Wziąłem się za ekranizacje gier, bo jakimś sposobem ich unikałem, chyba słusznie węsząc filmy po prostu słabe(z wyjątkami).
Hitman - calutki film psuje jedna rzecz. Główny aktor! Tak tragicznie grającego typa nie widziałem chyba nawet w polskich serialach.Timothy Olyphant zbyt widocznie chce(co nie znaczy, że mu to wychodzi) zagrać przekonywująco. Po za tym gość w ogóle nie pasuje ani z wyglądu ani z gabarytów. Akcja i fabuła ogólnie nie jest zła(cieszy spora brutalność), ale do bólu przewidywalna. 6=/10 + za Olgę mniiiam.
Max Payne - taaa daaam! I mamy replay bo nasz kochany Mark Wahlberg wygląda i zachowuje się jak ciota a nie jak growy Max. W sumie to jeszcze przebolałem, ale jak zobaczyłem Monę Sax, która była chyba najbardziej działającą na zmysły postacią żeńska w grach to aż zbladłem. Bardzo mnie boli, że z tak klimatycznego kawałka opowieści zrobiono kupę, z absurdami które nawet jak na ekranizację gry są chybione. Gdzie przekonywujące schizy głównego bohatera? Gdzie bullet time?(3 akcje w filmie, najbardziej mi się podobały) Gdzie brud, zło, zepsucie? Ahh gdyby wziął się za to np. Nolan. 5/10 + za Olgę
Silent Hill - najbardziej mi się spodobał z tej trójki. Oczywiście szału nie ma bo ta seria to idealny przykład do zekranizowania głębokiego dramatu psychologicznego z horrorem w tle. Niestety zabrakło tego wszystkiego. A szczególnie strachu. Pamiętam, że grając w grę srałem pod siebie. Tu natomiast wszystko mnie śmieszyło. Plusy to muzyka(a jakże!), dobra w porównaniu do w/w filmów gra aktorska i to, że po prostu kocham tą serie. 7/10
Przy okazji widziałem też "Drabinę Jakubową", która to jest protoplastą dla właśnie Silent'a(growego). To całkowita odwrotność filmu z przedstawieniem psychiki żołnierza po wojnie.(+ coś jeszcze). Ładne ma koleś schizy 7/10