Ale piękny temat
Ledwo wbiłem 30 rok temu to musiałem przez dobre 2 tygodnie pracować przy biurku, z głowa w dół, po 12 godzin (oczywiście yebać przerwy i proste siedzenie). W końcu obudziłem się pewnego pięknego ranka jakbym o(pipi)ył 2 piwa, nie do końca zawroty głowy, ale takie śmieszne uczucie lekkości jak ruszałem głową a ramiona trzymałem prosto, do tego bolały mnie ramiona, kark i wszystko dookoła. Doktor powiedział, że przychodzą do niego z takimi problemami stare babcie na wiosnę, jak plewią ogródek za długo Do dzisiaj jak przesadzę z siedzeniem albo źle śpię to czuję się jakbym miał 80tkę. Ostatnio po kilku taczkach drewna tak mnie (pipi)yło pod łopatką po prawej, że 5 dni nie mogłem się obracać.
O nerwicy to w ogóle szkoda gadać. Wszystko mnie kiedyś bolało, dosłownie wszystko. Brzuch, plecy, głowa, miałem zgagę, srałem po 10 razy, miałem zadyszkę po wejściu na kilka schodów, nawet po wyjściu z łóżka miałem zadyszkę, kręciło mi się w łowie, skurcze wszystkiego, pociłem się jak świnia w nocy, itp, itd, super zabawa. Wszystko badania po kolei wychodziły idealnie, zero problemów na gastroskopii, kolonoskopii, kompletnie nic, w końcu jakiś ciul się zlitował i powiedział, że to MOŻE NERWY/STRES tak działają? Nie jestem szczególnie nerwowy ani się niczym nie stresowałem, jakieś tam plebejskie ataki paniki mieli wszyscy dookoła więc się tym nigdy nie przejmowałem, no ale ok, mieli jakiegoś psychiatrę to się zapisałem.
2 godziny gadaliśmy i stwierdziła w końcu, że to nerwica z somatyzacją, do tego jestem hipochondrykiem. Nie wierzyłem starej rurze, ale dała jakieś SSRI, łykałem je miesiąc i miała rację, pomogło. Miałem je niby brać kilka miesięcy, ale nie dygał po nich więc je wywaliłem w pizdu, sama świadomość że to nerwica jest na tyle pomocna że jakoś ogarniam bez tabsów. Jedyny minus to taki, że jak są nerwy to zamiast się stresować jak normalny człowiek to wszystko mnie boli i nigdy nie wiem czy to psychiczne czy mnie jakaś grypa albo inny rak rozbiera.
Więc dbajcie o plecy i się nie stresujcie, fellow old people...