Wiolku

wy sie smiejecie, a ja jak mialem 11 lat i bylem w szpitalu to mialem IDENTYCZNY Problem. Dali mi probówke i nie wiedzialem co mam zrobic. Poszedlem do kibla podlozylem ja pod dupe i probowalem sie zestrac tak, zeby (pipi) wlecialo do probowki. nie udalo sie. wracam do babki i jej mowie "nie mam kupy bo nie trafilem" =/////

"znajdź psią kupę na trawniku i pobierz próbkę"

Jak kiedyś książeczke robiłem to mi babka mówiła, prosze tylko troche łyżeczką nabrać do pojemnika. Janusze pakowali (pipi) pod korek i zaczeli ludzi pouczać.