Mętlik w głowie - to czuję po wczorajszym ukończeniu nowego tworu ND. Z jednej strony przez część gry (szczególnie pod koniec) czułem lekkie rozczarowanie, a nawet czasami znużenie, by ostatecznie, po pełnym emocji finale ((pipi)a, dreszcze, łapy, nawet wzruszenie, złość, wszystko) wahać się - czy to przebiło jedynkę czy nie? I w sumie nie znam odpowiedzi.
O wiadomych elementach jak oprawa a/v (ilość porobionych screenów jest chora), przywiązanie do detali, prezentacja tego świata (chociaż imo cała zaraza, zarażeni zeszło "na drugi plan", a szkoda; wiem, że to tło dla relacji i działań ludzie postawionych w takiej sytuacji), "gra aktorska" (O Panie!) nie ma co dyskutować - to top tej generacji i całego gamingu ever. Co innego z gameplayem, poprowadzeniem fabuły, designem gry. Bawiłem się przednio, walki były mega miodne i brutalne, jednak jedynka wydawała mi się bardziej, nie wiem, "zbita" (nie tylko ze względu na wiadomo co), różnorodna w pewnych kwestiach, bardziej wymagająca (grałem na najwyższym poziomie). Zabrakło miejsc, które można pominąć (gdzie do cholery podziały się drzwi, które możemy otwierać tylko ostrzem? - to było super rozwiązanie), jakichś "sekretów". Pacing na pewno bardziej trzymał przy ekranie w TLoU1. Fabularnie na pewno odważnie, a w skali gierek wręcz ODWAŻNIE i mimo kontrowersji, pewnych dziwnych rozwiązań i decyzji bohaterów (pamiętajmy proszę, że to ludzie w zupełnie innym świecie) wciągnąłem się i dałem ponieść. Uważam również, że gra powinna być krótsza o te 3-5h, ale w zamian zaoferować więcej różnorodności w gameplayu, bo dziesiąty "kill room" (mimo świetnych map i miodnych walk) włączał już czasami meh.
Piszę chaotycznie, ale też tak odbieram sequel, jako ogromny fan jedynki, która finalnie zrobiła na mnie chyba większe wrażenie i było ogólnie lepszą produkcją. Tak czy inaczej ND zaplanowało update pod mój pierwszy ending i w sam raz wjedzie drugie przejście na grounded Nie zrozumcie mnie też źle - ta gra jest przewspaniała i pod wieloma względami wybitna, jednak IMO ND powinni trochę zmienić tor działania i nie chodzi mi tu nawet o klimat "tęczowe", które jakoś bardzo nie doskwierały.