Sonotori
Użytkownicy-
Postów
332 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Sonotori
-
Playstation 2 nadal żyje!
Sonotori odpowiedział(a) na d4ntes temat w Opinie, komentarze - forum, magazyn
Zabawne; ponoć stosunkowo niedawno wznowiono (w bardzo ograniczonym nakładzie) Personę NTSC US/C. Może to nie była gra wybitna (nie sprawdzałem) i pewnie inne jRPG-i z epoki uznałbym za godniejsze wznowienia, ale najwyraźniej samo wytłoczenie gry i jej zbycie nie stanowiło wielkiego problemu. Zresztą czy w Disgaei 3 jest (poza wysoką rozdziałką) coś, czego nie dałoby się wykrzesać z PS2? Warto pamiętać, że poprzednie części technologicznie tkwiły jedną nogą w epoce PSX-a. Na deser ciekawostka, która nie pozwala wykluczyć, że PS2 "przeżyje" nawet PS3 (choćby w jakiej egzotycznej krainie). -
Przeeż rzekoma produkcja jest jeszcze hen, w lesie. Mój sceptycyzm nadwątlił ten anons.
-
Rozumiem, że Naughty Dog palcem przy tym nie kiwnie (choć pewnie ktoś z dawnej ekipy jest zaangażowany), ale Daxter na PSP ponoć trzymał poziom, a też Naughty Dog tamtej gry nie firmował, więc może nie będzie tragedii. Wygląda na to, że Sony - wzorem Nintendo - schowało sobie dumę do kieszeni i próbuje się jeszcze odkuć na PS2, co jest nowiną wręcz fascynującą. Byle nie położyli przedwcześnie laski na PS3, ale grunt, że dotarło do nich, iż zima będzie ciężka. Robi się ciekawie. P.S. Chyba że to prima aprilis... Tym niemniej kanciastość modeli dałoby się wytłumaczyć ich pochodzeniem z wersji na PSP.
-
Ktoś kiedyś chwalił Sacred (w którego zbyt dużo nie grałem) za to, że na typie widać wszystko, co ma w ekwipunku (osobiście nie sprawdzałem). Mi pod tym względem najbliższy ideału wydał się Dungeon Siege II. Nie wiem, czy każdy kajdan, sygnet, złoty ząb itd., itp., ale zbroje i broń były co do sztuki odrobione galanto w 3D i widoczne na modelach postaci. To był tak w ogóle kolosalny projekt, Dungeon Siege II. Gra może nie wbudziła w Społeczeństwie silnych emocji, ale Gas Powered Games wyraźnie stawali na głowie, żeby zrobić taki hack'n'slash ultymatywny (i nie jest to już DS jedynka, który jakoby "grał w siebie sam", choć dwójkę można i tak sobie skonfigurować).
-
Chodzi, jak przypuszczam, o to, że w pierwszym Diablo były, owszem, zbroje wyglądające inaczej od dostępnych na starcie, ale pojawiały się dopiero w głębszych dungeonach i wymagały odpowiednio wysokich statystyk postaci.
-
I say FUCK YEAH! W sumie to mało mnie obchodzi, czy Sony uda się "skok na Wii", ale trudno o lepszy chwyt marketingowy niż obniżka ceny. Dla mnie dalsze wsparcie PS2 oznacza, że długo jeszcze będziemy opływać w akcesoria i części, więc komfort użytkowania tej maszynki pozostanie wysoki. Zanosi się na to, że PS2 podzieli los konsol-matuzalemów pokroju Atari czy Dreamcasta (mam na myśli produkcje "pośmiertne"). Może nawet doczekamy takiej PS2 (chociaż to ponoć kolejna podróbka, tylko ze znaczkiem Segi, no ale i na podróbki PlayStation pewnie przyjdzie czas). Qrka, w 2005 Chińczycy wydali nieoficjalny port FFVII na NES-a, więc PS2 ma szanse na bardzo długi żywot.
-
PS2 FAQ - najczęściej zadawane pytania
Sonotori odpowiedział(a) na Burgund temat w Hardware, Software, Scena
Jeśli tylko obsługuje 60 Hz (bo niektóre gry w 50 Hz są okaleczone) i ma gniazdo SCART (bo dobry kabel to podstawa), każdy kolorowy CRT będzie lepszy niż monitor (zwłaszcza LCD). Tym niemniej przejściówki z CINCH na jacka, z CINCH na CINCH itp. są w sklepach z elektroniką (jak chociażby w supermarketach pewnej znanej sieci handlowej). Być może masz np. stary magnetofon typu jamnik, w którym działa wzmacniacz (nawet jeśli magnetofon się zdupcył). Taki jamnik może mieć wejścia CINCH i służyć jako wzmacniacz i głośniki w jednym (chociaż w takim wypadku doradzałbym porządne słuchawki). -
To już chyba mikro cult following. Nie sądzę, abym kiedykolwiek użył słowa "średniak" inaczej niż w cytacie. W moim wokabularzu stosowanym ono nie figuruje. Jedyna konwersja bijatyki, jaką testowałem u mnie PieCu - GGXX mianowicie - była akurat całkiem dobra. PES nie wchodzi w zakres moich zainteresowań, więc dziękuję, raczej nie skorzystam. Apologeto. Odpisać może nie odpiszesz, ale niezdrowo się pobudzisz.
-
Nie mówię never, tak się jednak składa, że okoliczności mało temu sprzyjają.
-
Grałem na kompie. Największy problem z tą grą miałem taki, że kamera daje czadu jak w starych Residentach (mimo pełnego 3D i opcjonalnego widoku znad ramienia), ale sama gra to bardziej szuter niż survival horror, zombie szybsze, niż tradycja każe itd, itp. Całość, mam wrażenie, byłaby lepsza, gdyby twórcy się zdecydowali na jedną konwencję. RE4 to nie jest, ani Onimusha, choć nie można odmówić Cold Fearowi high production values. Gry nie ukończyłem. Może do niej wrócę, ale za każdym razem frustrowała mnie bardziej niż cieszyła. Ani totalne kaka, ani produkcja wybitna. Całość niewyważona.
-
Star Wars: Battlefront? Nie grałem w żadną wersję, ale ponoć założenia ma podobne do Battlefielda. Uzny za tego komentarza masz Wojaka xD Misery loves company.
-
No ja (będąc weteranem Gothica, Tormenta, Fallouta, Arcanum, Deus Exa i KotOR-a) w Morrowind nie cholery nie zdołałem się wkręcić, chociaż próbowałem (wiem z doświadczenia, jak duży kredyt zaufania trzeba przyznać niektórym cRPG-om, zanim pokażą zęby i pazury). Podobnie jak w przypadku Halo, nie jest to kwestia mojej niechęci do gatunku, tylko czegoś, co zostało sromotnie, bezprecedensowo schrzanione na podstawowym poziomie interakcji z grą. Dziwne to, bo udane szutery i cRPG-i FPP powstawały już wcześniej, więc wydawałoby się, że w tej kwestii nie trzeba znowu żarówki wymyślać.
-
Czyzby magia marketingu? Raczej "cywilnego" hype'u, wieści gminnej, tradycji ludowej... Jeśli ktoś wychwala grę pod niebiosa, istnieje szansa, że i ja będę się przy niej dobrze bawił. Wiele gier z początku nieatrakcyjnych zyskuje przy bliższym poznaniu. Co prawda niektórych gier nawet nie mam ochoty polubić. Np. Fallout 3 budzi moje rozgoryczenie samym faktem, że zrobili go trefnisie od Morrowinda po tym, jak "prawdziwego" Fallouta 3 wyskrobano. Tym niemniej z ewentualną druzgocącą krytyką Fallouta 3 wstrzymuję się do czasu, kiedy w niego zagram, bo taka jest wg mnie właściwa kolej rzeczy. Akurat do Halo nie byłem uprzedzony. Dopiero konfrontacja ze stanem faktycznym napoiła mnie goryczą.
-
Trzeba być "payatzem" (widzę wpływy Fotki.pl, gratuluje), żeby żarliwie bronić swoje widzimisię, nawet k*rwa nie pamiętając o czym się pisało. Nie lubisz Halo PC i tyle, papa. Widocznie pogubiłeś się w swoich postach, albo prowokujesz. Umiem sobie wyobrazić opisaną sytuację, gdyż nie jest możliwe, aby każdy, kto miał styczność z Halo na Xboxie polubił tę grę. Tak po prostu nie bywa, żeby daną grę lubili wszyscy, choćby to był najprawdziwszy killer app. Tym samym dla mnie jest do pomyślenia, że oryginalne Halo w postaci singleplayera zniesmaczyło niektórych posiadaczy Xboxa tak, że do dzisiaj wygłaszają na temat owej gry uwagi krytyczne, choć nawet nie zakosztowali multiplayera. Cały czas nawiązuję do tematu wątku. Takie czasy, że ludzie wypożyczają bądź kupują grę, grają 2 godziny i oddają do sklepu, albo opychają na aukcyjnym serwisie, bo im już granie wychodzi bokiem, po czym całymi latami potrafią wieszać na tej grze psy w internecie, bo ich to hobby bardziej ekscytuje. Ewentualnie - w polskich realiach - ściągają grę z neta, grają tyle co nic, ale wieszają na niej psy, owszem, chętnie. Ja przynajmniej próbowałem polubić Halo.
-
Jakim trzeba być payatzem, żeby dojść do wniosku, iż krytykuję multiplayer w konsolowym Halo? Poważnie pytam: jakim trzeba być payatzem? Nie oceniam ani multiplayera, ani oryginalnej wersji konsolowej (bo z jednym i drugim nie miałem do czynienia). Stwierdzam tylko, że gra w postaci trybu single player na PC wywarła na mnie odpychające wrażenie, ni mniej, ni więcej. Co jakby nie patrzeć dotyczy tematu wątku. Nawet ten mizerny port na PC ma swoich apologetów, tak nawiasem.
-
Rez był najpierw na DC. Nie pogardziłbym i Saturnem, ale coraz trudniej o akcesoria i części do tych konsol. XBLA to chyba jedyny aspekt 360, który przekonuje mnie bardziej niż tak sobie. Ależ jest. Kuriozalnie drętwym. Działa to również drugą stronę. Umiem sobie wyobrazić, jak w 2001 roku rzednie mina komuś, kto (zwłaszcza jeśli miał wcześniej do czynienia np. z UT i Kłejkiem) pełen dobrych chęci usiłuje grać w to cudo na swoim świeżo kupionym Xboxie, po paru godzinach ma serdecznie dosyć i obiecane rozkosze multiplayera już mu nie w głowie, a enuncjacje żarliwych apologetów Halo budzą w nim już tylko niesmak. Takie sytuacje musiały mieć miejsce i nie trzeba dorabiać do tego spiskowych teorii. Przez długie lata najlepiej sprzedającą się grą komputerową był killer-app napędów CD pt. Myst. Zwłaszcza dziś trudno uwierzyć, że wszyscy nabywcy tej gry faktycznie zdołali ją polubić, nie wspominając o ukończeniu. Duży hype zwykle pociąga za sobą duże rozczarowanie części odbiorców i Halo pod tym względem nie jest wyjątkiem. Jedno co może zastanawiać, to wyjątkowo senna reakcja PC-towych graczy. Fakt, że Halo nie podzieliło losu FFVII, PES-a 3 i paru innych "dużych" gier konsolowych, które mimo koszmarnych portów przyjęły się na PC.
-
Że zacytuję pewien komiks: "Rozwściecz mnie, karle. Chcę poczuć szał." Nie wiem gdzie wyczytałeś (?) jakobym "nie cierpiał FPS-ów", bo jako żywo nie napisałem niczego takiego. Ponieważ rozumienie wypowiedzi pisemnych nie wydaje mi się Twoją najmocniejszą stroną, załączam wersję spauperyzowaną: to nie ja "nie cierpię FPS-ów", to z Halo taki FPS jak z koziej dupy fisharmonia w mojej opinii i nie jest to opinia bezprzedmiotowa, gdyż grałem w tę grę nieraz i przyznawałem jej parokrotnie kredyt zaufania. Ja nie potrzebuję zakładać wątków, żeby się upewnić, iż gra, która mi się podoba, jest dobra i vice versa. To zaś, że unikam konsolowych FPS-ów, jest całkiem inną sprawą; po prostu od KZ2 na j?bitnym HDTV wolę H-L2 na kompie, choćby z monitorem 15'', gdyż granie w FPS-y na kompie w sprawia mi większą frajdę. Kornikom Rydzyka na PC mysz i WSAD żadnego "czaru" nie odebrały, nawet jeśli gra dzięki nim stała się łatwiejsza niż miała rzekomo być. Dzięki za dobre rady spod estrady, ale z rzeczy na Klocka bardziej interesuje mnie Rez HD i Ikaruga.
-
Then again, do grania po sieci żadna konsola nie jest mi potrzebna. Interesował mnie jedynie MGS3: Persistence, w którego nie zdążyłem pograć, gdyż został przez Konami wyskrobany.
-
Coś w tym rodzaju. Piękna epoka. Black, anyone? Pierwszym FPS-em, w jakiego zagrałem na konsoli był KZ2. Gra niewątpliwie w swoim rodzaju dobra, ale cały ten rodzaj nie pociąga mnie w ogóle. Może gdybym miał PS3 sprawiłbym sobie KZ2 żeby uzasadnić zakup tej konsoli, ale jeśli tak ma wyglądać przyszłość konsolowej rozrywki, to ja chętnie przeczekam całą generację. Kupno Xboxa żeby zagrać w Halo to już w ogóle wizja księżycowa. FPS-y na konsolach są mi tak potrzebne, jak prostytutce niepogoda.
-
Nietrudno zauważyć (choćby czytając fora), że nie każdy posiadacz Kloca przepada za Halo, tak jak nie każdy posiadacz PlayStation przepada za MGS-em. Nic do rzeczy nie ma rozdziałka wersji PC. Wiele gier konsolowych przyjęło się na PC, chociaż im PC-towe rozdziałki nie służą na urodę. Halo po prostu do nich nie należy. Braku powodzenia tej gry na PC nie można wytłumaczyć sterylnością grafy. Wspomniany Project: Snowblind gracze PC-towi oceniali, mam wrażenie, nawet trochę wyżej niż konsolowi, choć z grafy na PC wychodziła bida (niska rozdzielczośc tekstur, kanciastość), a sama gra potwierdzała stereotypy dotyczące gier konsolowych (płytka, łatwa itd., itp.). Tym niemniej społeczeństwo nieźle się przy niej bawiło. Bardzo niewykluczone, ale mam wrażenie, że się zaplątałeś w gąszczu retoryki. "Garstką konwertytów" (tj. nawróconych) nazwałem graczy legitymujących się PC-towymi tzw. korzeniami, którzy teraz grają w Halo przede wszystkim. Komputer mam dość wiekowy i ostatnimi czasy służy mi on głównie do emulacji. Poza tym dużo gram na PS2 (także w gry PSX-owe), trzymając się z dala od konsolowych FPS-ów.
-
To nie opisujcie (baj de łej, chyba "nie omawiamy"). Nie było chyba jeszcze tak zdupconej konwersji z konsoli na PC, która całkowicie mordowałaby grę. Nawet bardzo złe porty, jak Onimusha: Warlords, były od biedy grywalne. Mechanika Halo na kompa jest, o ile wiem, identyczna. Tymczasem tzw. gaming experience to dla mnie totalne kaka w tym przypadku. Drugiego tak nijakiego FPS-a nie znam, zresztą nawet w czasach, kiedy Halo było wyłącznie na Kloca, niektórzy, o ile wiem, odbierali to dzieło podobnie (2001). Owszem. Dawne dzieje. Żyję w głębokim przekonaniu, że nie trzeba mi żadnego FPS-a na padzie, więc to akademickie rozważania. W ogóle cały ten gatunek jest hen, na marginesie moich growych potrzeb. Nota bene przez R6 miałem na myśli te PC-towe starocie, w których padało się od 1-2 pocisków. Jeszcze dawniejsze dzieje. Ówczesne konsolowe R6 chyba znacznie się od PC-towych oryginałów różniły. Wiem, że Halo może się poszczycić garstką konwertytów, którzy teraz więcej w to grają, niż w jakiegokolwiek innego szutera na kompie, ale ja mogę sobie w któryś UT zagrać, gdyby mnie naszła ochota na FPS w multi. Do Halo musiałbym się przymuszać.
-
Niedawno znów odpaliłem pierwsze Halo na PC. Wymagania sprzętowe dziś nie stanowią problemu, WSAD i mysz z pewnością nie utrudniają grania, ale konkluzja jest taka sama, jak za każdym poprzednim razem: podobnie jak w Morrowindzie, przyjemność ze sterowania panopkiem i robienia tego, co w tej grze jest do roboty - właściwie żadna. Dwa najnienaturalniejsze FPP XXI wieku jakie przychodzą mi na myśl, to właśnie Halo i Morrowind. Oczywiście o co innego w tych grach chodzi, ale najszerzej pojęty interfejs obydwu dla mnie jest niestrawny. Jakimś cudem Bethesda i Bungie schrzanili coś, co wcześniej zostało mnóstwo razy dobrze zrobione przez innych (wiem, w Halo da się grać na padzie i to był pewien sukces, ale Project: Snowblind też jest konsolowej proweniencji, a takich problemów mi nie stwarzał). Może odpycha mnie fakt, że typunio chodzi wolno jakby ważył tonę, a skacze jakby był z papieru, co jakoś jedno z drugim przeczy mojej intuicji? Na pewno nie pomaga niedorzecznie zabawkowy świat (Army Men?), takież potworki itd., itp. Oh yes, pukawki na błękitne smarki też nie do końca mnie przekonują. Wszystko to się razem jakoś nie za bardzo klei. Tłumaczenie, że Halo to szuter "taktyczny" nie dociera do mnie. Dla mnie szuter taktyczny to Rainbow Six 3 na kompa; pewnie coś pomiędzy Quake'iem i starym R6 jest możliwe, ale Halo nawet się do tego nie zbliża. Owszem, SI przeciwników jest całkiem do rzeczy, ale ostatnio wróciłem do pierwszego Unreala i tam potwory też są dość przytomne, a cała reszta gry - z wyższej półki niż Halo. Zmierzam do tego, że - o ile wiem - mnóstwo innych graczy podobnie się rozczarowało, a im większy tzw. hype, tym boleśniejsza bywa konfrontacja z rzeczywistością. Kto sobie obiecywał po takiej grze Bóg wie co, ten się zapewne srodze rozczarował i ma o to żal do dzisiaj. Poza tym trudno nie zauważyć, że sukces Halo zaczął epokę, którą uważam za bodaj najciulowszą w dziejach konsolowego mainstreamu, tj. epokę, w których kwintesencją tegoż mainstreamu jest konsolowy FPS. Może dla niektórych to właśnie jest wiek złoty, ale nie dla mnie.
-
To jest raczej argument wysuwany przez ludzi, którzy i tak nie zamierzają sobie sprawić PS2, bo ich ta konsola, powiedzmy, nie pociąga. Dla kogo kwintesencją konsolowej rozrywki są np. haloidalne szutery, ten całkiem niedrogo znajdzie sobie zieleńsze pastwiska.
-
Pierwsze moje skojarzenie to Dark Cloud (i Dark Chronicles), o których jednak tylko czytałem, a i to niezbyt uważnie, więc być może skojarzenie całkiem chybione. Jest sporo turowych gier taktycznych z elementami strategicznymi (jak Disgaea), ale to już całkiem odległe skojarzenie. Od konsolowych RTS-ów trzymałbym się z dala (choć zamierzam spróbować szczęścia z GrimGrimoire, ale to przez sentyment dla Odin Sphere). P.S. Civilization II, okazuje się, wydano na pierwszego Pleja.
-
PS2 FAQ - najczęściej zadawane pytania
Sonotori odpowiedział(a) na Burgund temat w Hardware, Software, Scena
Czego podróbką jest Modbo? Nota bene nie bróbowałem odpalać z Modbo żadnego homebrew (nie licząc undubów itp. wynalazków), ale ogółem czip spisuje się na medal. Żadnych przycięć obrazu, przesunięć itp. (z kablem RGB). Może wina leży po stronie TV? Np. niektórzy mają przesunięty obraz w oryginalnym, PAL-owskim GoWII przy nieprzerabianej konsoli, co chyba tylko na TV można zwalić (i oczywiście na brak wiadomej opcji w ustawieniech gry).