kazdy zespol moze walnąć melodyczne zgrzyty i niezrozumialy krzyk, no bo jak ktos zacznie tutaj bronic Converge wartoscia tekstow to niezle ma na chalupie. Ktos spodziewa sie jakiegos mega (pipi).olnięcia po nowej plycie ? Na Axe to fall byly moze dwa znosne utwory, no i jeszcze typ z Neurosis troche dolozyl do pieca na ostatnim tracku. Nie to, ze nie spiraci sie i nowej plyty, ale czasy podniety z powodu "czegos nowego" dawno minely, bo nic nowego juz dawno nie ma. A i na koncerctach mozna wyczaic chlopakow w za duzych swetrach, za obcislych spodniach i zbyt drogich okularach, pamietam ze to darcie piz.dy i cala sila to miala rypac po glowie, a teraz tylko glaszcze.
-
http://www.brooklynvegan.com/archives/2012/03/an_interview_wi_63.html kolejny kawałek z nowej płyty Unsane. W sumie to mocny klon Visqueen sie szykuje, chociaz w nowym tracku jest troche klimatu ze starszych plyt ... i tak bedzie zaj.ebista plyta.
-
http://pitchfork.com...3127-no-chance/ jest jeden track z zapowiadanej plyty Unsane. podobnie do Visqueen.
-
Tylko w poznaniu beda grali ? I to jeszcze w niedziele.