Skocz do zawartości

Sonotori

Użytkownicy
  • Postów

    332
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Sonotori

  1. Silnik jest ten sam, nota bene wykorzystany jeszcze w The Bard's Tale.
  2. Pomijając już dobrze znane zawyżanie/zaniżanie ocen związane z samą marką, reklamą czy innymi zewnętrznymi czynnikami, recenzent powie "grafika kiepska, muzyka przeciętna, niby da się grać ale i tak 4/10". Przeciętny gracz tymczasem stwierdzi "Grafika przestarzała ale znośna. Niezły klimat, przyjemna zabawa na parę godzin, warto dać szanse". Żeby wiedzieć co napisał recenzent, trzeba to najpierw przeczytać i wtedy często się okazuje, że napisał coś całkiem innego, niż inny recenzent. Recenzenci to z definicji gracze. W tym sensie nie ma przeciętnych graczy i przeciętnych recenzentów, co najlepiej ilustruje przykład serii Final Fantasy (wszystkie części budzą olbrzymie kontrowersje i właściwie nie da się wyartykułować na ich temat żadnej opinii, z którą ktoś nie zacząłby natychmiast polemizować). Mi tam nie zależy, ale tematu można używać rozmaicie. Ludzie nie dlatego pytają tu o walory poszczególnych gier, żeby uzyskać "lepsze" informacje, tylko dlatego, że nie chce im się czytać długich zdań, myśleć i decydować (wszystkie te procesy wymagają sporego wysiłku, na który mnie samemu trudno się czasem zdobyć). Jakie są otoczka fabularna i wykreowany świat w TM:B nie wiem, bo nie grałem. Wypowiadanie się o fabule i o świecie przedstawionym na podstawie skrinszotów i strzeszczeń pozostawiam ludziom, do którym siebie nie zaliczam. Humor w Jakach jest czereśniacki, animacje postaci takoż, ale wizja mroczna co się zowie. Haven City to arcydzieło (zwłaszcza agonia miasta w trójce wywiera silne wrażenie). Jaka większość? Odesłałem do Eurogamera, który akurat słynie z wystawiana surowych ocen (w sensie iż 7/10 u nich to spory sukces). Nie żeby tamtejsi recenzenci byli szczególnie cyniczni, po prostu mają taką politykę oceniania. Zaletą EG jest m.in. omawianie (w recenzji, w komentarzach, na forach) jakości wersji PAL, co np. mnie z reguły interesuje. Jeśli natomiast Jak II jest platformerem, to platformerami są i Half-Life 2, i (zwłaszcza!) Thief. Moja opinia jest opinią kogoś, kto faktycznie miał z tymi grami do czynienia, a nawet je pokończył.
  3. Sonotori

    ICO

    Generalnie hiphopowcy kradną dźwięki i gotowe melodyjki. Taka to jest sztuka. Trzeba sobie jednak zdawać sprawę, że choć bity Bonhama z Led Zeppelin słychać w co drugim hiphopowym kawałku, to samego Led Zeppelin nie byłoby bez muzyki murzyńskiej. Oni pewnie przynajmniej wiedzą, co ukradli. Polacy bez żenady wypruwali sample z płyt amerykańskich hiphopowców (przynajmniej u zarania rapu w naszym kraju) i waliło im, skąd je ukradziono wcześniej, co już było wtórne do potęgi.
  4. Istnieją także indywidualne opinie graczy, często zupełnie odmienne od większości recenzji ;>. Nie wyobrażam sobie rzetelnej recenzji, która nie bazowałaby na indywidualnej opinii gracza. Opinie recenzentów są tak samo zróżnicowane jak opinie graczy, bo to są te same opinie tych samych ludzi. Recenzenci krwawią kiedy ich ukłuć itd., itp. Że zacytuję mądrość ludu: "gadasz jakbyś wiedział o czym mówisz". Ja tam żadnego zakręcenia w Jakach nie uświadczyłem. Mądrość ludu jak wyżej. Platformówką jest tylko J&D. JII i J3 najłatwiej porównać do GTA. P.S. Chociaż tak naprawdę dla JII i J3 na PS2 nie znajduję paranteli. Nawet GTA wymięka. Growe variétés, oczywiście spójniejsze od WarioWare, nie aż tak radykalne. P.P.S. Polecam Rogue Troopera (na PC za darmo) na wysokim poziomie trudności (i tak jest łatwy). Porządna gra na licencji 2000 AD (od jakiegoś czasu własność Rebellionu).
  5. Brotherhood of Steel ma bardzo złą sławę (zresztą istnieją recenzje; kto by pomyślał) aczkolwiek osobiście nie grałem. Jak II: Renegade i Jak X są silnie zainspirowane filmami typu Mad Max, A Boy and His Dog... Znakomite gry tak poza tym. Jeszcze Twisted Metal: Black może być tym, czego szukasz (choć wersja PAL to ocenzurowane, źle skonwertowane kaka, pierwotnie wydane w Europie bez trybu online, wydanego osobno jakiś czas potem).
  6. Pierwsza i druga Onimusha zasługują na wyróżnienie. Grafa całkiem nieszpetna. Komu to przeszkadzało?
  7. Sonotori

    Shadow of the Colossus

    Powinszować. Jak na dziwaczną grę z Japonii (a te na Zachodzie zwykle cieszą się co najwyżej tzw. cult followingiem), SotC wywołał spory szumek (pewnie dzięki zabiegom Sony oraz dzięki legendzie, którą przez lata zdążyło obrosnąć Ico). Jeden taki panopek napisał: So it was, somewhat ironically, that the hype ICO never had became its legacy, and in the end spoiled the experience of actually playing Shadow. Czyli zdania na temat pasowania do siebie hype'u i SotC są podzielone. Nawet jeden mój człowiek, przez długie lata partyjny beton konsolowy, zasadniczo grywający w samochody i w mordobicia, jeszcze w PES i w GTA, a bardziej na lewo od tego chyba tylko w Metal Gear Solid, któremu na Ico, czy nawet na PoP: Ptaszki Czasu szkoda byłoby się odlać z wieży, podniecał się swego czasu Szedołem, chociaż, zdaje się, prawie nie miał z tą grą styczności. Nawet Przekrój, przedtem systematycznie ignorujący konsolowe exclusive'y, raczył zamieścić tekst o SotC w growym dziale. Pamiętam reklamę w Heavy Metalu na dwie strony, a nie zauważyłem, by owo czasopismo reklamowało wiele gier. Baj de łej: Unlike Ico, Shadow received far more exposure, due in part to Sony putting its weight behind a massive advertising campaign. It was advertised in game magazines, on television and on the internet, including a viral marketing campaign launched in October 2005. The site posted links to several websites claiming that the remains of five giants resembling certain colossi had been discovered in various parts of the world. The website has since been taken down. Some speculate that Ico's sales figures could have been improved if similar advertising efforts were made before its release. Lekko może dla kogoś, kto przed chwilą grał w poronionego FPS-a na PS2. "Kilka klatek" wypadające z 25 fps (więcej niż 30 SotC raczej nie robi w żadnej sytuacji), to nie to samo, co 60 fps czasem schodzące do 25. Jaśnie Pan żartować raczy, I presume. Tym niemniej porównanie jej z SotC dostarcza empirycznego potwierdzenia tezy, iż framerate SotC jest biedny. Jasne, nie każda gra musi robić 60 fps, żeby robiła dobrze, ale zagrajta najpierw w GoW, potem w MGS3, a potem w SotC. Przypuszczam, że przesiadka z MGS3 na SotC będzie bardziej młócąca, niż z GoW na MGS3.
  8. Sonotori

    Shadow of the Colossus

    Skoro nie zrozumiałeś, co napisałem, sugeruję ponowną lekturę. Dla całkowitej jasności dodam, że GoWII, tudzież Ico jakoś mi ostatnimi czasy NIE przycinały, że ograniczę się do gier Sony, a z innych Burnout 3 też mi ostatnio NIE przycinał (ani kiedykolwiek wcześniej). Przycinają mi zasadniczo te gry, które skądinąd słyną z kiepskiego framerate'u (tylko SotC i The Getaway w tej chwili przychodzą mi na myśl). Rozpykałem 6 kolosów. Sęk w tym, że trudno mi tej gry nie porównywać z Ico. Tym jest jakiś pomysł i na dyzajn, i na kamerę, a wszystko razem gra cacy (o płynności animacji już nie wspominając). Tu na rozgrywkę jest pomysł, na kamerę ni ma. W SotC korzystam z udogodnień typu lockowanie, centrowanie widoku, zoom, ale to wg mnie sprawy ze wszystkim nie rozwiązuje. Dużo ciosam w różne TPP i się byle czym nie zniechęcam, w SotC gram przecież, ale słoma z butów jednak tej grze miejscami wyłazi. Co się tyczy animacji - zagrajta w J&D, a zaraz potem w SotC.
  9. Sonotori

    Shadow of the Colossus

    Oto jak działa tzw. hype. The Getaway też się sprzedało bardzo dobrze, chociaż ma biedny framerate i kamerę krytykowaną powszechnie (całkowitą niemożność ręcznej korekty jej ustawienia trudno sensownie wytłumaczyć). Przesadzać ani trochę nie przesadzam. To nie jest gra przycinająca "czasem", jak wspomniane The Getaway podczas szybkiej jazdy samochodem, co nota bene nie utrudniało sterowania, tylko było nieestetyczne. SotC przycina permanentnie, a podczas walk po prostu koszmarnie. Doceniam intencje twórców, żeby to wszystko wyrastało niejako z otoczenia, stąd brak typowych aren, ale ktoś (developer albo platforma) tu miał za krótkie rączki. Kamera jest kompletnie bez pomysłu. Jasne, można ją ręcznie ustawić, ale trza się tym zajmować akurat wtedy, kiedy ma się zgoła co innego na głowie. W połączeniu z niskim framerate'em, odbijającym się na precyzji sterowania, jest to coś, co potrafi doprowadzić do szewskiej pasji. Grę wypuszczono w stanie rozpaczliwie surowym, a te, wicie panie, najważniejsze momenty zajęły mi dotąd może nie znikomą, ale jednak małą część gry. Pewnie kiedy już się wie co i jak, łatwo przymknąć oko na wspomniane wady zwłaszcza, że na samym kolosie (więc jakby na arenie właściwej) kamera sprawuje się dobrze (co innego framerate). Jednak kiedy się lata po "metaarenie" jak z pieprzem, próbując opracować i wdrożyć jakąś taktykę, obydwa mankamenty uwidoczniają się w całej pełni.
  10. Sonotori

    Shadow of the Colossus

    Sam oceń. P.S. W Raymana 3 (podobnie zresztą jak w Painkillera) grałem na PC z monitorem 15'', ale przypuszczam, że graficznie wszystkie wersje (z wyjątkiem GBA) były bardzo podobne.
  11. Sonotori

    Shadow of the Colossus

    Jaysus, jakbym grał na kompie. Marnują się panopki w tym Sony, powinni gry na PC robić, ot co. PC-towi gracze mają wprawę w wybaczaniu takich rzeczy jak ten framerate. Szkoda, że produkcja się nie przeciągnęła i SotC nie powstał jednak na PS3 (jak Ico z PSX przeszło na PS2). Kamerę by może wymyślili sensowną do tego czasu. Dla mnie jest niemal oczywiste, że tak długo ściemniali w stylu "to się jeszcze zoptymalizuje", aż ich zwierzchność przyparła do muru i wypuścili, co już mieli. Pod względem kamery i wydajności gra jest tak skandalicznie poniżej first-party standardów (przynajmniej standardów Sony), że to chyba sen czyjś złoty o grze, która miała powstać. Wydanie produktu w tym stanie to niemalże developerskie poronienie. Jeny, miałem zamiar (uprzedzony o frameracie i o kamerze) zagrać w The Getaway bezpośrednio przed SotC, aby się przygotować psychicznie, jednak tego nie uczyniłem, niestety. Przeszedłem za to Ico wcześniej, po czym trochę w Burnouta 3 pojeździłem, żeby się po Ico dochamić magią EA. Napoczęcie zaraz potem SotC było najwyraźniej błędem. TAKIEJ surowizny jeszcze na PS2 nie kosztowałem. Hardkor. Mimo powyższych zastrzeżeń zakupu nie żałuję z tej prostej przyczyny, że gdybym nie zagrał, nosiłbym szkło bolesne. Niech zostanie jednak z całą mocą podkreślone, iż to gra głównie dla koneserów. Niechaj sobie zawczasu wyobrażą grę, której trzeba wybaczyć bardzo wiele, a potem niech przyjmą do wiadomości, że SotC będą musieli wybaczyć jeszcze więcej. Sprawa jest poważna. Śmiała koncepcja trochę się rozminęła albo z możliwościami sprzętu, albo z umiejętnościami twórców. Ktoś se fajną grę wymyślił, nie ma co, ale rzeczywistość skrzeczy. Tak poza tym mam do powiedzenia o SotC wiele dobrego, ale póki co się z tym wstrzymam, bo gry jeszcze nie przeszedłem (jestem po czterech kolosach). Jedna rzecz mnie zastanawia. Czemu bossowie z tej gry zyskali sławę bezprecedensowo wielkich? Dla mnie to nie jest żaden super-size przełom. Painkiller był wcześniej. Nawet Reflux z Ramyana 3 (ostatnia walka; polecam), którego niedawno wspominałem w platformówkowym kąciku, mógłby się mierzyć z kolosami rozmiarem, jeśli dobrze pamiętam.
  12. Co prawda nie na trzech życiach grałem w NES-ową (pegazową) Contrę (wystarczyło, zdaje się, przytrzymać start w trakcie ładowania, żeby kredytów było znacznie więcej), ale ostatni boss, typu matka obcych, był trywialny. Należało podejść jak najbliżej i po ukosie w ukosie w górę strzelać. Te jakieś poczwarki latające przeważnie ani razu nie zdążały mnie sięgnąć.
  13. Otóż właśnie, współczesne platformery poziomem trudności nie mogą się równać z dawnymi, w których nie było sejwów. W J&D wszyscy (trzej zdaje się, z czego jeden chyba nieobowiązkowy) bossowie byli łatwi. W JII ostatni dał mi najmocniej popalić (ale ogółem bossowie nie byli najtrudniejszym elementem tej gry), może dlatego, że łuzgałem się z nim wczesnym rankiem, po całej nocy grania i już trochę wymięty byłem. W J3 bossowie byli stosunkowo łatwi (no, wspomniany Precursor Robot wymagał odrobiny zimnej krwi), tak jak większość walk "na piechotę", a to dzięki rozbudowanemu (i apgrejdowanemu) arsenałowi Jaka, a także dzięki jego nowym mocom. Jako może nie najtrudniejszego w platformerach 3D, ale co się zowie tytanicznego bossa wspominam zmutowanego Refluxa na końcu Raymana 3. Choćby dla tej walki warto przejść grę. Godne zwieńczenie dzieła. Wysoko oceniam walki z bossami w I-Ninja - proste (tzn. łatwo rozkminić algorytm), ale niebanalne i nie za łatwe. Właściwie takie minigierki. Wg mnie bliskie platformówkowego ideału walki z bossem. Jednak nie przypominam sobie platformera 3D, w którym akurat walki z bossami byłyby najtrudniejsze.
  14. Sonotori

    ICO

    Cóż, spłakałem się pod koniec. Żeby nie pisać tego, co już napisano po wielokroć, napiszę tylko, że na fabułę Ico wybrzydzają chyba ci, którym skądinąd nie przypadły do gustu fabuły Miasteczka Twin Peaks, Evangeliona, prozy Gene'a Wolfe'a... Słowem - osobnicy niewrażliwi na urok tajemnicy i "poetycką siłę niedopowiedzenia", którym wszelki gotycyzm zwisa i powiewa. Ja tam się NIE spodziewałem, że wszystko zostanie wyjaśnione. Bardzo mnie cieszy, że gra od początku do końca trzyma fason. P.S. Wg mnie SI daje radę. W tej grze (na całe szczęście) nie trzeba sztucznej inteligencji wystawiać cenzurki z rzutu granatem, reakcji na strzały snajpera, wykorzystania osłon terenowych... Zaledwie parę razy przyłapałem ją (SI znaczy) na ewidentnych wpadkach. Ktoś jeszcze narzekał na ostatnią walkę, że krótka. Dla mnie była w sam raz pod każdym względem. Koszmarny boss levelu z DMC rodem i kąsanie pada w bezsilnym szale gdzie jak gdzie, ale w Ico byłyby z deka nie na miejscu. Ostatnia walka w PoP: Ptaszkach Czasu to dopiero była bida z nędzą. P.P.S. Czas na SotC. Hell, yeah!
  15. Co śmieszniejsze, niektórzy self-proclaimed gracze PC-towi (czyli w sumie nie wiem kto; chyba niemal każdy ma jakieś doświadczenia i z kompem, i z konsolą) narzekają, jak to się gry PC-towe kąsolizują (kąsolizują, kąsolizują...), oraz że co jedna gra na PC, to port z Xboxa. Zapewne jakoś tam się homogenizują te rynki, ale to jeszcze nie powód, żeby dramatyzować. ZAWSZE większość gier była co najwyżej średnia i owszem, na tak zasłużoną kąsolę (kąsolę, kąsolę) jak PS2 jest sporo gier drogocennych, ale jak się te gry sprzedały (Ico, Ōkami...) to szkoda gadać. Ja to widzę tak, że wytwórcy danej konsoli życzą sobie mieć na nią takie prestiżowe, artystyczne tytuły generujące legendę danego sprzętu, ale nie są tacy skorzy łożyć na ich promocję. Pomyśleć, że najsłynniejszym tytułem na Kloca pozostaje badziewne Halo, a z finansowania produkcji Psychonauts (gry dalekiej od doskonałości, ale i tak wybitnej) Microsoft się wycofał.
  16. Sonotori

    ICO

    Nareszcie mam własne oryginały Ico i SotC. Napiszę tak: kolekcjonerom radzę nie grymasić, tylko brać wersję PAL, która chyba istnieje w większej liczbie egzemplarzy, a tym samym łatwiej (i taniej) ją zdobyć. Nawet jeśli graficzna przewaga nad wersją US nie jest oczywista, nie ma co szukać dziury w całym. Opcja 60 Hz obecna, dodatki są. Pozostaje tylko współczuć graczom skazanym na 50 Hz przez ich telewizor, bo - sądząc z intra - Ico w 50 Hz to klasycznie spowolniona, spłaszczona padaka, typowy koszmar PAL-owskiego gracza. No i współczuć skazanym na LCD. Nie wiem jak PS3 radzi sobie z tą grą, ale rozdziałka jest nawet jak na PS2 niska, nie ma progressive scanu i sama myśl o graniu w to na PS2 podłączonej do HD LCD-ka wywołuje zgrozę. Sztynksi profanacją wręcz. Szacunku trochę dla sztuki. Poza tym stwierdzam, że trudno wydać mądrzej kasę niż na Ico. Nawet zacytuję jednego panopka z pewnego serwisu:
  17. Jeszcze mała dygresyjka... Cóż to właściwie znaczy "martwa konsola"? Owszem, PS2 można uznać za prawie martwą w tym sensie, że mało co na nią wychodzi. Jednak pod względem dostępności gier i hardware'u jeszcze nie jest martwa. Znacznie łatwiej te rzeczy zdobyć niż np. działającego Saturna z akcesoriami i oryginalne gry na niego. Rozumiem, że ktoś może mieć pilną potrzebę tzw. nadążania, ale trudno nadążać za czymś czego nie ma (a dla mnie tak właśnie mają się sprawy z grami na Kloca 360 i na PS3, nie licząc MGS4, w którego przecież zagram sobie prędzej czy później). Nie jestem chyba osamotniony w tym poczuciu, bo z tego co czytam w necie wnoszę, iż wielu właścicieli obydwu konsol jest jeszcze na etapie narzekania jak to nie mają w co grać i że im się kurzą te zabawki jeno. Jestem wprawdzie przekonany, że PS3 zaoferuje mi w końcu wiele wymarzonych gier (niekoniecznie tzw. hitów), ale póki co te 3 litery oznaczają dla mnie hardware i niewiele więcej. P.S. Okej, dwie litery i jedna cyfra.
  18. A po cholerę mi nowa generacja? DX9 już widziałem. Gdyby mnie podniecały nowe technologie, rozbudowywałbym kompa i zapuszczał sobie benchmarki. Natomiast chcę zagrać w sporo gier jeszcze z czasów PSX-a, a wsteczna kompatybilność PS3 niby jest, a jakby jej nie było (śmierdzi emulacją). Z mojego punktu widzenia ma sens kupowanie sprzętu do gier które już są i w które chcę zagrać. Nie na odwrót. Nota bene ostatnia duża produkcja na PS2 (wydana w Europie) to chyba Yakuza 2. Grafika to znacznie więcej niż technologia. Podoba mi się grafika Chrono Trigger. Nie podoba mi się grafika Shining Force. Skoro dokonuję takich ocen, grafika chyba mnie obchodzi. Tymczasem obie gry pochodzą z odległej przeszłości, sprzed kilku genercji, w obie grywam i obydwie cenię, ale grafika NIE jest mi obojętna.
  19. Może i warto nabyć Kloca 360 dla gier sportowych które jeszcze wyjdą, ale to zależy jaki masz TV. Jeśli masz HD LCD-ka, gry z PS2 będą na nim wyglądać syfnie. Z kolei jeśli masz oldskulowy TV CRT, technologiczna przewaga Kloca będzie w znacznym stopniu zniwelowana. Tak czy owak, o ile nie grasz w te sportowe seriale od lat, PS2 ci oferuje plenty to explore. PS. Poza tym never nie mów never. Ja nabyłem PS2 dla szeroko pojętych action adventure (oczywiście nie wszystkich jak leci, tylko dla niektórych), ale np. wyjeździłem na złoto Jak X, rzecz dość odległą od centrum moich zainteresowań.
  20. Sonotori

    Quiz obrazkowy PS2

    Ghost Hunter?
  21. Sonotori

    ICO

    Nie wydaje mi się. Sądząc z Twojego opisu wersje różnią się jakimś widocznym zabiegiem optymalizacyjnym, za który odpowiada odrobina kodu. Gdyby chodziło o oszczędność miejsca na japońskim CD, gra mogłaby mieć np. niższy bitrate sampli audio (których w Ico raczej nie ma tyle co w GTA, tudzież jRPG-u dialogiem płynącym), generalnie gorsze tekstury, ew. mniej tekstur (jak rozumiem nie w tym rzecz), wycięte (albo gorsze jakościowo) filmy (gdyby filmów było dużo)... Nie miałem okazji porównać, ale może ta różnica jest wymuszona bajerami takimi jak bardziej złożone cienie w wersji PAL, programowy antyaliasing, lepsze (w teorii) oświetlenie, które w praktyce mogą się mniej rzucać w oczy, więc tak jakby skórka za wyprawkę. Czasem trudno się zdecydować, czy zapodać jakiś efekt, czy lepiej z niego zrezygnować. Przykładem filtr zmiękczający w PAL-owskim GoW. Grałem z nim, bo maskował aliasing, ale w dwójce brak tej opcji, toteż aliasing z początku mnie raził, jednak przyznać trzeba, że obraz jest ostrzejszy. Zetknąłem się też z opinią, że progressive scan nie w każdym wypadku służy grafice. Poza tym post-processing w PC-towym Hitman: Contracts bardzo obciążał kartę graficzną (na szczęście można go było wyłączyć), ale trudno stwierdzić z pełnym przekonaniem, że ogólne przyżółcenie/przybrązowienie obrazu było tych wymagań sprzętowych warte. Itd, itp. Osobnicze preferencje w takich kwestiach często kształtuje pierwsze wrażenie. Pewnie właśnie dlatego.
  22. Sonotori

    ICO

    A to dziwne, gdyż w USA wydano ponoć wcześniejszą wersję kodu, bez ostatniego szlifu developerskiego. http://en.wikipedia.org/wiki/Ico#Versions_and_merchandise
  23. Sonotori

    Quiz obrazkowy PS2

  24. Sonotori

    Quiz obrazkowy PS2

    Bardziej znana w naszym kraju jest animowana adaptacja mangi, na której licencji stworzono grę.
  25. Sonotori

    Resistance 2

    Że się wtrącę, w momencie wydania H-L2 był jedną z najlepszych gier akcji na PC i gier akcji w ogóle. Przypuszczam, że wciąż plasuje się całkiem wysoko (mogę się tylko domyślać, bo w sprzętowym wyścigu zbrojeń nie uczestniczę). Ale suchym okiem patrząc oceniam, że to zwykły "quick save, quick load" FPS. Bez pretensji do redefiniowania, czy choćby wzbogacenia formuły gatunku. Nic tak niezwykłego, jak Thief, czy Deus Ex (teraz wiadomo, że jedno to skradanka, a drugie - cRPG, tak jak wiadomo, że Slayer to thrash metal, ale swego czasu było zamieszanie w kiblu). Model fizyki pewnie miał być rewolucyjny, co się nie udało, bo jak działa Havok Physics widzieliśmy wcześniej w MP2 i w Painkillerze.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...