Ja mam na tyle komfortową sytuację, że mam rzut beretem do Niemiec i serio artykuły na zachód są lepszej jakośći. Wiem, że może Polska centralna rozpatruje to w kategorii urban legend, ale np. proszek kupiony w niemieckim Aldi, a polskim to niebo, a ziemia. A teoretycznie to ten sam produkt, w tym samym opakowaniu. Wszelkie zupy w puszczkach ( texas soup) są albo nieosiągalne w polskich oddziałach, albo mają taką tablicę mendelejewa, że aż odechciewa się jeść.
Ja od wielu lat bardzo przykładam uwagę do składu. Przez to moja dieta może wydawać się uboga, ale nie mam problemów z niestrawnością, bólami brzucha, głowy czy jakimiś zgagami. Liczę też na to, że dożyje emerytury. Nie ma czarów - pokolenie obecnych emerytów dożyło sędziwego wieku nie przez wodę z lichenia tylko przez to, że za komuny najgorszym szajsem była margaryna i czekolada czekoladopodobna, ale nie było "ulepszaczy" rodem z petrochemii płock. Dlatego unikam biedronki, bo PRAWIE WSZYSTKO jest tam podłej jakości. Nawet biedronkowe mleko w ostatnim badaniu wypadło najgorzej z badanych.