-
Postów
182 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Reputacja
22 Stara sięInformacje o profilu
-
Płeć:
mężczyzna
-
PSN ID:
SoQ_PL
Ostatnie wizyty
870 wyświetleń profilu
-
Racja, oglądałem te filmy czasem, należało wspomnieć.
-
Pewnie Zawsze i wszędzie warto pogadać. Pozdrówki.
-
Ok, to masz tu merytorykę, tą samą która była w mojej pierwszej odpowiedzi w wątku: nie zauważasz delikatnej różnicy, którą próbowałem ci pokazać. Tekst w warsztacie nie jest wyliczanką gier, które są trudne tak jak robi to powyższe wideo. Jest natomiast tekstem o tym jak P-R-O-J-E-K-T-U-J-E się poziomy trudności, jak to zrobić by poziom trudności nie frustrował gracza i czemu to coś więcej niż tylko: dajmy wrogom 2 x więcej siły i mamy harda. Masz to opisane na konkretnych przykładach, opowiadają o tym konkretni, cytowani deweloperzy. O procesie powstawania, designie. Tam nie ma żadnego pisania te i te gry należą do najtrudniejszy bo to i to. Ale naturalnie masz święte prawo uważać to za wyliczankę. I niech tak zostanie, bo jeśli tłumaczenie łopatologiczne nie trafia, to pewnie nic nie trafi.
-
Luz, ja nie mam nic ciekawego do powiedzenia, dlatego przepisuję teksty znalezione w internecie. Bez trudu znalezione, po wpisaniu w przeglądarkę dwóch haseł. Tam w ogóle gotowce wyskakują, kopiuj-wklej-wyślij do Rogera i oczekuj kasy na koncie. Żyć nie umierać Pozdro.
-
Ok, bo ja się trochę pogubiłem. Jak rozumuję nie czytasz tekstów typu warsztat o poziomach trudności (bo "z założenia nieciekawe") albo crossovery (bo "po co mam czytać tekst na ten temat"). Ale wyliczankami je nazywasz (bo "felietony prowokują" taki rodzaj tekstu), mimo iż nie sprawdzałeś zawartości? To może masz złe doświadczenia z innych magazynów
-
Nie mam, bo zawsze było tak w PE, wyjątkiem jest w sumie tylko Zax, że osoby regularnie piszące recenzje, zapowiedzi i artykuły właśnie, czyli "orkę" standardową, zajmują się nią, a felietonistami są osoby nie będące aktywne w innych "regionach" magazynu. Tak by wprowadzić niejako podział na recenzentów/redaktorów, a felietonistów.
-
Przede wszystkim powinniśmy wyjaśnić jedną rzecz. Mój tekst o crossoverach czy też warsztat nie są felietonami. Felieton to w myśl definicji "krótki utwór dziennikarski utrzymany w osobistym tonie, lekki w formie, wyrażający - często skrajnie złośliwie - osobisty punkt widzenia autora". Tekst Komoda o którym mówisz jest felietonem, owszem. Jest w nim miejsce na osobiste przemyślenia, ba - są one jego solą i główną tezą. Felietonami są teksty Miela, Rogera na końcu numeru, Zooltara i tak dalej. Teksty w warsztacie czy tekst o crossoverach to artykuły. Tak jak tekst o PUBG np. czy wiele innych w PE. Artykuły poglądowe o danej mechanice, grze, serii lub zjawisku. Artykuły z założenia mają przedstawić tematykę, zarysować jej historię, powiedzieć ogólnie "o co chodzi jakby". W nich nie ma miejsca na pisanie: crossvery w grach są za(pipi)iste, złe, nieudane, niedobre, bo nie są one osobistą oceną. Mimo wszystko staram się, by te teksty były ciekawe, by miały cytaty i informacje, które nie wyskakują w net po pisania hasła "games + crossover". Niemniej dla ciebie może wychodzi nieciekawie, sztampowo i tak dalej. Spoko - masz prawo do własnego zdania. Jedynie nie wymagajmy po artykułach przemyśleń osobistych i rozumy różnicę. Bo tak samo jest np. w magazynach politycznych: w środku masz np. tekst o tym co dzieje się w kraju, a na przedzie lub końcu magazynu: stronicowe felietony publicystów oceniających np. obecne rządy. Więc ja generalnie prawdziwych felietonów do PE nie piszę, bo nie mam swojego kącika Dzięki za uwagę
-
Say what? Rozumiem, że pijesz do warsztatu traktującego o poziomach trudności. Hmm... w tekście jest o tym czym różnią się poziomy trudności, o wyważeniu i projektowaniu ich na podstawie serii Halo i innych gier, o tym dlaczego hard nie zawsze działa tak jak powinien, tym co w grach w kwestii poziomu trudności nie gra i tym, co gry powinny robić by "uczciwie" traktować gracza oraz jak odpowiednio projektować stopnie wyzwania. Wiec nie wiem na jakiej podstawie uważasz tekst za standardową wyliczankę poziomów trudności. Wyliczanka wyglądałaby tak: "W grach mamy na ogół trzy poziomy: łatwy, normalny i trudny"
-
Dzięki za ciepłe słowo, będę starał się utrzymać poziom ;)
-
Naturalnie mój błąd. Czytałem sam ze 3 razy przed wysłaniem, potem czytały jeszcze 2 inne osoby, ale nikt nie wyłapał. Dzięki za czujność, następnym razem baczniej będę zwracał uwagę na robiące drukarskie chochliki imiona Dementuję, trzeźwy jak bobas - pisanie po % zrodziłoby więcej kwiatków
-
Miło czytać, że uważasz Rogerka za młodego. My ten sam rocznik, to i mi się lepiej na sercu zrobiło
-
Rozumiem, że pracujesz w marketingu/księgowości tych printów z UK i masz pewność, że każdy sie "utrzymuje", wiesz, ile zarabiają na reklamach i w ogóle jak bardzo mają miodzio i świetlaną przyszłość?Bo ja już po Twoim pierwszym zdaniu mam wrażenie, że masz blade pojęcie o tym rynku. "Nie znam się, to się wypowiem". No offence. Masz rację, mam o tym blade pojęcie. Ale pisze jako czytelnik. Od lat w Brytyjskich supermarketach na półkach widzę te same magazyny. Jest ich dużo, są różne, skierowane do różnych grup docelowych. Sam kupuje EDGE, ale tych pism jest na prawdę sporo. Game TM, Retro Magazine, magazyny , Xbox, PC, PlayStation, Play, plus kilka innych. I nie widać, żeby ten print specjalnie dołował. My aż tak bardzo się od nich różnimy? Ja na prawdę żałuję, że w Polsce nie mamy przynajmniej trzech równorzędnych magazynów o konsolach plus np Pixel lub polski odpowiednio Retro Magazine , który jest nastawiony na publicystyke i wspominki. Tak teraz myślę, że na PPE nigdy nie przeczytałem w całości ani jednej recenzji, natomiast PSX Extreme co miesiąc czytam od deski do deski. W Polsce pokutuje proste podejście - po co mam za coś płacić, skoro to sam jest w necie za darmo. Oczywiście propagujący takie myślenie nie myślą nad tym, że teksty w druku są lepsze jakościowo, pisane przez doświadczonych w temacie ludzi, selekcjonowane. To samo jest w Internecie, bo recenzja tej samej gry napisana przez dziennikarza z 10 letnim stażem i chłystka, który jeszcze nie skończył szkoły i gra w gry od roku dobrze się bawić, to przecież nadal recenzja tej samej gry Dlatego u nas nie będzie tak jak jest w UK.
-
Sorry man, ale papier zdechł w starciu z netem z wielu przypadkach. My jesteśmy twardzielem. Print się utrzymuje w UK? Pewnie. Zobacz ile osób w UK kupuje dzienniki. Nie czyta, bo dostało wciśnięte w łapę jak ulotkę z włoskimi plackami jak kiedyś Metro w Warszawie. Kupuje. Kupuje takie dzienniki jak The Sun nawet - prosty w pytę za 50 centów, do zostawienia w wagonie po przejrzeniu 3 tekstów w dziale "Sports". Ale nadal płaci za treści drukowane. Ma to po części w krwi. U nas czytelnictwo słowa drukowanego stale leci na łeb na szyję. Dlatego my też mamy coraz ciężej. Każdy drukowany ma, wierz na słowo człowiekowi, który farbę drukarską wącha nie tylko w ramach hobby
-
Mojego skromnego pióra Mam TM-Smiców masę w domu nadal, kiedyś chciałem sprzedać, ale stwierdziłem, że to za duży pokład młodzieńczego sentymentu
-
Przecież to była taka metafora małego fragmentu gry.Orientujcie się. Gwoli ścisłości - to nie było granie na kwadrans, kod był dłuższy, ale faktycznie chodziło mi o to, że stanowił niewielki wycinek w kontekście całej gry. Po playteście musimy mieć po prostu pole manewru w kwestii oceny końcowej, stąd i tak "niska"