Sonotori
Użytkownicy-
Postów
332 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Sonotori
-
Wg mnie ultymatywna wersja Raymana 2 to wersja na PC. Rozdziałka 1024x768, do tego wymuszony antyaliasing i filtrowanie anizotropowe tekstur na maxa (dziś drobiazg nawet dla dość wiekowych kart graficznych) i jest przepięknie. Lepszej platformówki 3D nie znam (z całym szacunkiem dla J&D i R&C). Magiczna gra. Trójka (na PC również polecam wymusić FA i AA, do tego wybrać w opcjach gry nieskompresowane tekstury) przede wszystkim wymiata graficznie, zaś ostatni boss wywarł na mnie kolosalne wrażenie. Niestety, Ancel nie był głównym autorem tej gry a całość bezsensownie zamerykanizowano. Tym niemniej to porządny platformer. W jedynkę nie grałem, ale co ciekawe ŻADNEJ gry na PSX nie sprzedano w UK więcej egzemplarzy, niż właśnie pierwszego Raymana. Może się ta wiedza przydać w jakim teleturnieju...
-
W grze jest co-op. Niech to zostanie napisane raz jeszcze: co-op. Całą można przejść w dwie osoby, jak chyba mało którą na PS2. Podobnież tryb co-op jest główną atrakcją The Red Star i chętnie wierzę, iż wynagradza on niskobudżetowość oprawy graficznej. Dwie postacie do wyboru od początku + jedna do odblokowania. Wersja PAL nie ma przełącznika na 60 Hz, za to jest praktycznie pozbawiona pasków (nie wiem, czy zachowano tempo wersji NTSC, ale ogółem sprawia dobre wrażenie). Nie zamierzam grać sam w The Red Star, ale coś czuję, że w co-opie może być niezła jazdka i postaram się ten tryb przetestować. Póki co chwilę pograłem jadźką z sierpem i młotem. Powiało Contrą, salonem gier i nostalgią. To jest tak w ogóle produkcja na podstawie komiksu The Red Star.
-
Naczy mroczna egzystencja owego przycisku przeszkadza Ci w zrozumieniu, czemu te serie cieszą się uznaniem wielu graczy? O ile wiem, w wielu bijatykach blokuje się trzymając lewo lub prawo na D-padzie (w zależności od tego, po której stronie stoi fighter). W czym blokowanie innym przyciskiem jest mniej lamerskie, za to łatwiejsze do zrozumienia?
-
Moja tyrada była w obronie oprawy audiowizualnej Ico, którą summa summarum oceniam wyżej niż tę Soul Reavera 2 (choć fakt faktem, gra - przynajmniej na kompie; wersji PS2 nie widziałem w akcji - była ogółem nieszpetna). W LoK nigdy się nie zdołałem wkręcić (aczkolwiek nie mówię never, bo to mój ulubiony gatunek), ale wierzę, że fabuła jest tam istotna. Niewątpliwie pod względem zachodniego voice actingu seria przekraczała ongiś jakościowe Rubikony ramię w ramię z Metal Gear Solid.
-
To EA jeszcze wspiera Burnout 3 online?
-
Dla mnie kolejny przykład tego, jak mogą się ludzie różnić poglądami na animację. Koń, owszem, pięknie-ładnie, ale w animacji Wandera praktycznie powtórzono błędy animacji Ico (chodzi konkretnie o to, jak typ chodzi i biega). Podobno człowiek od animacji w Team Ico unika motion capture (w SotC jakoby uczynił wyjątek dla konia i - być może - jeźdźca). Rezultatem jest, podobnie jak w Ico, animacja w niektórych aspektach wyborna, w innych - co najwyżej do przyjęcia.
-
Oh boy, nic nie mam do Soul Reavera (czy Blood Omena) jako takiego, ale animacja postaci w SR2 (w jedynce chyba też) jest iście pokraczna, w tym badziewnym, amerykańskim stylu. W szczególności chodzą tam jak patafiany, co nadaje postaciom rys karykaturalny (chyba niezamierzenie). Zarówno w czasie rzeczywistym, jak i w cutscenkach wykorzystano te same, żenujące animacje chodu i (nie)ludzkiego behawioru. Toż to kpina. Można sporządzić wyborne animacje bez użycia motion capture, ale Soul Reaverowi 2 pod tym względem bliżej do Sword of the Berserk na Dreamcasta niż do Splinter Cella. Owszem, w Ico tytułowy bohater chodzi niezbyt naturalnie, ale dla mnie to acquired taste - coś, co niemal natychmiast przestało mi przeszkadzać. Natomiast niuanse behawioru, gesty Ico i Yordy oddano fenomenalnie; pod tym względem Kniaź Babelski: Ptaszki Czasu (skądinąd animowany nienagannie) nie może się z Ico równać, a cóż dopiero SR2. Bah! Ico wyprzedzał swoje czasy pod względem mimiki. To właśnie mimika zestarzała się najszybciej w wielu grach minionej generacji, wychwalanych ongiś pod niebiosa za grafikę, jak np. Max Payne 2 na PC. Niedawno odpaliłem Soul Calibur II na PS2 i raził mnie tam nie tyle brak frymuśnych efektów graficznych, ile przede wszystkim martwe fizjonomie fighterów. Co się tyczy modeli postaci... W SR2 nie są one złe i być może mają więcej wielokątów, ale nazwanie modeli postaci z Ico "sporo gorszymi" to nawet nie tyle przesada, ile wręcz całkowita nieprawda, jakby mnie kto pytał. Jakość modeli nie tylko liczbą wielokątów stoi.
-
Persona 3 po stu godzinach z okładem (faktycznie 130+) już mi trochę bokiem wychodzi. Sam nie wiem, czemu aż tyle tych godzin (wersja NTSC). Pewnie grindowałem więcej niż trzeba, ale jak tu nie grindować, skoro w dialogach ciągle mnie straszą, że następny boss będzie zły jak sam ch?j (po prawdzie jak dotąd żaden nie okazał się taki straszny). Poza tym dawałem się wrobić w szukanie po dungeonach różnych dupereli, co pewnie też miało zachęcać do pakowania. Enyłej, zacząłem wymiękać po 100 godzinach, a może i wcześniej. Rozwodniona jest ta gra nieprzyzwoicie. Jeśli na PS2 nie ma lepszych jRPG-ów, to miniona generacja była pod tym względem bodaj najsłabszą. Nierychło się skuszę na The Answer (chyba że zakończenie The Journey wrazi mi fest szkło bolesne). Naczytałem się zachwytów nad Innocent Sin (jest już po angielsku). Planuję zagrać, ale zachodzi obawa, że po trójce zostanie mi uraz do MegaTen. Wg mnie są po prostu źle narysowane. To chyba najbardziej niskobudżetowy aspekt gry, a mogło być pięknie...
-
MGS3 ma bardzo równy framerate, z tym że na moje oko to 30 fps, nie więcej. Natomiast Ōkami rzadko przycina, ale permanentnie zwalnia w niektórych lokacjach: w zapowietrzonej wsi koło miejsca, gdzie Susano leży w bambusach, później u Ajnów... Silnik raczej nie opuszcza klatek, więc nie ma drastycznej utraty płynności. Oczywiście takiej grze wybaczam z lekkim sercem to, co np. w bijatyce byłoby nieznośne.
-
Ciekawe, skąd te rewelacje: bo z tego wywiadu co innego można wywnioskować. Coś mi się wydaje, że z tym soft lightingiem wydajność byłaby jak w SotC. Za to uważam Capcom, że oni zwykle mierzą w 60 fps. Nawet jeśli framerate czasem opada (w Ōkami dość często i nie jest to jedyny feler techniczny tej gry), ostateczny efekt wynagradza wysiłki programistów. Jeśli czegoś mi brakowało w MGS3, to właśnie wyższego framerate'u. Za to RE4 na PS2 śmiga płynniutko, mimo skromniejszej niż na Kostce grafy. Najwyraźniej 60 fps było dla Capcomu priorytetem.
-
"Elementu RPG" jest tam dokładnie tyle, ile w typowym jRPG, czyli ni ch?jaszka. Owszem, Ōkami zawiera sporo fabuły i dialogu, ale to samo dotyczy wielu przygodówek, których nikt RPG-ami nie nazywa. Ōkami to action-adventure w stylu Zeldy, trochę jak BG&E.
-
To się chyba nazywa sequence breaking, wyszło mi niejako mimochodem i nawet nie próbowałem powtórzyć tego wyczynu. Obawiam się, że jeśli nie masz TMP i szotgana apgrejdowanych należycie, owa taktyka może nie poskutkować.
-
Wie ktoś może, czy The Red Star PAL ma przełącznik na 60 Hz? Jeśli nie ma, to czy są paski i zdeformowany obraz/spowolnienie?
-
Niedawno przeszedłem Separate Ways i Assignment Ada, ale każdemu, kto ukończył tryb podstawowy, polecam Mercenaries przede wszystkim. Niczego lepszego w RE4 nie znalazłem (nie próbowałem jeszcze professionala).
-
Gry najbardziej imponujące technologią to jednak trochę inny temat. Tu należałoby wspomnieć Transformers z 2004. Jaka II może na głowę nie biją (framerate wyraźnie niższy), jak chcieliby niektórzy, ale w sumie wydajnością engine'u zawstydzają większość gier na PS2 silących się na renderowanie rozległych leveli.
-
Sam sobie odpowiedziałeś, poniekąd. Wciąga tak samo jak Tetris; podobnie działa na gracza. Przy czym stotnie różni się mechaniką, co pozwala ją sprzedawać pod inną nazwą. Jest taka złota myśl: "Kto grał w Lumines i dalej nie rozumie, czemu inni tak się tą grą podniecają, ten po prostu nie grał wystarczająco długo." Jeśli bardzo chcesz się przekonać o co w tym chodzi, graj dalej, piękny Cyganie.
-
Przeszedłeś całą? To jedna z tych gier, które do samego końca wyciągają z rękawa kolejne graficzne asy. Trochę jak swego czasu Rayman 3... Zważywszy jak długa (i różnorodna graficznie) jest to produkcja, Ōkami jawi się artystycznym fenomenem bodajże bez precedensu. "Tak to odebrałem." Może komuś stylistyka nie do końca odpowiadać, ale to już trudno; są ludzie i taborety. Dla mnie każdy detal graficzny jest tam trafiony w dziesiątkę. Nie tak jak np. w Jakach, gdzie prawie wszystko jest cacy, tylko animacja postaci koszmarna (a i fizjonomia głównego bohatera niezbyt mi się widzi). Mało znam tak "spełnionych artytycznie" gier 3D jak Ōkami. Rez mi jeszcze w tej chwili przychodzi na myśl (w Ico już animacja nie ze wszystkim jest udana). Może jeszcze Homeworldy na PC... Na current genach MadWorld ma szanse dorównać wymienionym arcydziełom, z tego co widzę.
-
Mariosy przeważnie dostarczają graczowi typowo growej motywacji fabularnej - trzeba np. jakąś niewiastę uratować. Pod tym względem owe platformówki są grami najtypowszymi z typowych.
-
Nie wiem, czy nieprzerobiona PS2 zechce odczytać jakąkolwiek płytę bez "parafki" Sony (z wyjątkiem Audio CD i filmów na DVD rzecz jasna). Ta konsola jest raczej zabezpieczona przed uruchamianiem nieautoryzowanego oprogramowania.
-
Psi-Ops: The Mindgate Conspiracy.
-
Haha, tu nie ma żadne "moim zdaniem". FF X można przejść całe bez pakowania, a w DQ VIII takim sposobem nie pokonasz 1 bossa (sprawdzone). To Wy konieczność level grindingu nazywacie wysokim poziomem trudności? Przepraszam, ale co w tym trudnego? Owszem, niektórym może być trudno znaleźć czas na pakowanie, ale to jakby do gry nie przynależy. Sam w sobie level grinding jest przeważnie trywialną czynnością. Tak naprawdę Dragon Quest VIII nie jest szczególnie grinderski. Pierwszy boss owszem, pokonał mnie za pierwszym razem, ale byłoby do dyskusji czy to przez moją wówczas niedostateczną znajomość systemu, czy przez zbyt niski level postaci. Jeśli w DQVIII nie nie unika się losowych walk, można całą grę właściwą przejść bez dodatkowego pakowania. Dragovian Trails oczywiście wymagają grindingu i poniekąd są trudne (w sensie iż długie walki toczy się non stop o włos od śmierci), ale to raczej taki extramocny extras dla hobbystów.
-
Nie kojarzę tej gry, ale to wiedz, że Fajnale IV-IX mają nie tyle turowy system walki, ile tzw. ATB (turowo-realtime'owa hybryda). Swego czasu mnie to drzaźniło, ale w końcu się przyzwyczaiłem. Nie polecam wersji PAL tych staroci (zresztą US ponoć są tańsze). Siódemkę miło wspominam, ale zdania na temat każdej części są podzielone. Polecam Chrono Trigger (także na PSX, choć SNES-owy oryginał ma krótsze loadingi). Dla mnie lepszego jRPG-a nie ma. Drogocennych staroci mógłbym wymienić więcej, natomiast z jRPG-ów na PS2 w które grałem najbardziej przypadły mi do gustu: Disgaea i Persona 3 (choć zarazem obydwie mnie zmłóciły - na ukończenie każdej warto sobie wygospodarować minimum 100 godzin, a i to może nie wystarczyć). One mają rzeczywiście turowe systemy walki, tak nawiasem. Zważywszy ceny Fajnala X, warto tej grze dać szansę (mimo nędznej konwersji na PAL).
-
The song remains the same. Jeśli pokazaliście CRT drzwi, to wstrzymuję się od komentarza. Jeśli natomiast CRT nadal mieszka z Wami, a Ty chcesz grać na konsoli i jeszcze nie miałeś PS2 - bierz PS2.