Nie będę ukrywał, że jestem fanem twórczości Nolana i uważam go za świetnego rzemieślnika, a Memento to jeden z moich ulubionych filmów. Do tego grona chyba też dołączy Dunkierka. Poprzedni film Nolana, czyli Interstellar, pomimo usilnej próby wywołania emocji, nie podziałał na mnie tak mocno jak Dunkierka. Tutaj mamy "proste" postaci rzucone w wir wydarzeń i muszące sobie radzić z rzuconymi im przeciwnościami. Od początku do końca film trzyma w napięciu dzięki poprowadzeniu narracji w trzech liniach czasowych. Akcja toczy się w trakcie jednego tygodnia na plaży w Dunkierce, jednego dnia na morzu oraz jednej godziny w powietrzu. Zdjęcia są przepiękne i wydaje mi się, że jest to pierwszy film Nolana który faktycznie ufa widzowi i opowiada także obrazem. Muzyka Hansa Zimmera wgniata w fotel i zabiera powietrze z płuc by dać wytchnienie w ostatnich minutach filmu. Jako miłośnik filmów Nolana czekałem na taki film. Ufający widzowi, opowiadający historię obrazem i muzyką, technicznie perfekcyjny, chłodny, ale z sercem.