Właśnie tutaj nie chodzi o to czy ten film ma sens czy go też nie. Przez cały film bohaterowie oraz narrator chcą powiedzieć, że te wątki się łączą i to ma jakieś znaczenie. Problem w tym, że oglądając ten film nie dostrzegłem tego połączenia otrzymując 6 filmów w cenie jednego. Gdyby nie próbowali tak na siłę przekazać widzowi, że wszystko jest połączone wyglądałoby to inaczej. No bo są takie filmy też gdzie różne historie nie wiążą się ze sobą, ale tworzą spójny film.
Także mam zastrzeżenia co ról odgrywanych przez aktorów. To była momentami zabawa w charakteryzacje, mimo, że fajna, była trochę sztuką dla sztuki. Bo faktycznie Grant gra ludzi wysoko postawionych, a Weaving typów spod ciemnej gwiazdy. Ale już Hanks czy Berry grali kogo popadnie.