Okej juz opadly emocje po wyjsciu z kina
RUSH
O w mordę, jak dla mnie idealny. Bałem się, że wyjdzie papka w stylu Wyścigu ze Stallone, jednak rezyser zadbal o to,żeby film znalazł się na podium najlepszych filmów "wyścigowych". Najlepsze jest to,że po seansie zachwycona była moja narzeczona i teściowa. W sumie to nie dziwię się, bo nawet jeśli ktoś nie interesuje się motoryzacja odnajdzie w Rush swoje miejsce. Rywalizacja Hunta i Laudy wg mnie została przedstawiona perfekcyjnie. Aktorzy idealnie odegrali swoje role, o dziwo Thor nie zawiódł, pasuje na rozkapryszonego,kierowce-playboya. Natomiast aktor grajacy Laude to juz w ogole odjazd, za sam akcent i sposob mowienia powinien dostac oskara. O fabule nie bede sie rozpisywal, kazdy fan zna jej przebieg i final, a kto nie zna, bedzie mial dodatkowe wrazenia zwiazane z ostatnim wyscigiem. Sama historia przedstawiona z perspektywy Hunta i Laudy jes kompletna, bardzo dobrze zrealizowana, zawiera wszystkie istotne fakty plus wątki nie zwiazane z wyscigiem.
Od strony technicznej - balem sie o oprawe AV, jednak juz pierwsze minuty to ostre pier.dolniecie po uszach. Ryk silnikow czasami byl na granicy bolu, wiec bylem bliski orgazmu : ) Wypadek nie byl przekolorowany, obawialem się, że Lauda będzie palił się 15 minut i wrzeszczał jak koty w marcu, jednak scena wyglada niczym kopiuj/wklej z materialow archiwalnych.
10/10 oraz certyfikat TUV