Sonotori
Użytkownicy-
Postów
332 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Sonotori
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 14
-
Oł rily? PAL zasadniczo oznacza standard kodowania koloru, który (przynajmniej w teorii) jest lepszy od NTSC. Prosty lud nie bez racji kojarzy te skróty z częstotliwością odświeżania i rozdzielczością obrazu telewizyjnego, ale niezależnie od tego, co jest napisane w opcjach niektórych gier, PS2 nie obsługuje tzw. PAL 60. Żeby nie być gołosłownym, stąd cytat: (Wytłuszczenie moje.) Otóż wedle mojej wiedzy PS2 wśród tych some video game consoles nie ma (chociaż w opcjach Soul Calibura II na PS2 jak byk stoi "PAL 60", to raczej pobożne życzenia lub przeoczenie developera). Skoro nazywasz moją wypowiedż "bredniami totalnymi", zechciej wyszczególnić, w których konkretnie miejscach minąłem się, wg Ciebie, z prawdą. W chwili obecnej Twoja argumentacja jest właściwie żadna.
-
Jeden taki typunio ma piec nad potokiem i wypala w nim ceramikę. Leży tam drewno opałowe. Potter=garncarz od pot=garnek. Potter's field w Biblii to garncarzowa ziemia itd., itp. Już nie pamiętam, czy on jest w grze jakoś nazwany, ale ewidentnie tym się zajmuje. PAL to system kolorów lepszy od NTSC, ale obraz w PAL-owskiej TV jest odświeżany z częstotliwością 50 Hz. Dlatego w trybie NTSC (tradycyjnie 60 Hz) kolory mogą być oczoj?bniejsze (choć różnica dotyczy raczej kontrastu, nie nasycenia barw). Generalnie jeśli PAL-owska gra obsługuje tryb 60 Hz, gra się w tym trybie (o ile TV na to pozwala), ponieważ wersja NTSC zwykle powstaje najpierw i dopiero potem przerabia się ją na PAL kosztem mniejszych lub większych kompromisów. Po to jest przełącznik na 60 Hz, żeby się tymi kompromisami nie przejmować i grać dokładnie w to samo, co ludzie z innych regionów. Niektóre konsole wyświetlają PAL-owski kolor w 60 Hz, ale PS2 do nich nie należy.
-
Spróbuj w tym gąszczu: http://www.gamefaqs.com/ To rzeczywiście byłby splendor wiekuisty i chwała in saecula saeculorum. Gdyby tak jeszcze Radio Maryja dorzuciło parę pochwał, respekt na mieście byłby już zupełny. Ostatnio w jakimś zestawieniu autorytetów polskiej młodzieży Dalajlama znalazł się na wysokim, piątym miejscu (tylko jedno miejsce za Wojciechem Cejrowskim)...
-
Mnie mierzi sama idea grania w to na PS2 (zwł. w dzisiejszych czasach, kiedy oryginalny H-L pójdzie na każdym złomie), ale daruję sobie kazania. Zaznaczę tylko, iż wg mojej wiedzy H-L na PS2 nie zawiera dodatków Blue Shift i Opposing Force, o całej masie modów (Counter Strike, anyone?) nie wspominając. PC-towego Half-Life'e przeniesiono na silnik Source i także tę wersję (Half-Life Source) sprzedaje Steam. Tu recenzja H-L na PS2 z epoki.
-
Capcom udostępnia kilka (wszystkie ładne) okładkowych artów do wersji Wii. Radzę rzucic okiem, aczkolwiek wykorzystanie ich w celu innym niż wydrukowanie sobie okładki teoretycznie wiąże się z ryzykiem nadepnięcia Capcomowi na odcisk. Poza tym nie zawadzi napisać do tej instytucji, że tak a tak, potrzebujecie konsultanta o pewnej wiedzy na temat sztuki japońskiej. W najgorszym razie Was oleją.
-
Się nie zastanawiaj, tylko bierz Ōkami. Pewnie wyjdzie trochę drożej, ale to bardzo długa gra (możesz liczyć na 80+ godzin, zwł. jeśli się zaweźmiesz żeby odkryć wszystko). Nietrudna, ale i nie banalna. Trzeba się wykazać i pomyślunkiem, i zręcznością. Graficznie, muzycznie i pod niemal każdym innym względem - arcydzieło. Osobiście bez wahania zamieniłbym GoW1&2 na Ōkami (na szczęście posiadam wszystkie trzy). RE4 to solidna pozycja, ale długo jeszcze będzie dostępna w relatywnie niskich cenach, Ōkami natomiast już raczej nie stanieje. Gdyby ktoś miał w życiu przejść jedną jedyną grę na PS2, poleciłbym Ōkami lub Ico (w zależności od tego, ile czasu mu zostało, bo Ico to dla odmiany bardzo krótka gra). DMC3 to bodaj najwybitniejszy taki slasher na PS2 (takie moje zdanie po przejściu obydwu części GoW; do DMC3 SE wracam co parę miesięcy), ale - podobnie jak RE4 - długo jeszcze będzie dostępny i może nawet stanieje. Z wymienionych przez Ciebie gier multiplayerowych Burnout 3: Takedown nie powinien zawieść, ale naprawdę, Ōkami to jest way to go. P.S. Jeszcze jedno! Gradius V to przewypaśna gra tak w single-, jak i w multiplayerze (co-op). Ma przełącznik na 60 Hz i w ogóle, mokry sen z marcepanem. Trudna, owszem, ale tak po prostu być powinno i radzę nie karmić jej kredytami. Może się trafi taniej niż God Hand, a i wartość kolekcjonerska w przyszłości - praktycznie murowana (wystarczy sprawdzić, ile sobie ludzie życzą za Radiant Silvergun na Saturna albo Ikarugę na DC). Tak, jeśli multi i single w jednym, to koniecznie Gradius V. Zasadniczo od kontaktu z tą grą datuje się moje zainteresowanie shmupami (w które ostro pocinam do teraz), więc nawet jeśli ten gatunek średnio Ci się widzi, śmiało przyznaj Gradiusowi kredyt zaufania.
-
Ikaruga? (zalecana wersja NTSC) Skies of Arcadia Legends?
-
W jakim sensie "posługiwać się"? Odbitka drzeworytu była zwykle dziełem trzech artystów: rysownika, "wycinacza" i kolorysty (autorstwo tradycyjnie przypisuje się rysownikowi). Pojęcia nie mam, czy ktoś w Polsce to naśladuje. Natomiast rysownika/malarza tuszem/akwarelistę pewnie by się znalazło. Przeglądałem kiedyś stronę takiego typunia, ale w tej chwili nie znachodzę linku. Pożycz sobie na początek z biblioteki taki w pytę album sztuki japońskiej (tam rzecz jest omówiona), albo inną jaką książkę o japońskiej sztuce. Jest tego multum. Ukiyo-e to właściwie kategoria scen rodzajowych, sztuka "mieszczańska". Nie jestem pewien, czy dokładnie tego szukasz. Pejzażyki, tematyka mistyczna - to trochę inna jazda.
-
Wersja PAL Onimushy jedynki (z tego co pamiętam) to siermiężna konwersja bez przełącznika na 60 Hz i jakiejkolwiek optymalizacji (a więc: spowolnienie, paski, deformacja). Od roku 2003 począwszy Capcom wydawał bodaj wszystkie gry w PAL-u z przełącznikiem i chwała mu za to, ale ich wczesna oferta na PS2 pod tym względem zawiodła srodze. To problem z wieloma wczesnymi PAL-owskimi grami na PS2. Kwestia była już omawiana, o, tu. Ja Persony 3 za takie ach! cudo nie uważam (przeszedłem The Journey i The Answer; czwórkę sobie raczej odpuszczam). Z jRPG-ów tamtej generacji ciągnie mnie natomiast do DDS i BoF: Dragon Quarter. Digital Devil Saga to wręcz jedyny (!) oprócz FFX jRPG na PS2, który wywarł na mnie dobre pierwsze wrażenie (że oto zaczyna się coś wielkiego, przygoda jak za czasów SNES-a czy PSX-a). To są jednak póki co moje wczesne impresje.
-
Ōkami (koniecznie!) Onimusha 2 (jedynkę polecam tylko w NTSC) God Hand Blood Will Tell Project Zero (a.k.a. Fatal Frame) Steambot Chronicles (wersji PAL raczej nie polecam) Genji (jeśli trafi się tanio, bo gra śmiesznie krótka pono; osobiście grałem tylko chwilę i odniosłem dobre wrażenie) Poza tym warto mieć na uwadze giery, w które dopiero planuję zagrać i jestem dobrej myśli, bo Capcom wtedy wymiatał: Gregory Horror Show, Haunting Ground, Shadow of Rome, Crimson Tears... ...pewnie sobie coś jeszcze przypomnę. P.S. Sorawka, widzę, że jednak powtórzyłem pewne wcześniej wymienione tytuły, ale poważnie, wyroby Capcomu na PS2 jeszcze mnie nie zawiodły. Co więcej Gregory Horror Show poza Japonią wydano tylko w PAL-u (ma przełącznik na 60 Hz), więc po latach gra ma szansę się stać nie lada rarytasem.
-
Burnout 3: Takedown.
-
Św. Jacku z pierogami, Torment to jedna z PC-towych Gier Wszechczasów. Nie lubię silnika Infinity, ale - pomimo takiej a nie innej implementacji AD&D - Planescape: Torment wciagnął mnie po uszy. Poleciłbym jeszcze inne cRPG-i (w tym osobliwie "japoński" Anachronox), turowe tacticsy itd., itp., ale chyba szkoda mojej fatygi. P.S. Bajdeuej, Grandia II jest na kompa. Hel noł, żaden tam turowy system, tylko ATB jak w Fajnalach IV-IX i hel jes, działa na XP, tylko się wiesza, bo to gra nieodrobaczona i właściwie zrobiona tylko do połowy.
-
"Prawdziwy symulator" na PS2? Czy ja wiem, przycisków na padzie trochę mało... Sky Odyssey czasem trafia się niedrogo. Ciekawa action-adventure samolotowa (eksploracja zamiast strzelania) z legendarnym Faireyem Swordfishem (między innymi) i muzyczką tego pana, który później skomponował OST do Shadow of the Colossus. Uwaga! To gra z 2000 roku, więc konwersja na PAL jest pewnie z tych najgorszych.
-
Czuję się, jakbym tę grę już przeszedł kilka razy. Gust chyba nigdy nie tworzył grafy najładniejszej we wsi, ale ta produkcja wygląda mi na typową ofiarę HDTV.
-
Nie kumam. Ani mnie ta scenka ziębi, ani grzeje. Nie jest to poziom FF czy MGS, ale tak biadolicie, że spodziewałem się czegoś z tej półki:
-
Sam nie jestem "pro", ale wyobrażam sobie, że jeśli przejdziesz grę na poziomie DMD w trybie Yellow (o ile grasz w SE), to będziesz miał niejakie szanse na uzyskanie najwyższych ocen na Normalu.
-
Żeby dobrze bawić się przy God Hand należy spełniać 3 warunki: - trzeba lubić wysoki poziom trudności (tutaj jest bezlitosny dla casuali) - potrafić przymknąć oko na typowo japońskie kiczowate zagrywki (których w grze jest bez liku) - nie zniechęcać się do archaicznej oprawy graficznej no i oczywiście lubić chodzone napierdzielanki. Moim zdaniem gra jak najbardziej udana, chociaż mocno specyficzna. Żeby się dobrze bawić przy God Hand trzeba spełnić dokładnie jeden warunek, mianowicie - przedkładać granie nad oglądanie cutscenek. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że kto się przy God Hand nie potrafi dobrze bawić, ten nie rozpoznałby dobrej gry nawet gdyby kopnęła go w dupę. Właściwie można przy pomocy tej God Hand testować, czy dany osobnik ma czego szukać w graniu jako takim, czy lepiej dla niego będzie, jeśli znajdzie sobie jakieś inne hobby.
-
Jumpa, nie "Jump'a". Wyraz obcy jump w nie ma na końcu żadnej "niemej" litery, więc polskie końcówki należy dodawać bez apostrofu (Jumpa jak Fishera i Londona, nie jak Snake'a i Wilde'a).
-
Nie można. Sprawdzone. Sam przez całą grę zabijałem każdego napotkanego stworka, a mimo to przy niektórych bossach dodatkowe pakowanie było wręcz wymagane. E tam. Zdarzało się, owszem (chyba 2 razy), że boss mnie zabijał, ale wtedy nie szedłem grindować, tylko od razu z powrotem na bossa. Oczywiście gra jest tak urządzona, że między bossem a savepointem z reguły jest dungeon, więc rozwalałem co się tam po drodze napataczało, ale to była raczej formalność niż grindowanie z prawdziwego zdarzenia. ŻADEN z regularnych bossów nie wymusił na mnie starego niedobrego level grindingu z piekła rodem. Część zasadniczą pokonałem z marszu.
-
W odróżnieniu od BG: Dark Alliance 2, obie części Champions of Norrath stworzyły Snowblind Studios (ci od pierwszego Dark Alliance). Poza tym zamierzam dać szansę Crimson Tears (recenzja), bo to gra z bodaj najlepszych lat Capcomu. Silniku BG: DA napędza jeszcze Bard's Tale, ale wersja PC kosztuje grosze i nawet myszą+klawiaturą steruje się znośnie (poza tym spolszczenie jest w pytę), choć gra obsługuje też pada. Patrz wyżej. Poza tym jest szansa, że spodoba Ci się Valkyrie Profile 2: Silmeria. Co ma FFXII wspólnego z Dyscyplami i Hirołsami, oprócz elementów RPG? Wypasionym turowym tacticsem na PS2 jest niewątpliwie Disgaea. Jest dość nietypowy RTS na PS2 pt. GrimGrimoire. God Hand. Gradius V, Klonoa (obie części), Odin Sphere (tylko rób sobie dłuższe przerwy na jakąś inną grę pomiędzy kolejnymi księgami; Odin Sphere niezbyt się nadaje do przejścia za jednym zamachem), Rez, Steambot Chronicles (jeszcze nie zagrałem w to porządnie, ale odniosłem dobre pierwsze wrażenie)... Jest tego masa.
-
Żeby było śmieszniej, jeśli wierzyć temu artykułowi, terminu "sequence breaking" użyto po raz pierwszy w odniesieniu do Metroid Prime'a (rzekomo tutaj). Trudno to oczywiście ustalić z całą pewnością.
-
To jest wątek o grze na PS2 z 2004 roku pt. Transformers. Nie na podstawie kinowego filmu, tylko serii Transformers: Armada. Taki szuter na dwa analogi, o imponującej (jak na PS2) grafie. Duże, ładne lokacje i solidny framerate (choć wersja NTSC wygląda mi na max 30 fps, podczas gdy np. w Jakach było 60; pojęcia nie mam, jak przedstawia się konwersja na PAL, ale gra powstała w Australii, więc jestem dobrej myśli).
-
Przeczytaj sobie to zdanie kilka razy. Wedle mojej wiedzy WoW teraz jest, a kiedyś go nie było. Dotyczy to zresztą wszystkich istniejących gier. Wspomniałem WoW, ponieważ jak raz jeszcze go nie było w roku wydania FFXI (2002) i miara sukcesu płatnego MMORPG była zupełnie inna. Teraz kolejne wysokobudżetowe MMORPG powstają nie po to, żeby powtórzyć sukces UO czy FFXI, tylko po to, żeby zdyskontować sukces WoW. Na PC jak dotąd nikomu się to nie udało. Konsole to pod tym względem wciąż niemal dziewiczy teren i Square Enix ma szanse tę działkę zagospodarować. Śmiały projekt, ale ta firma traci rząd dusz i wyraźnie potrzebuje sukcesu na miarę FFVII.
-
FFXI był liczącym się MMORPG, ale wtedy jeszcze nie było WoW-a. Jak właściwie Japończycy grają w online'owe RPG (nie licząc tramwajowych gier typu Monster Hunter)? Przemycają lapy do pracy? Konsolowe RPG online już parę razy wypaliły. Przynajmniej Phantasy Star Online i FFXI trudno nazwać całkowitymi porażkami. Przypuszczam, że Square chce na konsolach dokonać tego, czego Blizzard dokonał WoW-em na PC. Ma to niejaki sens.
-
W "tych grach" (przynajmniej w edycji Anthology) jest od początku free play, czyli żetonów ile dusza zapragnie. Dzięki temu nawet ostatnia melepeta jest w stanie je ukończyć. Temu służą edycje konsolowe (i emulatory), żeby nie rujnując się przy tym doszczętnie zdobyć umiejętności w domowym zaciszu i popisywać nimi na salonie. Activision Anthology, Sonic Mega Collection... Jest tego trochę. Generalnie te starocie nie są łatwiejsze od gier, które wymieniłem. W Metal Slug Anthology jest od początku free play, grając w Gradiusa V zarabia się stopniowo kredyty, a w końcu odblokowuje free play. Nie wydaje mi się, żeby Pitfall, Commando czy Sonic były dla dzieciny atrakcyjniejsze, łatwiejsze i miłosierniejsze. Klonoa to jest oldskulowy platformer "2,5D" (tak naprawdę 2D), w którego warto zagrać na PlayStation. Jeśli nie wierzysz, sprawdź wersję GBA na emulatorze. Crashów na PS2 nie robił już Naughty Dog. P.S. W ogóle zanim wybulisz na taką składankę, radzę przetestować te gry na emulatorze (Sonic Mega Collection jest zresztą i na PC) i dobrze się zastanowić, czy tego właśnie potrzebujesz. Właśnie gram w Klonoa: Door to Phantomile (palnie na emulatorze PSX-a), więc nie polecam czegoś, w co nie zagrałbym osobiście. Konsolowe porty gier z automatów można z reguły karmić na chama kredytami, więc problem zbyt wysokiego poziomu trudności nie występuje. Możliwość grania w dwie osoby (także w co-opie) to też spory atut (w każdej chwili może się dołączyć druga osoba, np. dorosły).
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 14